Odcinek 9

36 3 0
                                    

*Nie... W Twoich oczach widzę, że wcale tak nie myślisz. Chcesz wygrać, chcesz wybrać inaczej, ale nie możesz... Nie wiem o co tu chodzi, ani dlaczego jakoś inaczej się zachowujesz, ale wybierz tak, żeby nie żałować. To co powiedziałeś mi... To samo tyczy się Ciebie! Nie możesz się poddać. Wiem, że to co mówisz jest kłamstwem...
//~ Nie rozumiesz Kim Joo... Czy zostanę, czy odejdę... to bez różnicy... Co wybrać? Co robić?//
~Wybacz, nie mówię, że chcę się poddać, postaram się jak mogę.
*Nie chcę wiecej słyszeć, że wolałbyś zginąć... Błagam Cię... nie poddawaj się...

Tae Woon odszedł bez słowa i zostawił przyjaciółkę samą na wzgórzu. Sam jednak musiał załatwić pewną sprawę...

-Czemu jesteś tak wcześnie?
~Chcę prosić o wiecej czasu.
-Hmm...Trudny wybór, masz rację. Jednak, gdybym miała Ci coś poradzić... Jeśli odejdziesz, oni Cię znajdą, jeśli zostaniesz znienawidzą Cię przyjaciele. Nie ważne co wybierzesz, śmierć będzie taka sama...  Powolna i bolesna...
~Chciałbym szybką śmierć... I... żeby jak najmniej bolało...Jednak decyzja jest trudna... Nie umiem wybrać tak szybko
-Zastanów się jeszcze. Jeśli zdecydujesz się zostać... Wróć za dwa dni.

Tae Woon wraca do domu. Przystaje jednak na wzgórzu, jest późny wieczór.
//~Co powiedzieć Kim Joo? Co pomyśli Hwang Soo? "Zdrajca"? Czego chciałby ojciec? Czego chcę ja? Istnieje dla mnie przyszłość? //Nie ważne co wybierzesz, śmierć będzie taka sama, powolna i bolesna// Co robić? Wolałbym umrzeć niż dokonać wyboru...//

Kim Joo szuka przyjaciela. Znajduje Go na wzgórzu.
~Przepraszam
*Za Co?
~Znów nie mogłaś spać.
*Nie, to nie to. Spójrz... Pełnia. Ale cieszę się, że Cię znalazłam... Idę
~ Kim Joo! Przyjdź jutro rankiem do lasu, chcę tam trenować.
*Jasne!

Nadszedł ranek. Gdy Kim Joo się obudziła, Tae Woona już nie było.
Szybko wstała i pobiegła, jednak ojciec ją zatrzymał.
:Gdzie? Kim Joo? Tak wcześnie rano?
*Tae Woon już wyszedł?
:Nie było go w nocy
*Jak to?
:Nie widziałem go...
*Rozumiem
: Gdzie idziesz?
*Tae Woon chciał się spotkać w lesie
:Więc, uważaj na siebie.

Kim Joo wyruszyła w stronę lasu.
Tae Woon czekał na przyjaciółkę, wtem wyszli oni...

-Ona tu przyjdzie, prawda?
~Skąd ty?
-Domyślilem się. Na kogo innego mógłbyś czekać?
~Odejdźcie  stąd!
-Wiesz, że nie masz innego wyboru... Nie możesz odejść. Twoim zadaniem będzie nie dawać jej żadnych znaków... Zachowuj się jak gdyby nigdy nic... Jeśli postąpisz inaczej... Zginiesz... Spójrz na tamto drzewo...
//~Cholera! Kim Joo gdzie jesteś? Bądź ostrożna...//

Do lasu wchodzi Kim Joo...

*Tae Woon!
//~Odejdźcie stąd//~Jestem tutaj...
*Zawróć... Wróć do domu... Nie jesteś bezpieczna... Spójrz.
*Co to ma znaczyć?
~Jeśli nie zawrócisz, będę zmuszony uciec z Tobą...
*Marzę o tym, ale... //*On celuje w...// Tae Woon... walcz... pokonasz ich...
//*/~Jeśli ktoś będzie chciał mnie zabić, nie uchyle się/ pomyśl dwa razy/ * Jeśli czegoś nie zrobię... Gdy tylko strzeli do niego, zginie na miejscu. Muszę... wybacz...//

Kim Joo pobiegła w stronę Tae Woona. Mocno przytuliła się do niego, a swoją prawą rękę przyłożyła do jego serca, by móc uratować przyajciela. Niestety sama oberwała w rękę...

~Aish! Zwariowałaś?!
*Ja... musiałam to zrobić. Ty pozwoliłbyś, by Cię zabito. Nie dopuszczę do tego.
~Musimy wracać trzeba szybko wyciągnąć strzałę, nim się wykrwawisz.
*Nie jestem w stanie iść o własnych siłach, pośpiesz się i weź mnie na ręce... Czy to przez utratę krwi jestem coraz słabsza? Zaraz Nie wytrzymam z bólu.

Tae Woon bierze Kim Joo "Na barana" i zabiera ją do domu.

//~Wybacz Kim Joo, chciałem byś zawróciła, ale uparłaś się, żeby mnie ratować... Czemu? Wytrzymaj jeszcze trochę... Wiem, że Cię boli, ale wytrzymaj... Już prawie jesteśmy...//

=Kim Joo!!!

Po Wieki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz