Odcinek 14

31 3 0
                                    

~Mogę to dla Ciebie.
*Nie chcę... Jeśli nie zamierzasz wrócić, nie chcę,byś tu przychodził.
~Kim Joo...
*Idź Już...
~Obiecuję Ci, że pewnego dnia to się skończy... I... Ja... Zabiorę Was stąd i uciekniemy... Daleko, gdzie nikt nas nie znajdzie.
*Wiesz dobrze, że to co mówisz... Kłamiesz... Nie chcę byś tu przychodził...
~Proszę Cię, bądź ostrożna.
*Nie zmuszaj mnie do Tego, by Cię znienawidzić... Więc... Nie przychodź więcej... Chcę... Zapomnieć.

Mijają 3dni.
Kim Joo, Hwang Soo i Lee Ki przebywają na łące... Jest Nieco spokojnie, aż za spokojnie... Wtem przyszli oni, a razem z nimi Tae Woon

=Tae Woon, długo się nie widzieliśmy
~Trzy dni, 7 godzin, 24min, 3sekundy.
*Miałeś tu nie przychodzić!
~Jako przyjaciel.... Jestem tu jako... Zdrajca... Zabójca, i Wasz wróg.

-Wiesz co robić.
~Tak... Przychodzę Tu, by się z Tobą zmierzyć

:Ja się zmierzę
*Tato...

Lee Ki i Tae Woon rozpoczęli pojedynek na miecze. Niestety Lee Ki został zraniony w ramię.

*Tato! Idioto czemu to zrobiłeś? Czy nie mówiłeś... Że mogę Ci ufać? Jesteś...
~Tak, jestem... Zabójcą? Byłem nim zawsze.
*Nie pokazuj się tu więcej... Nie zmuszaj mnie do walki z Tobą... Nie przychodź tu więcej! Ani jako przyjaciel, ani jako przyjaciel, ani jako wróg... Zapewniałeś mnie... Że mogę Ci zaufać. Obiecałeś, że będzie tu stał, na straży...
~Nie mówię, że tego nie robię.
*Zaczynam powoli wątpić w Twoje słowa... Wynoście się stąd wszyscy!
~Kim Joo... Nie rozumiesz... Choć tu... Szef kazał mi się Ciebie pozbyć. Inaczje on to zrobi.
* Więc, co Cię powstrzymuje?
~Poza miastem, na końcu świata, znajdą Was... Jeśli nie znikniesz, będę do tego zmuszony
*Nie odejdę stąd! Rób co chcesz.
~Aish! Kim Joo!
*Długo jeszcze tu będziesz?
~I potem ja jestem zły? Próbowałem Cię ostrzec!
*Spadaj. Nie wierzę w Twoje słowa.

Kim Joo opiekuje się rannym ojcem. Na szczęście wszystko dobrze się kończy.

Mijają 4 dni. Kim Joo już śpi, nagle przychodzi Tae Woon.

=Co tu robisz? Kim Joo już Ci nie ufa.
~Nie po to tu jestem. Chciałbym potrzymać ją za rękę... Choć przez chwilę.
=Więc czemu jeszcze tego nie zrobiłeś?
~Czuję, że jeśli to zrobię, stanie się coś złego.
=Jeśli potrzymasz ją za rękę?
~Tak... Na niekorzyść Kim Joo... Nie... Nie mogę...

I miał racje.
Rankiem. Kim Joo spaceruje w stronę pałacu przez las.
W lesie panowała jakaś dziwna atmosfera... Dziewczyna chciała jak najszybciej minąć las, jednak się nie udało... Zza krzaków wychyliła się banda zabójców. Kim Joo nie miała gdzie uciec, gdyż była otoczona i gdy zdała sobie z tego sprawę, nieco się przestraszyła. Co prawda Tae Woona nie było z nimi, ale bała się, że to on za tym wszystkim stoi...

*Tae Woon Was przysłał?...

Po Wieki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz