Rozdział Piąty

5.7K 352 10
                                    

Perspektywa Colin'a

  Wracałem z całym stadem po tej akcji, ojciec zabrał, starszego mężczyznę do szpitala a my szukaliśmy, tej dziewczyny co wbiegła w las. Ojciec nie kazał za nią od razu biec, mówił nam, abyśmy dali jej czas. Mężczyzna dał nam bluzkę, aby wyczuć jej zapach, to nie było łatwe, bo dziewczyna miała na sobie naszyjnik maskujący zapach.

- Rozdzielimy się. - zakomunikowała moja starsza siostra. - Bliźniacy pójdą zachód, a ty Danny weź dwóch chłopaków i idź na wschód. Ja zabieram Colina i sprawdzimy na północy. - powiedziała. Siostra po śmierci naszej matki przejęła jej rolę oraz obowiązki stadzie jako alfę, chociaż poprzez urodzenie jest Betą. To ja jako najmłodszy z rodzeństwa miałem przejąć stado, tereny oraz pozycję Alfy w stadzie ojca, bo dwa bracia mieli już swoje osobne stada i rodziny. Siostra jest już zamężna, teraz postanowiła się zaopiekować mną. Teraz mam 18 lat i za jakiś czas mam przejąć dowództwo.
Elli. - usłyszałem kątem ucha płaczliwy ton głosu dziecka. To zapewne oni, przekazałem siostrze znak i pobiegliśmy w tamtą stronę. Kiedy dobiegliśmy, na miejsce zobaczyłem, dziewczynę, leżała na ziemi a malec przytulał się do niej. Widać, że miała mocną więź z dziewczyną.
- Hej mistrzu. - siostra podeszła do niego.
- Tak na mnie Elli mówi. - chłopiec pociągnął nosem. Siostra pomogła mu go wydmuchać.
- A kim jest dla ciebie Elli? - zapytałem się chłopca.
- To moja siostla. - powiedział. Dopiero zobaczyłem podobieństwo, odgarnąłem rude włosy dziewczyny z twarzy. Była blada i trochę zimna. - Nie dotykaj mojej siostly.
- Nie zrobię jej krzywdy. - podniosłem ręce do góry. - Twoja siostra źle się czuje, musimy jej pomóc.
- A nie zlobicie jej kzywdy? - malec trzymał cały czas się dziewczyny bluzki. Bał się zapewne, że ją straci. - Obiecasz? Na palusek? - wystawił do mnie dłoń z małym palcem.
- Obiecuje. - złapałem palcem za jego palec. - Ta pani obok ciebie to jest moja starsza siostra, opiekuje się mną tak jak siostra tobą. Ona weźmie, cię na ręce a ja podniosę twoją siostrę. Zgoda?
- Zgoda. - uśmiechnął się. Podszedł do Jenny i objął ją za szyję, dziewczyna wzięła go na ręce.
- Pójdę z nim pierwsza. - powiedziała. - Przygotuje łazienkę dla niej, biegniemy mistrzu. - pogłaskała chłopca po głowie. Zdjąłem z dziewczyny plecak i założyłem na siebie, podniosłem ją w stylu panny młodej. Była lekka, szedłem do swoje domu. Dziewczyna była piękna, jej rudawy kolor włosów był czysty, a i też niewinny, była też zawzięta. Pamiętam, jak wysiadła z tego auta i zmierzyła z broni do tego faceta, była dobra. Miałem nadzieje, że dojdę z dziewczyną przed zmrokiem.
Będąc, już pod domem zauważyłem czekającą na mnie siostrę.
Podeszła do mnie i zaczęła przyglądać się dziewczynie.

- Sprawdzam, czy nie jakichś ran.

- Możesz sprawdzić na górze? - syknąłem. Robiło mi się już niewygodnie o tego trzymania, ręce powoli zaczęły mi odmawiać posłuszeństwa. Poprawiłem dziewczynę przyciskając ją mocniej do siebie, cicho jęknęła.

- Tylko się w niej nie zakochaj. - powiedziała. Wszedłem do środka domu i pokierowałem się na górę do pokoju siostry. - Połóż mi ją na łóżku.

- Okej. - podszedłem i położyłem dziewczynę na łóżku. Zobaczyłem że dziewczyna ma lekko otwarte oczy, próbowała poruszyć dłonią. - Nie rób gwałtownych ruchów, nie wiadomo co Ci jest.

- Gdzie jest mój brat? - powiedziała z chrypką i złapał mnie za rękę. 

- Jest na dole z naszą matką. - odezwała się Jenna. - Leż spokojnie, pomożemy Ci. Colin idź po mamę i ją tu przyślij. - siostra powoli rozbierała dziewczynę. Wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni. Mama siedziała i karmiła chłopca kanapką. - Jenna wzywa cię na górę. 

- Już, już idę. - odpowiedziała. Odłożyła kanapkę i wyszła, zdjąłem z siebie plecak dziewczyny. Wyjąłem z lodówki wodę i ją odkręciłem, chłopiec patrzył się cały czas na mnie. Usiadłem obok niego, był czysty i miał na sobie mój z dzieciństwa podkoszulek. Spoglądał się na mnie i na kanapkę, zrozumiałem że chce abym go nakarmił. Ale ja nie wiedziałem jak się obchodzić z dzieckiem. Chwyciłem kanapkę którą mama karmiła malca.

- Ja tez umiem sam. - odpowiedział. Podał mi swojego misia i wziął ode mnie kanapkę, jadł ją z przyjemnością. Postanowiłem zapytać się go.

- Theo, tak? - nie pamiętałem jak miał na imię.

- Tak. - powiedział i wziął ode mnie swojego misia. 

- Opowiesz mi co dzisiaj robiłeś? - pomachałem misiem chłopca. Uśmiechnął się i chwycił go ode mnie. Zaczął się nim bawić, widać że lubił misia. - Theo?

- Dzisiaj mam urodzinki. - zaczął. - Elli dała mi prezent jak się już obudziłem. Mama kazała wziąć mnie i uciekać. - spuścił głowę. Usłyszałem że zaczął ciągnąc nosem, a po chwili płakać. I co ja mam teraz zrobić? Chwyciłem chłopca po pachy i posadziłem na swoich kolach, przytuliłem go do siebie. Pamiętałem że moja mam tak robiła kiedy byłem mały. Theo wtulił się we mnie.

- Gdzie Elli?

- Na górze. - powiedziałem. Chłopiec zeskoczył mi z kolan i popędził na schody. I to ja muszę się zająć dzieckiem, zszedłem z stołka i pobiegłem za nim. Był na ostatnim schodku kiedy do niego podszedłem. - Chcesz do niej pójść? - chłopiec pokiwał głowa i ujął moją dłoń. Ścisnąłem jego malutką dłoń i poszedłem do pokoju siostry. Zakładali jej akurat bluzkę kiedy wszedłem z Theo.

- Elli, Elli. - chłopiec podskakiwał i podbiegł do niej. Wspiął się na łóżko i objął ją za szyję, dziewczynie poleciały łzy. Mama przekazała aby zostawić ich samych, podała dziewczynie tylko koc i poduszkę dla chłopca. Teraz za pewne nie odstąpi jej na krok, mają mocną więź. Mama zamknęła drzwi od pokoju siostry.

- Jenna prześpisz się dzisiaj w gościnnym, a jutro przeniesiemy tam dziewczynę. - powiedziała. - Jak przyjdzie ojciec to będziemy musieli ją dokładnie przepytać.
- Nie możecie dać jej spokój? - spojrzałem się na rodzicielkę oraz siostrę. Stały zdziwione i buziami otwartymi.

- Synu, od kiedy stałeś się taki dobroduszny?

~*~*~*~

No i mamy nową postać, raczej dwie.
Co o ty sądzicie?
Co Colin wniesie w życie Elise?

Pozdrawiam, LaGata22

Potomkini Alfy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz