Rozdział Trzydziesty Ósmy - Cz.1

2.2K 138 6
                                    

Tylko czyste serce, może w pełni kochać Boga,
Tylko czyste serce może dokonać wielkiego dzieła miłości, jakim jest małżeństwo.
Tylko czyste serce może w pełni służyć drugiemu.

~ Karol Wojtyła

Gdy tak szłam z ojcem pod ręką, rozmyślałam, jak to jest żyć w małżeństwie. Zapewne będę musiała robić to, co mama robi w naszym domu. A niedługo będzie trzeba dom wzbogacić w kolejne osoby, w dzieci. Kiedyś będzie musiał nadejść te czas w naszym życiu. Pokonywałam ostatni zakręt dróżki, kiedy ujrzałam naszą słynną polanę oraz rodzinę. Stali wkoło pastora, wzięłam głębszy wdech i szłam dalej. Cała rodzina była w jednym miejscu, o jednej porze i w tym szczególnym dla mnie dniu. Cieszyłam, że wszystkich mogę mieć teraz a szczególnie Colina. Stał ubrany w czarny garnitur z czerwoną muchą, uśmiechnęłam się. Ojciec pocałował mnie w policzek i podał moją dłoń Colinowi.

- Dbaj o moją jedyną córkę. - powiedział do niego. - Jak stanie się jej krzywda to wiem gdzie mam cię szukać.

- Tato. - upomniałam go cicho.

- Będę strzegł ją jak oka w głowie. - powiedział i uścisnął moją dłoń. - Żaden włos jej nie spadnie. Przysięgam. - odparł. Ojciec przytaknął i stanął obok mojej matki oraz Theo, spojrzałam się na niego.

- Gotowa? - zapytał się mój narzeczony. Pokiwałam głową, podałam bukiet Carolyn i odwróciliśmy się w stronę pastora.

- Zebraliśmy się dzisiaj w szczególnym dniu dla Colina i Elise. - odparł. - Jeżeli ktoś jest przeciwny zawarciu związku tej oto pary, niech się odezwie bądź zamilknie na wieki. - powiedział. Spojrzałam się na rodzinę, nikt nie drgnął, nie było słychać nic wkoło nas. Nas czas mógł się wreszcie zacząć. - Jeżeli nikt nie jest przeciwny, możemy zacząć. Podajcie sobie prawe dłonie. - odparł pastor. Chwyciłam prawą dłoń Colina, on splótł nasze palce. Widziałam w jego oczach błysk, uśmiech miał szeroki od ucha do ucha. Czułam, jak moje policzki czerwienieją z radości, wreszcie będę tylko z nim na zawsze. Skąd miałam wiedzieć, że nasze pierwsze. Spotkanie tak się skończy. Przypomniałam sobie kolejny raz dzień, w którym go ujrzałam.

[...] Przede mną stał wysoki i szczupły, lekko umięśniony chłopak, o delikatnie opalonej karnacji. Na oko mógł mieć 17-19lat. Jego ciemne włosy były rozwichrzone, pojedyncze kosmyki wpadały do oczu. Tęczówki miał ciemne jak najprawdziwsza czekolada. W jego oczach widziałam tajemniczość. Jego profil uwidaczniał zarys podbródka oraz kości policzkowych. Ten chłopak ubrany był w ciemne jeansy i białą bluzkę w wycięty w serek oraz w czarną skórę. Przypatrywał się mojej osobie. Jego spojrzenie przenikało mnie na wskroś, poczułam falę gorącą zalewającą moje policzki. Kiedy podszedł do mnie, poczułam zapach upajających perfum. Jego głos brzmiał w moich uszach jak przyjemna melodia, kiedy zwrócił się do mnie. Jednego byłam pewna. Mimo że nie znałam tego chłopaka, moja nieomylna intuicja podpowiadała mi, że ten chłopak nie pozostanie mi obojętny[...].

To był ten dzień, który zapamiętam do końca życia i który zmienił moje życie, stawiając na drodze Colina. Słyszałam, jak pastor coś mówi, po chwili podaje nam obrączki. Colin chwycił jako pierwszy.

- Będę cię chronił do końca swojego życia. - powiedział i wsunął obrączkę na serdeczny palec. Pastor podsunął tacę z obrączką, na chwilę przymknęłam oczy. Chwyciłam obrączkę.

- Chcę, abyś nosił ją zawsze przy sobie. - powiedziałam i wsunęłam na palec. Ukradkiem spojrzałam się na swoją mamę, płakała.

- Ogłaszam wszem i wobec że to małżeństwo zostało zawarte zgodnie. - powiedział pastor. - Możecie przypieczętować to pocałunkiem. - oparł. Uśmiechnęłam się najszerzej, teraz jesteśmy na dobre i na złe. Colin podszedł bliżej mnie i ulokował swoje dłonie na moich policzka. Cały czas miał taki błysk w oczach jak by mu źrenice miały zaraz zaświecić.

Potomkini Alfy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz