Rozdział Trzydziesty Ósmy cz.2

2.1K 144 2
                                    

Trzymałam sukienkę jak najwyżej od ziemi i biegłam przed siebie. Wiedziałam, że to, co zrobiłam Colinowi, było złe, na pewno będzie chciał odejść. Ja musiałam to zrobić, gdyż tu wchodzi moja jedyna rodzina. Colin nią też jest. Dobiegałam już do polany, kiedy wyczułam zapach krwi, był na tyle intensywny, że zwymiotowałam na trawę.

- Dobrze się czujesz? - głos Colina poderwał mnie na nogi. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam się na niego. Cały czas masował tył głowy po moim uderzeniu. - Elise.

- Będziesz chciał się teraz ze mną rozwieść? - to pytanie jako pierwsze wyszło mi ust. Byłam pewna, że odpowie tak, no na pewno po tym, co zrobiłam. Uderzyłam własnego męża.

- Nie. - odpowiedział stanowczo. - Nie rozwiodę się z tobą, bo cię cholernie kocham. A to ci wybaczam. - podszedł do mnie, chwycił moją twarz w dłonie i złożył całusa na moich ustach. Dziwnie się czułam, że tak szybko mi wybaczył. - Wiesz, że mogę czytać w twoich myślach.

- Cholera. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Chwycił mnie za nadgarstki i zarzucił je na swoją szyję, przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że stykaliśmy się ciałami. W moim podbrzuszu roiło się od stada motyli, chciałam się na niego rzucić, ale musiałam myśleć o rodzinie. Zdjęłam dłonie z szyi i strząchnęłam jego dłonie z bioder.

- Musimy zacząć działać. - powiedziałam. - Nie zostawię matki, ojca i brata tak samych. Jeżeli mam przejąć stado to muszę mieć plan. - powiedziała. - Ale najpierw muszę, zobaczyć co się tam stało. - odwróciłam się i ruszyłam w kierunku polany. Colin nic się nie odezwał, tylko chwycił moją dłoń i poszedł.

Wzięłam głębszy wdech i wkroczyłam z nim na polanę. Zapach krwi roznosił się w powietrzu, musiałam zatkać usta dłonią, by powstrzymać odruchy wymiotne. Wszędzie leżały ciała, poszarpane i podrapane, wielu z nich było ze stada wuja Derek'a. Próbowałam się dopatrzyć kogoś znajomego z mojego stada i stada Colina. Nikogo nie mogłam znaleźć. Bałam się, że Christopher powybijał wszystkich i spalił ciała. Próbował nawiązać więź telepatyczną z rodzicami bądź kim z domu.

- Elise. - podskoczyłam do góry, gdy Colin stanął przy mnie. - Co się dzieje słońce?

- Niema tu nikogo. - powiedziałam z łzami w oczach. - Nie mogę się nawet z nimi połączyć. Boje się, że zostałam sama, a ja tego nie chce.

- Nie zostałaś sama. - odwrócił moją twarz do siebie. Kciukami otarł łzy, które spływały po moich policzkach. - Masz mnie Elise. Jestem z tobą do końca naszych dni.

- Ale ja chcę do mamy i taty. - wpadłam w płacz. Chciałam upaść na kolana, ale powstrzymał mnie przed tym Colin, chwytając w pasie. - Chcę mojego braciszka, chcę Theo.

- Oni żyją Elise. Żyją. - powiedział. Byłam bezradna na to wszystko, obiecałam, że będę chronić brata, ale tego nie dotrzymałam. Nie jestem godna, aby przejąć stado po ojcu.

- Zanieś mnie do domu. - powiedziałam. - Tylko tamto miejsce mi pozostało.

- Dobrze. - odparł. Chwycił mnie w stylu panny młodej, wtuliłam twarz w zagłębie jego szyi. Miałam jedną nadzieję, że ktoś przeżył, że ktoś cieka na mnie i się martwi. Chciałam, aby była to mama, bo ona jedyna mnie by zrozumiała.

Obserwowałam jak wszystko, oddala się przed moim wzrokiem, wszystko za mną a przede mną. Myślałam, co teraz będzie? Jak ja będę żyć bez rodziny? Bez taty, mamy, Theo, mojego kuzyna oraz moich wujków i cioci.

Będąc przed domem, poprosiłam, aby Colin odstawił mnie na ziemie. Upierał się, że zaniesie mnie do środka, ale chciałam sama wkroczyć w pusty dom. W jeden jedyny procent wierzyłam, że kogoś zastanę, ale dom okazał się pusty.

- Mamo, tato. - krzyknęłam, kiedy przekroczyłam próg domu. Colin trzymał mnie w pasie, lekko się chwiałam. - Wujku, ciociu. Calvin. Proszę. - wypowiadałam, słowa płacząc. Jeden procent zmalał do zera, dom był opustoszały. Podeszłam do schodów.

- Czekaj. - chłopak odciągnął mnie od schodów. - Ktoś jest na górze. - oparł. Serce zaczęło gwałtownie przyśpieszać, wyminęłam swojego świeżo upieczonego męża i popędziłam na górę. Otwierałam każde drzwi, przeszukiwałam kąt, ale niczego nie zastałam.

- Nikogo nie ma. - powiedziałam, wyrzucając ręce w górze. Znajdowałam się w pokoju rodziców, wtedy wpadł do niego Colin.

- Chodź ze mną. - złączył nasze dłonie i pociągnął na korytarz. Moim oczom ukazały się schody opadające z sufitu. - Tam jest osoba, która na ciebie czeka. - powiedział. Pocałował mnie w policzek i puścił moją dłoń. Uśmiechałam się od ucha do ucha, wreszcie kogoś mam. Zarzuciłam dłonie na szyję Colina i złączyłam nasze usta w gorącym pocałunku. Zaczął oddawać pocałunki, dłonie ulokował na moich pośladkach.

- Chcę, abyś poszedł ze mną. - powiedziałam. Chłopak pocałował mnie ostatni raz. Chwyciłam brzegi sukni i zaczęłam wchodzić po schodach. Kiedy postawiłam stopę na ostatni schodu, ktoś mnie mocno objął.

- Elise, córeczko. - powiedziała zapłakana matka. Objęłam ją w pasie i wtuliłam się w jej klatkę piersiową. Wiedziałam, że mama żyje, a ja zaczęłam już pisać listę straconych osób. - Ty żyjesz.

- Żyję mamo i mam się dobrze. - powiedziałam. - Choć już prawie napadłam na swojego męża.

- Co ty mówisz?

- To długa historia. - powiedział Colin. Matka się uśmiechnęła i bardziej mnie przytuliła. Za mamy wyłoniła się ciocia Jess. Miała podpuchnięty oczy, ale była opanowana.

- Usłyszał cię i pyta o ciebie. - powiedziała.

- Kto? - spojrzałam się na wszystkich. Ciotka wyciągnęła do mnie dłoń, wyswobodziłam się z objęć matki i podeszłam do Jess, chwytając jej dłoń. Przeszłam przez próg drzwi i zobaczyłam, kuzyna leżącego na materacu. Czułam, że zaraz mi się ugną nogi pode mną, puściłam ciotkę i podeszłam do materaca. Ukucnęłam na kolanach przed nim. Jedną dłoń miał na wierzchu, złapał go za rękę.

- Elise, ty...

- Jestem Calvinie. - odparłam. Nachyliłam się i lekko przytuliłam, uważałam, aby nie zrobić gwałtownych ruchów. - Zostanę już i cię nie opuszczę.

- On go ma. - powiedział, lekko sapiąc.

- O kim ty mówisz? - zapytałam się go. Chłopak zaczął powoli tracić przytomność. - Cavlin.

- On ma Theo. - wypowiedział i stracił przytomność.

Czemu ja to nie zauważyłam, wchodząc a górę?



Rozdział będzie jeszcze podzielony na trzecią część a po nim już Epilog.
Będzie mi się bardzo trudno rozstać z tym opowiadaniem ale po nim może coś będzie?
Może czas na erę wampirów? XD XD XD

Pozdrawiam, LaGataOfficial

Potomkini Alfy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz