Rozdział Dwudziesty Ósmy

2.3K 172 7
                                    

Zniknęła. Od dobrych dwóch godzin wszyscy wraz ze mną po całym lesie szukają Elise. Wybiegła od razu po tym wszystkim, nawet ja nie potrafiłem ją dogonić. Po prostu zmieniła się w wilka i zniknęła. Nie mogłem już wytrzymać braku mojej ukochanej.

- Colinie? - zwróciła się do mnie matka.

- Znaleźliście ją? - zapytałem się podnosząc głowę do góry. Siedziałem na krześle przy oknie i miałem dobry widok na dróżkę w którą wbiegła. - Mamo, znaleźli?

- Nie. - pokiwała przecząco głową. Schowałem twarz w dłonie z bezradności, nie  mogłem nic zrobić. - Nie martw się synu, ona niedługo wróci. Będzie cała i zdrowa.

- Będę się martwić mamo. - odparłem. - To moja dziewczyna, narzeczona a niedługo żona. Chyba muszę, co nie? - spojrzałem się na nią. Uklękła przede mną i przytuliła jak za czasów dzieciństwa.  - Dziękuję.

Dochodziła druga w nocy a Elisa nie wracała, zaczynałem swoją zmianę obserwacji i pilnowania domu. Został ze mną jej kuzyn Calvin. Też się o nią martwił, przecież byli wychowywani od małego razem.

- Elise to dzielna dziewczyna. - odezwał się. - Chodź jest ode mnie starsza o rok to jest lepiej obeznana w lesie. Zna każdy zakamarek i potrafiłaby przeżyć w nim nawet całe swoje życie.

- Znasz ją lepiej ode mnie. - odparłem. - To ty nadawałbyś się dla niej, gdyby nie wasze więzy.

- Kocham ją jako siostrę, przyjaciółkę i kobietę. - odpowiedział. - Oddałbym za nią swoje życie, jeżeli by jej coś się stało.

- Ja oddałbym wszystko, bo ją kocham. - powiedziałem. - Jest dla mnie moją miłością, moją drugą połówką serca. Chce być z nią na zawsze, mieć z nią piękne dzieci...

- Łoooo, spokojnie. - zasygnalizował. - Nie zapędzaj aż się tak.

- Sorry. - uśmiechnąłem się. Calvin się zaśmiał i ja wraz z nim. Teraz on stawał się dla mnie przyjacielem jak dla Elise. Rozmowa z nim mi pomogła mi bardzo dużo.

- Zrobić herbatę. - powiedział Calvin i wstał. Mój wzrok ponownie się wlepił w tą dróżkę. Chciałem aby wróciła cała i zdrowa. Przeproszę ją a to wszystko, że zgodziłem się na wcześniejszy ślub. Chcę tylko ją odzyskać i mieć przy sobie. - Colinie? - zawoła mnie kuzyn dziewczyny. Wstałem i pobiegłem do kuchni. Chłopak stał przy drzwiach wychodzących na tylną werandę domu. Wskazał mi palcem na ławkę gdzie leżała dziewczyna. - Podejdź powoli. - odparł. Uścisnąłem mu dłoń i wyszedłem na zewnątrz. Było zimo a ona spała na zewnątrz. Podszedłem powoli do ławki i ukucnąłem przed nią. Odgarnąłem jej kosmyk z włosów, przez co ona się poruszyła i otworzyła oczy.

- Elise. - powiedziałem.

- Zabierz mnie do środka. - powiedział wstając.

- Dobrze. - odparłem. Zarzuciła mi swoje ręce na szyję i wskoczyła na mnie oplatając mnie nogami w pasie. Złapałem ją ostrożnie i wszedłem do środka. Przy schodach zauważyłem rodziców dziewczyny. Mieli spokojne wyrazy twarzy, pocałowali ją w czoło i poszedłem na górę. Otworzyłem nogą drzwi od pokoju dziewczyny i wszedłem. Ułożyłem ją wygodnie na łóżku i zdjąłem z niej buty, chwyciłem kołdrę i przykryłem. - Śpij dobrze. - pocałowałem ją w usta i wyszedłem. Za drzwiami mogłem odetchnąć. Elise wreszcie jest cała i zdrowa, sama wróciła do domu. 

~*~*~*~

I kolejny rozdział. Chce was poinformowaæ, że niedługo opowiadanie dobiegnie końca.
Przewiduje około 5-6 rozdziałów i zakończymy tę odpowiadanie a zaczniemy nowe.
Kto chętny będzie czytać?

Pozdrawiam, LaGataOfficial

Potomkini Alfy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz