Rozdział trzynasty

1.2K 70 6
                                    

* Ada *

Jest sobota. W innych okolicznościach szalałabym ze szczęścia, bo soboty były dniem spotkań z Marcinem. Teraz są tylko dniem żałoby po miłości, którą sama zniszczyłam. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wcale nie czuję dumy z powodu podjęcia słusznej decyzji. Czuję tylko ból i przeświadczenie, że zraniłam kogoś, na kim bardzo mi zależało. I wciąż zależy. Jakby przez mgłę rejestruję dźwięk dzwonka do drzwi, a potem odgłos szybkich kroków na schodach. Z odrętwienia wyrywa mnie dopiero odgłos pukania do drzwi.
- Proszę - robię wszystko, aby mój głos nie zdradzał moich emocji.
- Hej - przez szparę w drzwiach widzę głowę Blanki - nie przeszkadzam ci?
- Ty? Nie no co ty? Nigdy!
- Wpadłam, bo chyba musimy o czymś porozmawiać, nie uważasz?
Po plecach przebiega mi zimny dreszcz. Czyżby dowiedziała się o Marcinie? Czyżbym nawet niszcząc wszystko nie zdołała go ochronić?
- To zależy co masz na myśli. Wchodź, siadaj. 
Dziewczyna wchodzi energicznie do środka, zamyka za sobą drzwi i siada na łóżku. Zajmuję miejsce obok niej.
- Nie wiem, czy dobrze wyciągam wnioski, ale ten twój smutek i melancholia wcale nie są spowodowane stresem, prawda?
Powiedzieć prawdę czy udawać, powiedzieć prawdę czy udawać, powiedzieć praw...
- Bo mi, moja droga, wygląda to raczej na zakochanie. Więc mów, kim jest ten szczęściarz?
Uffff, a więc o niczym nie wiem. Tak bardzo się bałam.
Nienawidzę kłamać, ale teraz niestety muszę to zrobić, bo co mam jej niby powiedzieć? Tak, byłam w trochę skomplikowanym, ale niesamowicie szczęśliwym związku z księdzem, który uczy nas religii. Może ci się to wydać dziwne, ale cóż, uczucie nie wybiera. Hmm... Chyba w tym wypadku lepsze będzie pół prawdy, niż całe kłamstwo.
- Nic się przed tobą nie ukryje - mam nadzieję, że wesołość w moim głosie nie jest zbyt przesadzona. - No a więc, był taki jeden. Trochę ode mnie starszy, niesamowicie przystojny i czuły facet. Zakochałam się po uszy. Byliśmy ze sobą kilka miesięcy. Wybacz, że ci nie powiedziałam. Nie chciałam zapeszać, sama nie wiedziałam, czy coś wogóle z tego wyjdzie...
- Ale nie wyszło?
- Niestety, zerwaliśmy ze sobą. To była nasza wspólna decyzja. Uznaliśmy, że tak poprostu będzie lepiej dla wszystkich. Nie wzięłam tylko pod uwagę, jak bardzo mnie to będzie boleć i trudu kosztować.
Łzy zaczynają płynąć mi po twarzy, a ja czuję się tak fatalnie z powodu okłamania przyjaciółki, że nawet nie chcę mi się ich otrzeć.
- Hej, Aduś, nie płacz. Wszystko się kiedyś ułoży. Czas leczy rany.
Przytula mnie do siebie, a ja jestem w stanie myśleć tylko o tym,o ile lepiej bym się czuła, gdyby to Marcin, a nie ona trzymała mnie teraz w ramionach i gdybym to jego oddech czuła teraz na karku.
Nienawidzę siebie za te myśli. Nienawidzę siebie za to, że wszystko zniszczyłam. Nienawidzę losu, za to, że dał mi poznać i pokochać Marcina. Nie mogę przestać płakać.
Gdy w końcu udaje mi się uspokoić Blanka pochyla się w moją stronę.
- Hmmmmm... W sumie nie wiem, czy powinnam ci o tym mówić. Może jest jeszcze za wcześnie... Ale okej, ja ci powiem, a ty sama zdecydujesz co zrobisz z tą wiadomością, dobra?
- Nie za bardzo wiem do czego zmierzasz... ?
- Kojarzysz Piotrka z naszej klasy?
- Taaak? - chyba już wiem, o co jej chodzi i wcale mi się to nie podoba.
- Wczoraj, gdy wyszłaś z religii, bo źle się poczułaś przysiadł się do mnie?
- Coś czuję, że Bartek ma konkurencję. - Bartek jest chłopakiem Blanki i przy okazji jednym z moich bliskich znajomych.
- Nie kochana, ponieważ on wcale nie przyszedł tam rozmawiać o mnie, tylko o tobie.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć...
- Nie przerywaj mi i słuchaj dalej. Piotruś pytał o ciebie. Był taki mega zmartwiony tym, że źle się poczułaś. I przy okazji chciał wyciągnąć ze mnie trochę informacji o tobie. No wiesz, czy z kimś jesteś, czy może coś o nim przypadkiem wspominałaś podczas rozmów ze mną. Zapytałam więc, dlaczego go to tak bardzo interesuje. Zaczerwienił się  i wymamrotał, że bardzo mu się podobasz, ale nie wie, czy on tobie również i boi się zapytać. Poprosił mnie, żebym zrobiła dyskretne rozeznanie. No więc robię. Tylko, że podczas rozmowy z nim raczej nie podejrzewałam, że ty masz złamane serce.
- Myślę, że jest jeszcze za wcześnie - na myśl o tym, że ktoś inny może zająć miejsce Marcina robi mi się niedobrze.
- Rozumiem cię. Poprostu Piotrek to świetny chłopak, miły, inteligentny, zabawny. Gdy już wyleczysz się z tamtego faceta, to będziesz mogła spróbować... On jest w tobie naprawdę, no cóż, wydaje mi się, że jest naprawdę zakochany.
Świetnie. A więc zupełnie nieświadomie mogę złamać serce kolejnemu chłopakowi. Znów ktoś będzie przeze mnie cierpiał. Nie podoba mi się ta wizja...
- Myślisz, że zadowoli się z bycia tylko znajomym?
- Wątpię. Może poprostu przemyśl to jeszcze. Kiedy będziesz gotowa sama z nim porozmawiasz. Przecież nie musisz zmuszać się do odwzajemniania uczuć innych ludzi.
- Okej. Może na razie porozmawiajmy o czymś mniej skomplikowanym?

Ksiądz     |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz