Rozdział czwarty

2.2K 111 8
                                    

Budzi mnie nieprzyjemny dźwięk budzika. Obok mnie śpi Ada. Uśmiecha się przez sen. Wygląda uroczo. Jak spełnienie moich marzeń. Ludzie zapominają, że w miłości najlepsza jest codzienna obecność tych, których kochamy. To ona czyni nasz świat pełnym. Doceniam to dopiero teraz, obserwując śpiącą u mego boku drobną postać. Z nią nawet poranki mogą być piękne. Delikatnie próbuję wysunąć się z jej objęć i wtedy dziewczyna otwiera oczy.
- Gdzie idziesz? - rzuca sennie.
- Musimy wstawać. Dzisiaj wracają. Nie chcemy chyba, żeby nas nakryli, prawda, śpiochu? - pytam, delikatnie całując ją w usta.
- Nie chcemy. Ale nie idź jeszcze. Jesteś taki ciepły.
Wtula się we mnie. Uśmiecham się w jej włosy.
- Ok, ale za góra... - sięgam po zegarek leżący na szafce nocnej. - ... góra godzinę musimy wstawać.
- Dwie.
- Półtora. Idźmy na kompromis.
-  No, Marcin... - uwielbiam sposób, w jaki wypowiada moje imię.  Pochylam się nad nią i kradnę jej jeszcze jeden pocałunek.
- Ten dar przekonania - szepcze z ustami na moich ustach. - Niech ci będzie.
Przytula się do mnie. Wsuwam dłonie pod jej t-shirt i gładzę ją po plecach.
- Tak to już na pewno nie zasnę. Ale nie przestawaj.

***********************
Jest po dziesiątej. Budzę Adę, która zdążyła znowu zasnąć. Ubieramy się, jemy szybkie śniadanie. Potem idę po więcej drewna i rozpalam ogień w kominkach w moim pokoju, pokoju Ady i jadalni. Zabieramy wszystkie jej rzeczy do jej pokoju, żeby nic nie wzbudziło niczyich podejrzeń. Przez cały ten czas czuję, że w moim sercu rośnie siła uczucia, którym darzę Adę. Czuję się jak zakochany nastolatek i wcale się tego nie wstydzę.
Jest około dwunastej, gdy kończymy ,, zacierać ślady ".
Siadamy na przeciwko siebie. Mogę cały czas się w nią wpatrywać i nie wypowiadać przy tym ani jednego słowa. Ciszę przerywa ona.
- Kiedy wszystko wróci do normy, kiedy miną pierwsze uniesienia, wszystko dobrze przemyślisz i dojdziesz do wniosku, że to wszystko nie ma sensu... Kiedy nie będziemy mogli codziennie spędzać ze sobą czasu tak jak dzisiaj... Chcę, żebyś miał taką możliwość skontaktowania się ze mną oraz coś, co ci o mnie przypomni.
Sięga do kieszeni, wyjmuje z niej coś i przesuwa po stole w moją stronę. Jest to karteczka zapisana jej drobnym charakterem pisma. Są na niej zapisane jej e-mail i numr telefonu. Pod spodem dopisała: ,,Żebyśmy nigdy nie stracili ze sobą kontaktu 💜."
Drugą rzeczą jest bransoletka, którą zwykle nosi na lewym nadgarstku. Rzucam jej pytające spojrzenie.
- Nie chcę, żebyś o mnie zapomniał. Teraz i kiedykolwiek później. Wstaję od stołu i całuję ją.
- Poczekaj - mówię i wbiegam po schodach do mojego pokoju. Gorączkowo przetrząsam moje rzeczy, aż w końcu znajduję to, czego szukałem. Tupiąc głośno wracam do Ady.
- Skoro ja mam coś, co należy do ciebie, to chcę, żebyś ty miała coś, co należy do mnie. Przesuwam w jej stronę po blacie stołu zegarek.
-Zegarek? - w jej oczach błyszczy rozbawienie. - Żeby czas bez ciebie płynął szybciej?
- Nie. Żeby czas beze mnie trwał jak najkrócej.
- Na jedno wychodzi.
Już mam jej odpowiedzieć, gdy nagle słychać trzask otwieranych drzwi, głosy i śmiechy. Wrócili. Pośpiesznie chowam do kieszeni kartkę i bransoletkę i idę ich przywitać. Przechodząc obok Ady muskam palcami jej włosy. Na długi czas będzie mi to odebrane... Boże, już za nią tęsknię.

Ksiądz     |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz