2. Perspektywa Sherlocka

5.7K 374 31
                                    

-Skończyłeś?-Zapytała Abigail

-Tak. Dziękuję.-Odpowiedziałem najszybciej jak umiałem

Abigail zabrała mój talerz i weszła do kuchni. Czasem ludzie do siebie pasują. Sherlocku o czym ty gadasz? Chciałbym ją zrozumieć, ale nie potrafię...długo myślałem patrząc się przez okno. Mimo, że mój organizm wyraźnie potrzebował snu, mój umysł nie potrafił przestać pracować.

Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Szybko wstałem, w kuchni była już pani Evans. Klęczała na podłodze zbierając resztki szklanki.

-Dzień dobry. Co się stało?-Zapytałem grzecznie

-Małe problemy z koordynacją...-Odpowiedziała lekko zmęczona

-A tak na prawdę?-Wiedziałem że kłamała

-Mógłbyś podnieść rękę spod fotela? Jest jeszcze świeża, nie chcę trwale uszkodzić dywanu.-Rzuciła z spokojem anioła

-Oczywiście.-Powiedziałem schylając się pod fotel

Nie wiedziałem co powiedzieć. Sądziłem, że tylko ja potajemnie ucinam ludziom kończymy w walce na miecze w moim mieszkaniu.

-Kim jesteś Abigail Evans?-Naprawdę chciałem znać odpowiedź na to pytanie

-No dobrze. Długo o tym myślałam i wydaje mi się, że to znacznie ułatwi nam śledztwo. Jestem agentką. W pracy nazywam się Caroline Johnson. Pod takim nazwiskiem pracuję dla CIA, ale już to zakończyłam.-Wylegitymowała się Abigail

-Podejrzewałem że ktoś o takim wyglądzie, musi mieć jakąś ciemną stronę. -Powiedziałem i zdałem sobie sprawę ze słów które opuściły moje struny głosowe

-Jaki jest mój wygląd?-Zapytała zdziwiona Evans

Nie potrafiłem nad sobą zapanować, chciałem być bliżej. Z każdym krokiem czułem się dziwniej, coś ciepłego wypełniało mój umysł.

Kochać, czy Uciekać?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz