18. Uciekasz?

3.7K 242 22
                                    

Obudziły mnie kroki Sherlocka na schodach. Natychmiast zerwałam się z łóżka. Schowałam dokumenty z biurka pod poduszkę i wróciłam pod kołdrę.

-Mogę wejść? -Zapytał Sherlock przechylając klamkę

-Nie, przebieram się...-Rzuciłam

Puścił klamkę i zszedł do salonu. Chwilę jeszcze leżałam. Usłyszałam zamykane drzwi. Holmes gdzieś wyszedł. Wyjęłam teczkę zza poduszki i zaczęłam czytać. Mój cel: Matt Whitehouse. Jakiś przemytnik, który pozwolił sobie na zbyt dużą swobodę.

Założyłam sportowe ubrania, pod bluzą miałam kamizelkę kuloodporną. Wchodząc do agencji zauważyłam, że wielu osób nie było. Gabinet Alexa był otwarty, ale samego Scotta nigdzie nie mogłam znaleźć. Udałam się do piwnic, gdzie agencja przechowywała sprzęt.

-Pani Johnson, wszystko, czego będzie pani potrzebować jest w pokoju numer 51.-Powiedziała wysoka kobieta podając mi kluczyk

-Dziękuję.-Powiedziałam i ruszyłam w głąb korytarza

W pokoju znalazłam jedynie zestaw noży. Najdłuższy miał około pół metra. Zastanawiałam się jak ja to zrobię. Na szczęście zobaczyłam jeszcze bardzo krótką, czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Muszę go uwieść, zaciągnąć do łóżka i zabić. W sumie to liczyłam na coś trudniejszego.

Było jeszcze przed południem, a bankiet na którym miał się pojawić pan Whitehouse, zaczynał się wieczorem. Kręciłam się trochę po Londynie, odwiedziłam kilka, naprawdę tylko kilka, sklepów z ubraniami, a resztę czasu spedziłam w kawiarni.

Godzinę przed rozpoczęciem przebrałam się i umalowałam w publicznej toalecie. Wychodząc założyłam czarny płaszcz do kostek, żeby nie przyciągać uwagi. Agencja wynajęła drogą limuzynę, żebym mogła zrobić wrażenie już przy wejściu.

Na bankiecie byli sami otyli bogacze, ludzie którzy dorobili się na nieszczęściu innych. Po trupach do celu. Gdy tylko odnalazłam w tłumie Matta ruszyłam do akcji.

-Witam, jestem Helen Richards, inwestorka z Azji. Chciałabym dobić targu...-Zaczęłam mówić najseksowniejszym głosem jakim tylko umiałam

-Matt Whitehouse, ale pani to już wie. Obawiam się, że nie jestem zainteresowany. -Odpowiedział elegancko mężczyzna

Zbliżyłam się i oparłam rękę na jego ramieniu. Widać było, że lekko się zestresował. Zaraz potem zdecydowanie się ożywił.

-Matt, jesteś bardzo interesujący, dlatego jestem Tobą zainteresowana. Może przejdziemy się na górę? -Zapytałam

-Już widzę jakiego targu chciała pani dobić. Mam pokój numer 213. Proszę przyjść za 10min, żeby nie zwracać uwagi. Do zabaczenia.-Powiedział i poszedł na górę

Złapałam dwie lampki białego wina i weszłam do toalety. Szybko wlałam do obu substancję, która od czystego spirytusu różniła się tylko mniej intensywnym zapachem. Wchodząc po schodach zauważyłam znajomą postać przy drzwiach wejściowych. Sherlock. Zamarłam. Co on tu robi? Jak naszybciej dostałam się do pokoju Whitehouse'a, żeby szybko wykonać robotę i uciec niezauważona.

-Przyniosłam wino. Naprawdę dobre, proszę- Podałam mojemu celowi kieliszek, który wypił duszkiem

-Ma interesujący smak...nigdy takiego nie spotkałem- Odpowiedział mężczyzna

Zabrałam jego kieliszek, a on w tym czasie na odłożył marynarkę na komodę. Przystawiłam pusty kieliszek do ust, a pełny wyciągnęłam w jego stronę.

-Naprawdę powinieneś tego spróbować. Widzisz, ja już swoje wypiłam, przecież nie zostawisz mnie samej?-Zachichotałam, a Matt złapał za kieliszek

Już jest mój. Zaczął całować mnie po szyi i ropinać moją sukienkę. Szybkim ruchem wyjęłam najkrótszy sztylet, który wcześniej przypięłam do wewnętrznej strony uda. Położyłam rękę na jego plecach, tak, żeby nie wyczuł broni. Miałam już dość jego twarzy na moim ciele, prawie wymiotowałam. Gdy zaczął pieścić moje piersi nie wytrzymałam. Miałam poczekać aż uśnie po alkoholu, żeby nie musieć patrzeć na jego błagające o pomoc spojrzenie. Przesunęłam dłoń ma jego klatkę piersiową i z całej siły wbiłam ostrze prosto w serce. Potem jeszcze w brzuch. Pięć razy. Czasem mnie ponosi. Odłożyłam go na łóżko i usunęłam wszystkie ślady.

Ktoś zapukał do drzwi. Zatrzymałam się. Byłam już w kostiumie sportowym, wszystko miałam spakowane.

-Panie Whitehouse?-Usłyszałam głos...głos Holmesa

Nie mogłam odpowiedzieć. Wyszłam przez okno, miałam rękawiczki, dlatego wspinaczka nie była taka trudna. Usłyszałam jak ktoś wywarzył drzwi, a ja nadal byłam wysoko nad ziemią. Myśl! Wybilam losowe okno i szybko wskoczyłam do pokoju. Na szczęście był pusty. Wybiegłam na korytarz. Cel: centrum monitoringu. Muszę usunąć kilka minut. Starałam się unikać ludzi, nikt nie mógł mnie zobaczyć. Po drodze zdjęłam dodatkowy sprzęt i schowałam do torby. Teraz wyglądałam jak typowa osoba. Odnalazłam schody. Ktoś wbiegał na górę, więc zwolniłam. Moje serce na chwilę się zatrzymało. Sherlock i John. Zakryłam twarz i wyjęłam telefon. Holmes nie zwrócił na mnie uwagi, jednak Watson lekko zwolnił. Szukali mordercy. Mnie.

Zanim zawrócili, dotarłam do pomieszczenia pracowników. Szybko rzuciłam kulkę gazu do pomieszczenia i założyłam maskę i rękawiczki. Usunęłam nagrania i nareszcie wyszłam z hotelu. Zadanie wykonane. Nie było mnie tam, bo nikt mnie nie widział. Odeszłam trochę i złapałam taksówkę. Czekałam tylko na możliwość zanurzenia się w miękkim materacu.

W salonie stały duże kartony. Meble dotrały, pewnie pani Hudson się tym zajęła. Jednak byłam zbyt zmęczona żeby to teraz ogarniać. Może jutro Sherlock mi pomoże.

Rano już go nie było. Szybko zorientowałam się, że nie już, tylko jeszcze. Chyba nie wrócił na noc. Trudno. Dostałam smsa od Mortez za dobrze wykonaną pracę i niejednoznacznął sugestię, żeby nie wbijać więcej okien.

Rozpakowałam meble i ustawiłam. Zmieniałam rozmieszczenie tysiąc razy.

Zadzwoniłam do Sherlocka. Miał wyłączony telefon, więc zadzwoniłam do Johna.

-Powiesz Holmesowi, żeby wrócił dziś wcześniej, bo mam problem z meblami?-Powiedział, gdy odebrał

-Niestety, nie ma go ze mną. Gdzie wychodził rano?-Zapytał Watson

-Nie wychodził, bo nie wrócił na noc. No trudno. Może Mycroft coś wie.-Rozłączyłam się i od razu zadzwoniłam do Mycrofta

-Gdzie jest Sherlock?-Szybko rzuciłam

-Skąd mam to wiedzieć? Może w mieszkaniu?-Odpowiedział starszy Holmes

Rozłączyłam się, gdzie jest Sherlock? Weszłam do jego sypialni. Na łóżku leżała kartka. Koślawymi literami było tam napisane:

Nie szukajcie mnie- SH
P.S. przepraszam Abigail.

O co mu chodziło? Chyba nie myśli, że się poddam. To jak zabawa w kotka i myszkę. Przecież to oczywiste, że nie mogę przestać.

Kochać, czy Uciekać?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz