17. Do Pracy

3.8K 248 14
                                    

-Obiecaj, że na kolacji nie będziesz o tym myślał-Powiedziałam do Sherlocka

-Słucham? Oh, tak, tak...jesteś już gotowa?-Zapytał

-Nie! Dopiero wróciliśmy, daj mi kilka...naście minut-Rzuciłam wchodząc do swojej sypialni

Założyła czarną rozkloszowaną sukienkę do kolan i białe szpilki. Wsunęłam ulubioną bransoletkę na lewą rękę i upiełam włosy w koka. Z kilkunastu minut wyszło pół godziny.

-Jedziemy?-Zapytałam wchodząc do salonu

-Nareszcie. To znaczy..tak.-Odpowiedział po czym podniósł się z fotela

W taksówce Sherlock szeptał coś pod nosem, ale nic nie rozumiałam, więc to ignorowałam. Znając go pewnie myślał. Szanse na to, że wyrwie się z transu, żeby zjeść kolacje były nikłe. Ten człowiek nie wiedział czym jest takt w takich sytuacjach.

-No nareszcie! Cudownie wyglądasz Abi,wejdźcie proszę.-Powitała nas uśmiechnięta Mary

-Nie przesadzaj, ty wyglądasz lepiej, promieniejesz szczęściem- Zachichotałam, a ona zaraz po mnie

-Sherlock? Wchodzisz, czy będziesz jeść na ulicy?-Zapytałam Holmesa

-Oh...Witaj Mary.-Ocknął się

Przeszliśmy do niewielkiego salonu, John siedział w fotelu przy oknie. Mary od razu skręciła do kuchni, więc poszłam za nią, mając nadzieję że jakoś jej pomogę.

-Pomóc ci w czymś? -Zapytałam Mary biegającą po kuchni

-Kurczak w piekarniku, sałatka w lodówce...chyba ją wyjmowałam? Nie... woda!-Krzyknęła zabiegana

Podbiegłam do kuchenki i zmniejszyłam ogień, bo woda zaczęła kipieć. Potem wyjęłam sałatkę i sprawdziłam kurczaka.

-Nie powinnaś się tak stresować...pracujesz jeszcze?-Zapytałam

-Nie, mogłabym, ale John nalegał żebym powstrzymała się chociaż na kilka miesięcy. -Zaczęła się tłumaczyć

-Nie mogłabyś, dobrze wiesz że to niebezpieczne. Mogę zanieść to już na stół? -Zapytałam łapiąc za miskę

-Tak, tak, dziękuję, możesz już powiedzieć Johnowi i Sherlockowi, żeby siadali.-Powiedziała Mary nadal wariując w kuchni

Odstawiłam naczynie na stół w jadalni i przeszłam do salonu. Holmes stał wpatrzony w okno, a John go ignorował.

-Sherlock! Prosiłam Cię o coś? Obiecałeś mi tak? Przezejdzcie już do jadalni. -Powiedziałam, ale Holmes nawet nie drgnął

-Znasz go, nie ma co marnować nerwów...-Rzucił John i wyszedł z salonu

Podeszłam do Sherlock. Stwierdziłam, że się nie poddam.

-Co ty robisz?-Zapytałam z pretensją

Nie odpowiedział, nawet nie spojrzał się w moją stronę. Tylko mrugnął. Stanęłam na przeciwko niego, dopiero teraz raczył na mnie spojrzeć. Mimo to nadal nic nie powiedział.

-Obiecałeś mi. W takim razie wychodzę. Nie mam zamiaru marnować czasu. Czynsz za ten miesiąc zostawię ci w lodówce.-Powiedziałam zbliżając się do drzwi

-Przepraszam. Chodzi tu o twoje bezpieczeństwo, dobrze wiesz, że to jest dla mnie najważniejsze.-Odezwał się nagle

-...Chodźmy już, Mary i John czekają.-Nie wiedziałam co odpowiedzieć, ostatnio słyszałam że ktoś interesuje się moim bezpieczeństwem, gdy rodzice jeszcze żyli...

Usiadłam naprzeciwko Mary, Sherlock usiadł obok mnie. John rozmawiał z Holmesem o rzeczach, o których nie powinno się mówić przy jedzeniu. Mary nawet nie zwracała na to uwagi i opowiadała mi o ciąży. Poza tym jest bardzo dobrą kucharką. Nawet Sherlock coś zjadł.

-Oh, właśnie, pojutrze chciałam zrobić babyshower, będzie kilka moich koleżanek, może chciałabyś przyjść? -Zapytała w pewnym momencie Mary

-Tak, o której? Może przynieść jakieś ciasteczka?-Odpowiedziałam

-Po południu, przyjdź jak będziesz miała czas, zaczniemy jak będą wszyscy.-Uśmiechnęła się

Rozmawiałyśmy już dosyć długo, gdy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na numer, chcąc odrzucić połączenie, ale gdy wyświetlił mi się napis HOTEL, natychmiast przeprosiłam i odebrałam. Wyszłam do kuchni.

-Mam dla ciebie pracę. Sprzątanie. Wszystkie informacje masz już w sypialni.-Powiedział wysoki kobiecy głos, po czym od razu się rozłączyła

Jakaś asystentka pani Mortez. Nareszcie mam co robić.

Wróciłam do stołu, ale do końca kolacji widziałam na sobie dziwne spojrzenie Mary.

-Jesteś cudowna, dziękujemy za zaproszenie. Dobranoc.-Podziękowałam wsiadając do taksówki

Byłam tak zmęczona i najedzona, że nawet nie chciałam zaczynać rozmowy z Sherlockiem. Gdy wróciliśmy, mieszkanie było już puste. Pani Hudson mówiła mi wcześniej, że załatwi kogoś kto zniesie to wszystko do śmietnika. Zdjęłam sukienkę i rzuciłam się na łóżko. Kątem oka zauważyłam teczkę dokumentów leżącą na stole, ale łóżko było wygodniejsze i po chwili zansnęłam.

Kochać, czy Uciekać?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz