23. Bez słów

3.1K 212 8
                                    

Zrobiłam nową kawę i wróciłam do cioci. Zasypiała na stojąco, więc podałam jej kubeczek i przedstawiłam Sherlock.

-Ciociu, to Sherlock Holmes, mój współlokator. Może powinnaś wrócić do domu? Źle wyglądasz...-Przyglądałam się jej zmeczonym oczom czekając na reakcję

-Miło mi Cię poznać. No dobrze... ale ty prowadzisz. panie Holmes, panu też przydałaby się normalna kawa. -Zachichotała, ale od razu dobiło ją zmęczenie

Zanim wyszliśmy trzeba było wypisać Sherlocka, musiałam powiedzieć, że jestem jego narzeczoną, żeby pozwolili mi go zabrać. Wróciliśmy do przyczepy cioci, która od razu padła na łóżko.

-Nie mogłeś zadzwonić i powiedzieć gdzie jesteś i co robisz? Wszystko poszłoby szybciej, mniej bym się martwiła...-Zaczęłam po kilkunastu minutach ciszy

-Bałem się, że to spowoduje coś złego. Wiesz do czego są zdolni, więc chyba nie powinnaś mnie oskarżać. -Odpowiedział

-Jesteś idiotą, jak ja z Tobą wytrzymuje?-Roześmiałam się

-Nie rozumiem, em...-Sherlock zrobił się zakłopotany

-Żaruję sobie...Tak trudno to zauważyć geniuszu?- Rzuciłam sarkastycznie

Nic nie odpowiedział. Siedzieliśmy w ciszy. Minęło dużo czasu, dochodziła 18, słońce powoli zachodziło. Kilka godzin po prostu patrząc się na siebie. Jak można tak bardzo zmarnować czas? Mimo to, wydawało mi się, że znam go dużo lepiej. Niczego nowego się nie dowiedziałam, a jednak wiedziałam więcej.

Zadzwonił telefon cioci. Odebrałam, a ona dobudzała się jeszcze po drzemce.

-Pani Margaret Cooper?-Zapytała smutnym głosem młoda kobieta

-Przy telefonie.-Odpowiedziałam krótko spoglądając na ciocię

-Pani mąż... jego stan jest krytyczny, bardzo mi przykro, ale zostało mu kilka godzin... może pani teraz przyjechać do szpitala, żeby się pożegnać...-Powiedziała, jakby sama też w jakiś sposób to przeżywała

Upuściłam telefon. Części rozsypały się po podłodze. Ciocia patrzyła na mnie oczekując na wyjaśnienia, ale szybko w jej oczach pojawiły się łzy. Chciałam jechać z nią do szpitala, ale sama wiedziałam, że nie potrafiłabym tego wytrzymać. Już się z nim pożegnałam. Sherlock nadal siedział na krzesełku analizując sytuację. Dopiero, gdy ciocia odjechała odezwał się.

-Co się stało?-Zapytał

-Wujek... lekarze już go nie uratują, miał raka...-Zaczęłam krztusić się łzami

Myślałam, że Holmes nie będzie potrafił zrozumieć co czuję i nawet się nie ruszy, ale bardzo się myliłam. Podszedł i mocno mnie przytulił. Mimo to nadal miał kamienną twarz.

-Muszę tu zostać... na kilka dni, dobrze?-Zapytałam

-Ja nie mogę, wrócę do Londynu, ktoś nadal chce zdobyć informacje o...-Nie dokończył

-Wiesz czego szukają?-Zdziwiłam się

-Nie... jak będę coś wiedział, to na pewno Cię powiadomię. -Rzucił szybko

Ukrywał coś. Cały dzisiejszy dzień, rozmowa, moja koszula w kawie, kilka godzin w ciszy poszło w zapomnienie. Dlaczego nie chciał mi tego powiedzieć?

Kochać, czy Uciekać?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz