16. Sherlock!

4K 243 15
                                    

Wochodząc do kostnicy powitała nas Molly. Była cała w skowronkach.

-Cześć Molly, chyba masz dobry dzień? -Zapytałam z uśmiechem

-Hahaha, tak, wczoraj byłam na cudownej randce! Abigail nawet nie wyobrażasz sobie jaki on jest cudowny!-Odpowiedziała chichocząc

Sherlock milczał, mogę nawet powiedzieć że specjalnie starał się zignorować panią Hooper i patrzył na moją reakcję.

Na środkowym stole leżało ciało z już przyszytą głową. Dużo zadr, przetarć, blizn. Mężczyzna miał ponad 2m wysokości, ale był dosyć szczupły.

-Jak już mówiłem, szukał tego samego, ale pracowdawca był inny. Dużo bogatszy. Masz pomysł, czego szukają?-Powiedział Holmes

-Mówiłeś tak? No cóż... masz jakieś cenne dokumenty?-Zapytałam

-Nie. Po co mi papiery? Wszystko zapamiętuję.-Odpowiedział posyłając mi spojrzenie w stylu ,,przecież jestem najinteligentniejszy"

-I tu może być problem. Może ktoś kto tego szuka tego nie wie?-Rzuciłam. Bingo.

Sherlock się zamyślił. Pewnie siedział teraz w pałacu myśli, szukał swojego problemu.

Z ciała nie dało się nic więcej powiedzieć. Mężczyzna pracował dla kogoś starej daty, bo był dobrze wyszkolony, ale w starym stylu. Skąd to wiem? Ja jestem tak samo przeszkolona, no i mam też kilka szkoleń bardziej nowoczesnych, żeby nie zniknąć w agencji.

Stwierdziłam, że nie ma sensu czekać, aż Holmes się otrząśnie i wyszłam. Kierunek agencja. Jechałam niecała godzinę, aż wreszcie dotarłam na miejsce. Duży budynek z mnóstwem okien na środku niewielkiego miasteczka. Wcale nie jest to podejrzane. Nic się nie zmieniło. Nawet kiwaty przy wejściu były takie same jak 5lat temu.

-Dzień dobry. Ja do pana Scotta.-Powiedziałam do zapatrzonego w ekran recepcjonisty

-Nazwisko...? -Zapytał ociężale nawet na mnie nie spoglądając

-Johnson. Caroline.-W tym momencie mężczyzna szybko się wyprostował i spojrzał w moją stronę

-Caro! Dziewczyno! Gdzie ty się podziewałaś?!-Zaczął krzyczeć i mnie ściskać

-Spokojnie Rob, ty nadal tu?-Zapytałam

Robert był niewiele starszy ode mnie, a w agencji siedzi od dziecka. Wie wszystko o wszystkich, taka jest jego praca.

-No wiesz... z moim wykształceniem kiepsko coś znaleść. Wracasz do pracy?-Zrobił wielkie oczy

-Tak jakby. To jak? Gdzie spotkam staruszka?-Zapytałam pospieszając go

-Ten sam gabinet. Chyba trafisz?

-Tak, tak. Dzięki.-Rzuciłam i ruszyłam w stronę schodów

Nie miałam czasu na pogaduszki, więc od razu skręciłam do gabinetu szefowej. Pani Mortez siedziała przy komputerze.

-Dzień dobry.-Powiedziałam wchodząc

-Johnson? Co ty tu robisz?-Zapytała zdziwiona

-Wracam. Więc, masz coś dla mnie? Spieszę się.-Spojrzałam na zegarek, dochodziła 15

-Dam ci znać jak coś znajdę, ale nie licz na nic więcej niż małe sprzątanie. Chcę sprawdzić w jakiej jesteś formie.-Powiedziała Mortez

-Rozumiem. No to do usłyszenia.-Rzuciłam i wyszłam, bo wiem że szefowa nie lubi się rozgadywać

Kostnica zaliczona, agencja zaliczona. Teraz do mieszkania na chwilę i meblowy.

Była 15.55 gdy podjechałam pod Baker Street. Sherlock siedział w fotelu, nadal intensywnie myśląc.

-I jak? Wiesz o co chodzi?-Zapytałam

-Jeszcze nie. Jedziemy?-Powiedział i wstał łapiąc za płaszcz.

-Tak, wiesz co chcesz kupić? -Zapytałam żeby zacząć rozmowę

-Fotel...-Zamyślił się

-Eh...-Rzuciłam

Wysiedliśmy przed dużym centrum meblowym. Co tu dużo mówić. Sherlock przytakiwał na każdą moją propozycję, przez co utrudniał mi wybór. Kupił wymarzony fotel, ale nie był aż taki okropny. Liczyłam na coś lepszego, ale po 2h byłam wykończona.

Sklep ma dostarczyć wszystko dopiero za 2 dni, bo mają braki w magazynach. Jestem raczej zadowolona, meble które kupiłam są dużo nowocześniejsze od poprzednich. Zadeklarowałam się, że sama zalepię i pomaluję ściany jak niezależna kobieta.

Kochać, czy Uciekać?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz