*36*

1.2K 81 48
                                    

Na nasze szczęście w domu akurat nikogo nie było, więc nie musieliśmy się nikomu z niczego tłumaczyć.
Oczywiście mam na myśli Ricka bo patrząc na to jak świrował w nocy, jakby się dowiedział albo co gorsza przyłapał nas to chyba wsadziłby mnie do izolatki i nie pozwalał Carlowi się zbliżać.

-"Sofii, jestem głodny"
-"Ty zawsze jesteś głodny"
-"Wiem, zrób mi coś do jedzenia!"
-"Ty powinieneś mnie karmić sieroto!"
-"Ale..."
-"Ale co?"
-"Ale kobiety powinny siedzieć w kuchni"

Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem a on zerwał się do ucieczki.
Pobiegłam za chłopakiem w dół schodów i rozejrzałam się po salonie, w którym Carl gdzieś zniknął.
Podeszłam do kanapy a nagle z tyłu zostałam popchnięta przez tą pierdołę i poleciałam na sofę.

-"Nienawidzę cię!"
-"Też cię kocham mała"

Przeskoczył przez oparcie i nachylił się nade mną z uśmiechem na tej jego ślicznej buźce.
Złączył nasze usta w pocałunku a ja wtuliłam się w jego ciało.
Chwilę później trzepnęłam Grimesa w głowę, na co on zdezorientowany przerwał pocałunek.

-"Za co to?"
-"Za głupie teksty Kapciu!"
-"Do mnie tak szczekasz?"
-"Tak, do ciebie"
-"No to zobaczymy"

Usiadł i zaczął mnie łaskotać a ja ze śmiechu myślałam, że padne.

-"C...Carl... Koniec"

Wydusiłam ledwo co, ale brunet grzecznie mnie posłuchał i przestał.
Wstałam z kanapy i skierowałam się do kuchni, gdzie miałam nadzieję znaleźć coś do jedzenia.

-"Możesz zjeść jabłko albo jajecznicę, którą musisz..."

Nie dokończyłam bo do domu wpadł zdyszany Rick z Judith na rękach.

-"Tato, co się..."
-"Posłuchajcie mnie. Sofii weź małą, zabarykaduj drzwi, okna i zamknijcie się na górze, a ty Carl musisz pomóc"
-"Ale co się stało?"
-"Ktoś nie zamknął bramy i teraz w Alexandrii jest pełno sztywnych"

Zrobiłam wielkie oczy, ale potem od razu podbiegłam i wzięłam Judith z rąk Ricka.
Stałam przy drzwiach a oboje wybiegli, ale Carl cofnął się, objął i pocałował w czoło mnie i małą.

-"Wszystko będzie dobrze Sofii"

Kiwnęłam tylko głową i brunet pobiegł za ojcem.
Widząc zbliżających się sztywnych zamknęłam drzwi i położyłam małą do kojca, który stał w salonie.
Przesunęłam kanapę pod drzwi i zamknęłam wszystkie okna na dole.
Zgasiłam światła i biorąc broń za pasek wyjęłam Judith i zaniosłam na górę do mojego pokoju.
Miałam z mojego okna najlepszy widok na Alexandrię i mogłam obserwować to co się dzieje.
Postawiłam krzesło pod drzwi w razie czego i posadziłam małą na łóżku dając jej jakąś lalkę, która nie wiadomo jak znalazła się w moim pokoju.

Siedziałyśmy tak już nie wiem ile czasu. Chciałam wyjść i im pomóc, ale nie mogłam zostawić Judith samej.
Miałam dość nieustannego siedzenia w miejscu wiedząc, że mogę się przydać.
Przez okno przemknął mi Glenn goniony przez większe stado sztywnych.
Wyjęłam zza paska pistolet i strzelałam, żeby pomóc Koreańczykowi.
Kiedy już razem załatwiliśmy szwędaczy, Glenn spojrzał w okno i uśmiechnął się z wdzięcznością, a zaraz potem pobiegł dalej pomagać reszcie.
Ja dalej czuwałam przy oknie obserwując czy ktoś nie potrzebuje pomocy.

-"Sofii!"

Spojrzałam w dół i zobaczyłam przerażoną i zakrwawioną twarz Enid.

-"Co się stało?!"
-"Otwórz drzwi!"

Zbiegłam szybko na dół i odsunęłam kanapę spod drzwi wpuszczając brunetkę do środka.

-"Co jest Enid?"

Just Survive Somehow~The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz