*22*

1.2K 78 7
                                    

Weszliśmy do pokoju na przeciwko Carla. Był duży, miał jasno niebieskie ściany i białe meble.
Bardzo mi się podobał i byłam pod wrażeniem tego, że mimo apokalipsy można tak mieszkać.
Położyłam moje rzeczy na podłodze pod komodą i usiadłam na łóżku.
-"Czy to jest moja koszula?"
Spytał Carl przysiadając się do mnie.
-"Tak, byłam w Atlancie"
-"Odpowiedz mi, jak się stało, że tu trafiłaś"
Opowiadałam całą historię a kiedy skończyłam Grimes miał wzrok wbity w podłogę.
-"Ta blondynka w szpitalu to Beth..."
-"Co?!"
-"Po więzieniu była z Darylem, ale na chwilę się rozdzielili i zabrali ją autem tak, jak ciebie do szpitala.
Carol po jakimś czasie też tam trafiła.
Sasha, Daryl, Tyreese i tata pojechali je odbić, ale Dawn zastrzeliła Beth..."
Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam.
Byłam tam i mogłam jej pomóc, ale jak zawsze myślałam tylko o sobie.
-"... A po jej śmierci dołączył się Noah.
Był z nami aż do dotarcia do Alexandrii i został zjedzony przez sztywnych na wypadzie"
Oczy miałam szeroko otwarte z powodu natłoku emocji.
-"A Tyreese, Lizzie i reszta?"
-"Tyreese został ugryziony w rękę i potem stracił dużo krwi po amputacji, Bob został ugryziony w ramię, potem porwali go kanibale... Ale ostatecznie zmarł właśnie z powodu ugryzienia.
Lizzie zabiła Mikę i potem Carol musiała strzelić jej w głowę"
Byłam w szoku, że Lizzie była do czegoś takiego zdolna.
-"Co się stało z tobą, kiedy zaczęła się walka?"
-"Razem z tatą zobaczyliśmy puste nosidełko Judith... Była w nim krew, więc załamałem się tym bardziej, że ciebie nie było... Myślałem, że nie żyjesz..."
Chwyciłam rękę Carla i popatrzyłam na niego zachęcając do kontynuowania.
-"... Razem z tatą uciekliśmy i chwilowo zamieszkaliśmy w jednym z domków na jakimś osiedlu, tam Michonne nas znalazła i razem szliśmy w stronę schronu.
Po drodze znaleźliśmy Daryla i kiedy dotarliśmy do azylu okazało się, że to pułapka a ci ludzie to kanibale.
Zamknęli nas w wagonie, gdzie była reszta. Na początku wzięli tatę, Daryla, Glenna, Boba i Daryla, ale Carol nas uratowała. Zaprowadziła nas do małego domku, gdzie był Tyreese z Judith. Potem wędrowaliśmy, aż znaleźliśmy kościółek i Gabriela.
Po Atlancie ciągle byliśmy w drodze, aż znalazł nas Aaron i przyprowadził tu, do Alexandrii"
-"Rozumiem..."
-"Cieszę się, że tu jesteś. Znaczy ja myślałem, że nie żyjesz, i że cię już nie zobaczę"
Po poliku Carla spłynęła łza, którą otarłam kciukiem i rękoma trzymałam jego twarz.
Zbliżył się do mnie i złączył nasze usta, czego mi tak cholernie brakowało przez ten cały czas.
-"Sofii ja..."
No i standardowo coś musi przeszkodzić.
Michonne stała przed otwartymi (bo ani ja ani Grimes nie wpadliśmy na to, żeby je zamknąć) drzwiami i patrzyła się na nas nieodgadnionym wzrokiem.
-"Hmm?"
-"... A właśnie miałam ci powiedzieć, że chciałabym cię poprosić o popilnowanie małej, bo chcę wziąć Carla i Ricka na wypad"
-"Jasne, nie ma sprawy"
-"Dziękuje"
Zeszłam na dół posyłając Carlowi radosny uśmiech i zobaczyłam małą próbującą się samodzielnie podnosić w łożeczku. Podeszłam i wzięłam ją na ręce.
-"I co, maleństwo chce już chodzić?"
Patrzyła na mnie wielkimi oczkami, które od razu zmiękczały serce.
Carl zszedł z góry z plecakiem i pocałował małą w czoło, a mnie w usta i wyszedł z domu za Michonne.

Siedziałam z małą już jakiś czas, kiedy ktoś zapukał do drzwi, jak się okazało tym kimś była Enid.
-"Cześć"
Uśmiechnęłam się wesoło na co dziewczyna odpowiedziała wściekłym spojrzeniem.
-"Co ty sobie myślisz?"
-"Ale, że co?"
-"Przyprowadzam cię tutaj a ty jeszcze zabierasz mi Carla?!"
No to wiedziałam, że nie będzie to łatwa rozmowa.
-"O czym ty mówisz Enid? I proszę nie krzycz bo Judith się boi"
-"Tak, jasne! A teraz rób ze mnie potwora! Zapłacisz mi za to!"
I wybiegła trzaskając drzwiami.
Byłam w szoku i stałam z szeroko otwartymi oczami patrząc na drzwi.
Z transu wyrwał mnie płacz Judith.
Zaczęłam kołysać małą na rękach i dałam jej misia.
Po godzinie mała zasnęła w kojcu w salonie a ja usiadłam na kanapie i myślałam.
Po 1... O co chodziło Enid.
Po 2... Jakim cudem mogłam nie domyślić się, że dziewczyna w szpitalu to Beth...
Po 3... Co działo się z resztą...
Rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
-"Maggie!"
-"Hej Sofii"
Wpuściłam kobietę do środka i usiadłyśmy na kanapie.
-"Mała jest taka słodka kiedy śpi...
Nie mogę się doczekać"
-"Czego?"
-"A, ty nic nie wiesz... Jestem w ciąży"
-"Jeju, Maggie gratulacje"
Uściskałam ją i zapytała:
-"Jak udało ci się przetrwać?"
Opowiedziałam jej wszystko po czym ona zrobiła to samo.
Gadałyśmy jeszcze przez dobre kilka godzin, gdzie na zmianę śmiałyśmy się i płakałyśmy, kiedy do domu wpadł zdyszany Glenn.
-"Carl... On... Został postrzelony..."
-"Co?!"
Obie z Maggie wstałyśmy a na naszą reakcję obudziła się Judith i zaczęła płakać.
-"Idź, ja z nią zostanę"
Razem z Glennem pobiegłam do jednego z domków, który służył jako szpital.

Hej hej 💖
Od razu mówię... Uwielbiam Enid, ale tym razem nie będzie ona do końca pozytywną postacią, a utratę oka Carla przełożyłam na teraz bo wcześniej zapomniałam o tym wspomnieć i dziwne by było gdyby Sofii nie pytała ani razu co mu się stało z okiem 😂👌
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za 1000 wyświetleń i zachęcam do komentowania ^^
Do następnego (ノ*゚ー゚)ノ

Just Survive Somehow~The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz