Żeby było jasne, ten filmik w mediach to zło a dodałam go tylko dlatego, że taki tematyczny :')
..."Jestem Liam"...
Spojrzałam na chłopaka ocierając oczy.
-"Sofii"
-"Jesteś nowa? Nie widziałem cię tu nigdy"
-"Dwa dni temu przyprowadziła mnie Enid"
-"Mnie znalazł Daryl dwa tygodnie temu. Daryl to..."
-"Wiem, znam Daryla, Ricka i resztę. Byłam z nimi od początku tego syfu"
Usiadł koło mnie i spojrzał mi w oczy co mnie trochę onieśmielało.
-"A powiesz czemu taka dziewczyna jak ty siedzi sama na ławce w nocy i płacze?"
-"Ehhh... Nie ważne, długa historia"
-"Ja chętnie posłucham"
-"EJ, znamy się od 5 minut. Nie będę ci opowiadać historii mojego życia to by było głupie"
-"Masz rację... To poznajmy się lepiej, w którym domu mieszkasz?"
-"Z Rickiem i... Carlem"
-"Ty to chyba za nim nie przepadasz co?"
-"Sama nie wiem... To wszystko jest mega dziwne"
-"Właśnie widzę... To może odprowadzę cię do domu?"
-"Nie trzeba, raczej się nie zgubie"
-"No weź, daj się odprowadzić"
-"... No już okej"
Szliśmy przez chwilę w ciszy, którą Liam postanowił przerwać.
-"Co ty na to, żeby jutro coś po robić?"
-"Co na przykład?"
-"Nie wiem, przejść się czy coś..."
-"No... Niech ci będzie"
-"Super, to jutro w południe po ciebie przyjść?"
-"Pasuje, do zobaczenia"
Staliśmy już pod domem, więc pomachałam chłopakowi i weszłam do środka jak najciszej żeby nikogo nie obudzić.
Wchodziłam po schodach na górę, kiedy usłyszałam:
-"Sofii?"
Westchnęłam i zeszłam z powrotem na dół.
-"Tak Rick?"
-"Co ty robiłaś tyle czasu poza domem... I z Liamem?"
-"Rozmawiałam a co nie można?"
-"Można... Tylko ostrzegam, że ten chłopak nic dobrego nie przynosi..."
-"Nie tylko on"
-"Co masz na myśli?"
-"Carl mnie wyrzucił ze szpitala, wierzy w każde słowo Enid, więc nie muszę chyba przejmować się tym co on powie nie? Przecież jak to wmówiła mu Enid jestem dziewczyną, która tu mieszka i uroiła sobie, że jest jego dziewczyną"
-"Próbowałem przemówić Carlowi do rozumu, ale Enid mu nagadała, że nie akceptowałem jej i chcę zniszczyć ich 'związek'"
-"Co za... Nie będę się wyrażać... Dobra, nie mam siły już dzisiaj na myślenie, a co dopiero na rozmawianie o niej albo o Carlu, idę spać. Dobranoc!"
-"Dobranoc Sofii..."
Pobiegłam po schodach do siebie i zamknęłam cicho drzwi.
Padłam na łóżko i nawet nie przebierając się w piżamę zasnęłam.Obudziło mnie słońce grzejące moją twarz i rażące oczy.
Odwróciłam się tyłem do okna, ale zaczęłam powoli się rozbudzać.
Przetarłam oczy i spojrzałam na zegar: 10:27.
Za półtorej godziny ma przyjść Liam, więc musiałam wstać i się ogarnąć.
Wzięłam ze sobą czarne legginsy i dużą, czarną koszulkę z logiem Nirvany.
Weszłam do łazienki, zrzuciłam wczorajsze ciuchy i włożyłam je do kosza na pranie.
Rzeczy położyłam na szafce i wzięłam szybki, gorący prysznic.
Mokre włosy związałam w koka, ubrałam się i umyłam zęby.
Wyszłam i skierowałam się na dół w celu zjedzenia śniadania.
Rick i Michonne siedzieli w salonie i bawili się z Judith.
-"Dzień dobry"
-"Oo, cześć Sofii. Dziękuję za te ubrania"
-"Nie ma za co, cieszę się, że mogłam się jakoś przydać"
-"Pozwolisz, że zrewanżuję się robiąc ci śniadanie?"
-"Oczywiście"
I Michonne poszła do kuchni a ja usiadłam koło Ricka na kanapie.
-"Co z Carlem?"
-"Dobrze, jutro wraca do domu"
-"Aha..."
Normalnie skakałabym ze szczęścia, ale teraz boję się dalszego życia pod jednym dachem. Może nie będzie tak źle. Może...
Po jakichś 15 minutach Michonne zawołała mnie do stołu, gdzie stał talerz z jajecznicą i bekonem.
-"Michonne, jesteś genialna!"
-"No wiem... A teraz jedz zanim wystygnie"
Od razu zabrałam się za jedzenie i zajęło mi to tylko jakieś 15 minut. Przed przyjściem Liama zostało mi jeszcze ponad pół godziny, więc umyłam talerzyk i skierowałam się do siebie.
Do torby włożyłam butelkę wody, chipsy i nożyk jak zawsze i wyszłam z pokoju.
-"Rick, będę szła za pół godziny na spacer, wziąć Judith?"
-"Świetny pomysł"
Przez chwilę gadałam z Rickiem, który wypytywał mnie o wczorajszy wypad z Darylem i o to, czy na pewno nic mi nie jest.
W końcu wywiad przerwał dzwonek do drzwi. Podbiegłam i otworzyłam.
W drzwiach w szarej koszulce, czarnych spodniach i czarnych butach stał uśmiechnięty Liam.
-"Ślicznie wyglądasz"
-"Nie podlizuj się"
Powiedziałam wesoło, ubierając buty.
-"Ej, bo się obrażę!"
-"Życie! A tak w ogóle to bierzemy Judith"
-"Spoko, dzieci są słodkie"
-"Taaak"
Wzięłam wózek i włożyłam do niego małą.
Pożegnałam się z Rickiem i Michonne i wyszliśmy.
-"No więc... Jak tu trafiłaś? W sensie co robiłaś zanim Enid cię znalazła?"
-"Próbowałam przetrwać... Sama..."
-"Ja też byłem sam przez długi czas..."
-"A ty co robiłeś od początku tego syfu?"
-"Na początku mój tata i ja spotkaliśmy grupkę osób, z którymi podróżowaliśmy przez 2 lata ale potem rozdzieliliśmy się.
Clementine, mała dziewczynka była ze mną przez jakiś czas ale ostatecznie musieliśmy uciekać i się odłączyła. Zostałem sam i szukałem jedzenia itp w różnych sklepach aż w końcu Daryl mnie znalazł"
-"A co się stało z twoim tatą?"
-"Został ugryziony... A mama dosłownie zjedzona na naszych oczach"
-"Przykro mi Liam"
-"Taak... Ale wszystkich spotkało coś złego... Opowiesz mi teraz twoją historię?"
-"Od samego początku byłam z Rickiem, Carlem i resztą grupy.
Moi rodzice i brat nie żyją... Brat przemienił się i zjadł mamę i tatę... Przez jakieś dwa miesiące byłam odłączona i mieszkałam na farmie ojca Maggie.
Carl został postrzelony i Rick go tam przyniósł i tak się znaleźliśmy. Potem byliśmy razem przez dwa lata aż do momentu, kiedy Gubernator najechał więzienie. Musieliśmy uciekać i odłączyłam się od nich.
Cała reszta się znalazła, ale ja przez te parę miesięcy byłam sama... W końcu Enid przyprowadziła mnie do Alexandrii i znalazłam ich"
-"Ile ty właściwie masz lat?"
-"Chyba 18 już... Albo 17... Nie mam pojęcia, a ty?"
-"Chyba 19"
Obeszliśmy Alexandrię a Liam pokazywał mi miejsca, w których nie byłam i tłumaczył mi do czego służą.
W ten sposób minęło nam kilka godzin. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy.
Judith zaczęła się już nudzić i chyba była głodna bo zaczęła marudzić.
-"Wezmę ją już do domu"
-"No dobra, odprowadzić was?"
-"Nie, same pójdziemy"
-"Na pewno?"
-"Jasne"
Uśmiechnęłam się i pomachałam do chłopaka na co on się uśmiechnął i poszliśmy w swoje strony.
Kiedy dotarłam pod dom zobaczyłam Daryla siedzącego na werandzie.
-"Jak tam Kurdupel?"
Uśmiechnęłam się na to, jak Daryl nazywał Judith.
-"Dobrze, ale jest głodna... Rick w domu?"
-"Nie, ale Michonne jest"
-"Dobra, dzięki"
Weszłam z małą na rękach do domu, gdzie Michonne siedziała i czytała.
-"Oo, w końcu jesteście. Jak było?"
-"W porządku, ale Judith jest już głodna"
-"Jasne. Zaraz jej coś dam, a ty jesteś głodna?"
Pokręciłam przecząco głową i posadziłam małą na krzesełku do karmienia a sama udałam się na górę trochę poczytać.
Wyjęłam chipsy z torby i rozłożyłam się wygodnie na łóżku. Zegar pokazywał godzinę 16:40 więc miałam jeszcze pół dnia przed sobą.
Z jednej strony dobrze, ale z drugiej to ten dzień mógłby już się skończyć.
Ostatecznie przeczytałam w 2 godziny pół książki i zeszłam na dół. Michonne leżała na kanapie czytając a Judith spała w łóżeczku.
-"Ej Michonne, gdzie jest przez ten cały czas Rick?"
-"U Carla... Próbuje mu wszystko uświadomić... Nie wiem czemu, ale zaczęło mu na tym bardziej od kiedy wczoraj wróciłaś wieczorem mówił tylko o tym, że musi przypomnieć Carlowi kim on jest i kim ty jesteś..."
-"Ahaa... Mogę zrobić sobie coś do jedzenia?"
-"Jasne, przecież też tu mieszkasz"
Poszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Wzięłam masło orzechowe i chleb z szafki i zrobiłam sobie 2 kanapki.
Resztę chleba i masła odłożyłam na miejsce i zjadłam.
Dawno nie jadłam masła orzechowego a uwielbiałam je i nie sądziłam, że jeszcze kiedyś będę mogła je zjeść.
Zjadłam i w tym momencie do domu wszedł zdenerwowany Rick.
-"Co jest?"
Michonne zmartwiona patrzyła na mężczyznę pytająco.
-"Nie słucha mnie... Ta cała Enid nagadała mu nie wiadomo co a on wierzy ślepo w każde jej słowo"
-"Czemu tak bardzo ci zależy na tym żeby sobie mnie przypomniał?"
-"Bo nie może być z Enid... I ty..."
-"I ja co?"
-"Nie pozwolę żeby to się od tak skończyło Sofii..."
-"Rick..."
-"Boję się jego powrotu... Tego, jak będzie..."
-"Tak, ja też, ale na niektóre rzeczy nie mamy wpływu"
-"Ale możemy próbować"
Po tych słowach wszedł na górę i trzasnął drzwiami od sypialni.
Wimieniłam spojrzenia z Michonne i wyszłam z domu.
Musiałam jakoś odreagować, więc poszłam do Abrahama zapytać, czy nie potrzebuje jakiejś pomocy.
-"Cześć, pamiętasz mnie? Chciałam jakoś odreagować... Nie potrzebujesz pomocy?"
-"Pamiętam, Sofii tak?
Raczej nie, ale Liamowi może się przydać pomoc. Powinien być w magazynie"
-"Dzięki Abe!"
-"Spoko młoda"
Poszłam we wskazane przez mężczyznę miejsce, gdzie Liam siedział i ładował karabiny i pistolety.
-"Po co je naładowujesz?"
-"Oh, cześć Sofii. Chodzi o to, żeby w razie czego były gotowe do strzelania. Taka forma zabezpieczenia"
-"A mogę ci pomóc?"
-"Hmm... No nie wiem"
-"Ejj przestań się droczyć i pozwól mi coś zrobić"
-"Ehhh, no niech ci będzie"
I podał mi dwa pudełka nabojów i kilka pistoletów.
-"Każdy do pełna?"
-"No tak"
Na początku szło mi wolno, ale ostatecznie zaczęłam wykonywać czynności tak sprawnie jak Liam.
Ładowałam też karabiny a skończyliśmy, kiedy było już ciemno.
-"No, to wszystko. Chodź, odprowadzę cię"
-"Nie, sama trafię"
-"Nie daj się prosić"
-"Daj spokój Liam, wiem gdzie mieszkam"
Chłopak może i był miły i sympatyczny, ale zdecydowanie zbyt natarczywy.
-"No dobra Sofii... Dobranoc"
Podszedł, pocałował mnie w polik i wyszedł.
Przegiął.
Znam go od dwóch dni a on zdecydowanie za bardzo sobie pozwala. Szkoda, że Carla tu nie ma bo by mu coś powiedział... A nie zapomniałam on ma teraz Enid.... Co za sucz...
Jak można coś takiego zrobić...
Ja nie byłabym w stanie do tego.
Wyszłam ze zbrojowni i skierowałam się w kierunku domu. Na dole nikogo nie było, więc spokojnie weszłam do mnie.
W szafce biurka znalazłam ten przeklęty pudding, który wzięłam z marketu.
Wyjęłam karteczkę, na której napisałam:
"Pewnie nie pamiętasz, ale kiedyś zjadłeś 5 kilo tego puddingu... Smacznego 💗"
Zaniosłam go do pokoju Carla i położyłam na łóżku.
Westchnęłam jeszcze i poszłam z powrotem do siebie.
Przebrałam się w za dużą koszulkę i krótkie, dresowe spodenki i położyłam się na łóżku.
Była godzina 2 w nocy, ale ja nie mogłam spać.
Nałożyłam tylko rozpinaną bluzę i wyszłam z domu się przejść.
Na warcie akurat stał Glenn, więc podeszłam do azjaty.
-"A ty jeszcze nie śpisz?"
-"Nie mogę zasnąć..."
-"Rozumiem. Jak Carl?"
-"Nie wiem... Nie pamięta mnie i wczoraj wyrzucił mnie ze szpitala więc..."
-"Nie powiedziałbym, że Enid jest zdolna do takich rzeczy"
-"A jednak... Jak się czuje Maggie?"
-"Jak to kobieta w ciąży... Raz tak, raz inaczej. Ciężko trafić"
-"Rozumiem..."
-"Może spróbuj iść spać Sofii, dobrze by ci to zrobiło"
-"Mogę próbować"
Poszłam do domu i weszłam do łazienki.
Obmyłam twarz wodą i wróciłam do łóżka.
Jakieś 40 minut później udało mi się zasnąć.
Śnił mi się Carl. To co było kiedyś, jeszcze w więzieniu.
Kiedy Hershel i Beth byli z nami.
Obudziłam się o 8 rano zapłakana z całą mokrą poduszką.
Podniosłam się i już miałam dość tego dnia. Słyszałam z zewnątrz głos Carla, Enid i Michonne.
Czyli, że chłopak już wrócił.
Myślałam, że to będzie łatwiejsze, ale na razie nie zamierzałam stanąć z nim oko w oko.
-"Sofii, śpisz?"
-"Nie Rick, możesz wejść"
-"Jak się czujesz?"
-"Szczerze? Gorzej nie było"
-"Nie zamierzasz pewnie zejść na dół?"
Pokręciłam przecząco głową.
-"Dobrze myślałem, więc przyniosłem ci śniadanie"
-"Rety dzięki Rick"
-"Nie ma sprawy"
Położył tackę na biurku i wyszedł.
Był bardzo podobny do mojego ojca. Opiekuńczy i zawsze w pierwszej kolejności myślący o dobru innych.
Zjadłam przygotowaną przez Ricka jajecznicę i wypiłam kakao.
Wzięłam kąpiel i przedłużałam jak najbardziej zejście na dół, ale ostatecznie musiała ruszyć się z pokoju. Ubrałam sweter i trampki i zeszłam na dół chcąc ominąć spotkania z Carlem i Enid, ale oczywiście świat był przeciwko mnie i musiałam zostać zatrzymana.
-"Sofii?"
Michonne... Nie jej wina, ale w tamtym momencie cała w środku się gotowałam.
Weszłam do kuchni, gdzie przy stole siedziała Michonne a po drugiej stronie Carl i Enid.
Rick natomiast usiadł na kanapie w salonie.
-"Ehhh... Tak?"
-"Może usiądziesz i pogadasz z nami?"
-"Nie dzięki Michonne, na pewno lepiej będziecie się bawić beze mnie"
-"Daj spokój"
-"Nie, wychodzę!"Najdłuższy rozdział bo ma ponad 2000 słów a to nie bez powodu bo... Wczoraj stuknęło 2000 wyświetleń!!!
Piszczałam jak głupia ale co tam 😂👌
Dzięki wam bardzo i obyśmy tych tysięcy nabili jeszcze więcej 💗💗💗
Do następnego 💗💗💗💗💗
CZYTASZ
Just Survive Somehow~The Walking Dead
FanficMam na imię Sofii i mam 16 lat. Mieszkam w miasteczku pod Atlantą i mam w miarę szczęśliwe życie. Do momentu, gdy po ziemi zaczęły chodzić żywe trupy. *Historia oparta na serialu i grze "The Walking Dead" Najwyżej notowane: 4 miejsce w horrory!!! (0...