Ostatni rozdział

1.4K 99 44
                                    

7 lat później

Otworzyłam oczy czując na ramieniu małe rączki.
Wymusiłam z siebie uśmiech i podniosłam małą Lori na ręce.

-Cześć mamusiu!
-Hej skarbie, jak się spało?
-Śnił mi się tata

Przytuliłam małą niebieskooką do siebie i przymknęłam oczy próbując przywołać w głowie obraz Carla, ale ostatnie wspomnienie z nim związane to klęczenie przed kamperem, z którego wysiadł Negan i wyliczanka.
Kiedy wypadło na Carla wszyscy zaczęli krzyczeć i płakać, a Rick pobiegł do niego ale został obezwładniony przez zbawców.
Zamknęłam oczy słysząc krzyki bruneta i po chwili siedziałam trzymając martwego chłopaka za rękę.
Lori miała wtedy 3 latka a Hershel Jr., synek Maggie miał 7.
Teraz Lori ma 6 lat i rozumie zaskakująco dużo jak na dziecko.

-Sofii?
-Jestem na górze!

Po chwili w drzwiach dawnego pokoju Carla stanął Rick.
Jego włosy były już lekko podsiwiałe i dwa lata temu postanowił zrezygnować z roli przywódcy, która przypadła mi.

-Robimy zebranie odnośnie zbawców, musimy coś postanowić
-Dobra, zaraz tam przyjdę

Grimes wyszedł a ja ubrałam się i zostawiłam Lori z 12 letnią Judith.

-...Więc jak już mówiłem musimy coś zrobić żeby wyrwać się od Negana i jego bandy -Głos Liama niósł się po pomieszczeniu, w którym siedziała Maggie, Daryl, Rick, Rosita, Tara i Morgan.
Sasha i Abraham odeszli a Carol została wzięta przez Zbawców jako zakładnik.

-Najważniejsze jest dobro dzieciaków
-Właśnie Sofii, więc żeby w pierwszej kolejności je ochronić chcę wysłać je razem z jednym opiekunem do Waszyngtonu
-Co?
-Kiedy będą bezpieczne łatwiej nam będzie walczyć, lub uciekać przed Neganem

Kiwnęłam głową, bo to co mówił blondyn było jak najbardziej logiczne.

-Tylko kto z nimi pojedzie?
-Ty i Maggie
-Mówiłeś o jednej osobie
-Tak, ale będziecie to wy
-O tym ja zadecyduje
-Nie Sofii, dla twojego dobra musisz jechać! Jeśli nie dla ciebie to zrób to dla Lori i dla mnie

Spojrzałam w jego zielone oczy i wiedziałam, że nie mam innego wyjścia, więc niechętnie kiwnęłam głową.

-Kiedy więc zaczynamy akcję?
-Jutro kiedy jeszcze będzie ciemno ruszacie

Przygryzłam wargę, ale nie protestowałam i tylko spojrzałam na Ricka, który kiwnął do mnie głową i uśmiechnął się blado.

-A co z wami?
-Dokładny plan ustalimy później, ale pewne jest, że znajdziemy was w Waszyngtonie

Po chwili narady wyszłam i zaczęłam pakować siebie i Lori.

-Puk puk

Odwróciłam głowę w stronę, skąd dochodził głos Liama.

-Poradzicie sobie? -Zapytał łapiąc mnie za ręce.
-Oczywiście, że tak... A wy?
-Nie martw się, będzie dobrze
-Wiesz, że nie mogę was stracić? Za dużo ludzi zginęło Liam
-Poradzę sobie i was odnajdę

Uśmiechnęłam się smutno i przytuliłam blondyna.
Odkąd Carl zmarł Liam pomagał mi się pozbierać i w końcu staliśmy się bardzo bliskimi przyjaciółmi.
Odsunęłam się od niebieskookiego i włożyłam ostatnie rzeczy Lori do torby.

-Obiecasz mi, że sobie poradzicie?

Spojrzałam na niego i kiwnęłam lekko głową na co on szeroko się uśmiechnął.

-Idziemy?
-Tak

Liam zabrał ode mnie torby i zszedł na dół żeby zabrać je do auta.
Ja spojrzałam jeszcze raz na pokój i ruszyłam za blondynem.
Na dworze zaczynało się ściemniać co znaczyło, że już za jakieś 7 godzin wuruszymy zostawiając naszą rodzinę samą.
Przed autem stała Maggie razem z Hershelem, który pomagał jej nosić ich rzeczy do bagażnika.

Just Survive Somehow~The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz