"Carl się obudził"...
Te słowa skakały po mojej głowie w kółko.
-"I zostawiłaś go samego?"
Rick był poddenerwowany.
-"Nie, Enid jest z nim"
Na te słowa wybiegłam z domu jak wariatka i skierowałam się w stronę szpitala.
W sali Enid siedziała przy łóżku i trzymała Carla za rękę a on rozglądał się jednym okiem po pomieszczeniu.
-"Enid... Wyjdź póki jestem spokojna"
-"Ja się nigdzie nie wybieram"
-"Kim ona jest?"
Pytanie Carla było jak uderzenie w twarz.
-"Mieszka u was i uroiła sobie, że jest twoją dziewczyną"
-"Że co proszę?!"
Zanim usłyszałam odpowiedź przez drzwi wpadł Rick z Michonne i chwilę później Denise.
-"Mózg Carla został częściowo uszkodzony... Stracił pamięć"
Wszyscy oprócz Enid byli w szoku i patrzyli na Denise wielkimi oczami.
-"Carl, to jest twój tata, Rick a to Michonne. Ta kobieta w okularach to Denise, lekarka"
Enid mówiła do Grimesa dalej trzymając go za rękę.
Nie mogłam już tego wytrzymać, więc pobiegłam do domu.
-"Daryl, jedziesz gdzieś? Proszę, weź mnie ze sobą"
-"Ale ostatnio Rick nie pozwolił ci iść z Glennem poza mury..."
-"Proszę cię, muszę iść. Nie mam siły tu być"
-"Ehh... Dobra młoda, ale jak coś to zganiam całą winę na ciebie"
-"Ok"
Wsiadłam na miejsce pasażera i ruszyliśmy poza bezpieczne bramy Alexandrii.Jechaliśmy już od jakiejś godziny, kiedy dotarliśmy do dużego marketu.
-"Jest szansa, że coś tu zostało...
Trzymamy się razem, czy poradzisz sobie osobno?"
-"Żartujesz? Oczywiście, że się rozdzielamy. Za godzinę przy aucie"
Skinął tylko głową i poszedł w stronę tylnich drzwi, ja natomiast wzięłam od frontu.
Weszłam trzymając w ręku karabin i z plecakiem na plecach.
Sklep był duży, było w nim pełno butików itp.
Nie mogłam się powstrzymać przed wejściem do jednego z nich. Wzięłam ze sobą wszystkie ubrania mojego rozmiaru i kilka koszulek i spodni dla Michonne i Maggie. Na pewno się ucieszą.
Wzięłam też jakieś kurtki.
W przymierzalni siedział sztywny, ale szybko go powaliłam i wbiłam mu nóż w czaszkę.
W końcu trafiłam do sklepu z jedzeniem, gdzie część była splondrowana, ale ostatecznie znalazłam trochę picia, jedzenia i... Pudding czekoladowy... Carl kocha pudding...
Otrząsnęłam się i włożyłam go do plecaka.
Wtedy usłyszałam charakterystyczne stękanie kilka regałów dalej.
Sztywny chodził w tą i z powrotem charkocząc i kłapiąc zębami.
Byłam jak najciszej i podeszłam.
Kucałam po drugiej stronie regału i w pewnym momencie strąciłam łokciem szklany kubek z półki.
Przeklnęłam pod nosem i zobaczyłam nie jednego, ale z 20 sztywnych zmierzających w moją stronę. Wiedziałam, że walka nie ma tu sensu, więc zerwałam się do ucieczki.
Wybiegłam na główne korytarze między butikami itp, a jedyną drogą ucieczki były kiedyś ruchome schody.
Zaczęłam po nich biec i cieszyłam się, że sztywni są tacy wolni. Pobiegłam w stronę Croppa i schowałam się w jedynek otwartej przymierzalni.
Sztywni w końcu dotarli i zaczęli walić w drzwi a ja górą przeskakiwałam z przymierzalni do przymierzalni.
W przedostatniej nie patrzyłam na dół i zeskoczyłam na sztywnego.
Chciał już zatopić zębiska w mojej ręce, kiedy resztą siły popchnęłam go na hak do wieszania ubrań.
Ciężko oddychając wbiłam mu nóż w czaszkę.
To jednak nie rozwiązało do końca moich problemów bo za drzwiami dalej stała banda sztywnych.
Myślałam i myślałam aż w końcu zobaczyłam szyb w suficie.
Na krzesełku z przymierzalni wspięłam się tak, żeby dosięgnąć i wczołgałam się do wentyli.
Przesuwałam się najszybciej, żeby znaleźć się jak najdalej od sztywnych i kiedy już wiedziałam, że są daleko wywarzyłam pierwszą lepszą kratkę i zeskoczyłam na podłogę w jednym ze sklepów.
Zaczęłam biec w stronę drzwi, gdzie Daryl stał otoczony przez 10 sztywnych.
Podbiegłam i razem z mężczyzną załatwiliśmy grupkę.
Kiwnął głową w podzięce i pobiegliśmy do auta.W Alexandrii dałam Darylowi broń do odniesienia i jedzenie, które znalazłam (oprócz puddingu i paczki chipsów)
i poszłam do domu.
Nikogo nie było, więc po prostu poszłam na górę.
Ubrania z plecaka wyjęłam i porozwieszałam w szafie.
Pudding schowałam do szafki w biurku a chipsy otworzyłam i położyłam się na łóżku wcześniej biorąc jakąś książkę z salonu.
Wciągnęłam się w czytanie tak bardzo, że nawet nie zauważyłam, kiedy do domu wrócił Rick i Michonne.
Judith przez ten czas była z Carol, więc nie trzeba było się o nią martwić.
-"Sofii"
-"Oh, hej Rick..."
-"Kurde nie wiem co powiedzieć.. Enid wmówiła Carlowi, że ona jest jego dziewczyną a on wierzy we wszystko co ona mówi..."
-"Cholera... Nie wierzę, co za..."
-"Taa... Nie za bardzo wiem co teraz zrobimy"
-"Nie ty jeden Rick..."
Mężczyzna westchnął i zaczął wstawać, kiedy ja go zatrzymałam.
-"Hej, możesz dać to Michonne?"
I wyjęłam z plecaka stosik ubrań. Koszulek, bluz, legginsów i jeansów.
-"Skąd to masz?"
-"Byłam z Darylem na wypadzie"
Rick zdenerwowany moimi słowami chciał już coś powiedzieć, ale ostatecznie powstrzymał się i wyszedł.
Ja tylko westchnęłam cicho, odłożyłam książkę i leżałam na boku myśląc o dzisiejszym dniu.
Enid nakłamała Carlowi, ale nie mogę nic z tym zrobić bo on nic nie pamięta... Może Michonne albo Rickowi uda się do niego dotrzeć. Byłam mega zła i smutna, ale musiałam się ogarnąć, więc wzięłam resztę ubrań i poszłam do Maggie.
Drzwi od ich domu otworzył mi Glenn mówiąc, że Maggie jest w salonie.
Podeszłam i przywitałam się siadając na sofie.
-"Słyszałam, że Carl się obudził, jak się teraz czuje?"
-"Nie wiem. Zapytaj Enid..."
-"Co? Jak to?"
Opowiedziałam kobiecie całą historię od rana do teraz.
-"Nie pomyślałabym, że Enid jest zdolna do czegoś takiego"
-"Taaa... No ale jak widać jest... A, właśnie mam coś dla ciebie"
Wyjęłam z plecaka bluzki, swetry, spodnie i ubrania dla kobiet w ciąży.
-"To ci się przyda"
Podałam rzeczy Maggie, która się mega ucieszyła na ich widok.
-"Dzięki Sofii, jesteś kochana"
-"Nie ma sprawy... Pójdę już zabrać Judith od Carol, do zobaczenia. Pa Glenn!"
Wyszłam i skierowałam się do siedzącej na ganku jednego z domów Carol.
-"Cześć, przyszłam po Judith"
-"Ale Enid tu była i ją zabrała jakieś 10 minut temu"
W tym momencie coś się we mnie zagotowało.
-"Aha. Mniejsza, pa!"
Szybkim krokiem skierowałam się do naszego domu, gdzie otwierając lekko drzwi zobaczyłam Enid gadającą z Michonne.
Nie chciałam tam na razie wchodzić, więc poszłam do szpitala.
Denise nie było, więc od razu weszłam do sali Carla.
Chłopak spał i we śnie wiercił się nie spokojnie.
Usiadłam koło niego i patrzyłam, jak jego ręce zaciskają się w pięści. Musiało mu się coś śnić, bo nigdy tego nie robił.
Po jakimś czasie chłopak otworzył oczy.
-"A ty co tu robisz?"
-"Co?"
Pytanie padło tak nagle, że podskoczyłam na krześle.
-"Czemu ty tu siedzisz? Możesz dać mi spokój? Zrozum, że ja mam dziewczynę"
-"Carl..."
-"Wyjdź stąd"
-"Ale..."
-"Idź!"
Miałam łzy w oczach.
Wstałam i starając się nie patrzeć na chłopaka wyszłam z sali.
Szłam ulicami Alexandrii i płakałam. Nie zwracałam uwagi, że było jeszcze trochę ludzi, którzy na mnie patrzyli.
Usiadłam na ławeczce i płakałam.
Słyszałam otwieraną bramę i jak jakiś samochód wjeżdża, ale nie zwracałam na to uwagi.
-"Hej, co ci jest?"
Podniosłam oczy i zobaczyłam blond włosego chłopaka o zielonych oczach.
-"Jestem Liam"Witam witam ^^
Kolejny rozdział i tak...
Zabić Enid!!! :')
A na końcu taki suprise bo mamy nową postać, która trochę namiesza ;)
Liam...
Także do następnego 💗
CZYTASZ
Just Survive Somehow~The Walking Dead
FanficMam na imię Sofii i mam 16 lat. Mieszkam w miasteczku pod Atlantą i mam w miarę szczęśliwe życie. Do momentu, gdy po ziemi zaczęły chodzić żywe trupy. *Historia oparta na serialu i grze "The Walking Dead" Najwyżej notowane: 4 miejsce w horrory!!! (0...