*5*

2.3K 109 12
                                    

*Carl, 2 miesiące wczesniej*

Załatwilismy z tatą szwendaczy otaczających grupkę ludzi.
Przedstawili się i powiedzieli, że chcą jechać do CDC, żeby się dowiedzieć co się tutaj wyprawia i czy da się jakoś to zatrzymać.
Stwierdziłem, że to dobry pomysł, mama tak samo. A gdy odwróciłem się, żeby zapytać Sofii co o tym myśli, jej nie było. Pobiegłem i zacząłem wypytywać czy ktoś ją widział, ale nie.
Bez chwili namysłu pobiegłem w las.
Biegłem jak najszybciej umiałem, ale nigdzie nie znalazłem Sofii. Chwilę później dogonił mnie ojciec i powiedział, że musiała się czegoś wystraszyć, i że ją znajdziemy.
Ale ja wiedziałem, że jakby się przestraszyła to by krzyknęła, a nic takiego nie miało miejsca. Zależało mi na tej dziewczynie, ale było jasne, że sama uciekła.
-"Ona po prostu odeszła. Nie chce, żebyśmy ją znaleźli. Jedźmy do CDC."
Tata był w szoku przez to, co powiedziałem, ale wiedział, że mam rację. Pytanie brzmi: Dlaczego?
Czemu uciekła?
Co teraz zrobi?

Poszedłem z ojcem z powrotem do grupy. Nie odzywałem się do nikogo oprócz Sofii, bo jest tylko dzieckiem.
Rozstawiliśmy obóz na wypadek, jakby wróciła i dopiero za dwa dni pojedziemy do CDC.
jutro tata, Glenn, T-Dog, Deryl i Merl robią wypad do Atlanty po zapasy i paliwo. Matka zabroniła mi jechać z nimi.

Następnego dnia rano, ojciec z resztą wyjechali a ja z powodu braku zajęć poszedłem pogadać z Amy.
Była w porządku i fajnie się z nią rozmawiało. Wieczorem zrobiliśmy ognisko, jedliśmy ryby złowione przez Andreę i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie nagły krzyk. To była Amy, szwendacz podszedł do niej i ugryzł ją w szyję, kolejny w rękę. Szybko załatwiłem obu, ale nie było ratunku dla dziewczyny.
Andrea podbiegła do niej i płakała. Ja też płakałem.
Później sztywni dopadli męża Carol, Ed'a.
Kilka innych osób też zginęło.
Szwendacze dorwałyby również nas, gdyby nie ojciec, który wpadł z resztą w ostatniej chwili.
Wybili wszystkich zimnych i zrobiło się spokojniej.
Jednak coś było nie tak.
Nie było z nimi Merla, a Daryl stał i wyglądał, jakby miał wybuchnąć.
-"Tato, gdzie Merl?"
-"Pobił T-Dog'a, więc zostawiłem go przykutego na dach a jak wróciliśmy zastaliśmy tylko jego... Rękę..."
Byłem w szoku, ale robienie afer pasowało do Merla, więc wiedziałem, że w końcu się coś stanie.

Przez całą noc nikt nie zmrużył oka, tym bardziej Andrea, która ciągle klęczała przy ciele siostry.
Rankiem Amy przemieniła się a Andrea po prostu ją zabiła.
Wszystkim poleciały łzy, ale nie mieliśmy czasu na opłakiwanie zmarłych, ponieważ czekała nas długa droga do CDC.
Spakowaliśmy się do trzech aut i kampera i pojechaliśmy.
Ja byłem z mamą, tatą, Sophią i Carol.
Glenn z Dalem, T-Dogiem i Andreą w kaperze, Shane w małej terenówce z tyłu a Daryl na motorze.

Gdy dotarliśmy do budynku zaczęło się ściemniać, więc podbiegliśmy do drzwi i wołaliśmy, żeby je ktoś otworzył. Nic. Cisza.
Gdy Shane zdecydował, że wracamy tata powiedział, że kamera się ruszyła. Krzyczał do niej, że ten, kto jest w środku ma otworzyć drzwi bo inaczej skazuje nas na śmierć, i gdy już odchodziliśmy drzwi się otworzyły.
Wbiegliśmy do środka, gdzie czekał na nas mężczyzna. Jak się okazało był jedynym naukowcem, który został i kontynuował badania.
Zjedliśmy i wykąpaliśmy się w ciepłej wodzie, po czym spokojnie poszliśmy spać. Myślałem, że zostaniemy tu i będziemy spokojnie żyć, ale los zaplanował zupełnie coś innego.

Rankiem wszyscy (oprócz Glenna, który miał po prostu kaca) zadowoleni wstaliśmy na śniadanie, które T-Dog przygotowywał. Zjedliśmy i poszliśmy do sali, gdzie naukowiec pokazał nam co się dzieje z osobami, które umrą.
Ich mózg umiera, a potem odradza się tylko jego malutka część.
Po zobaczeniu tego coś stało się z zasilaniem.
Okazało się, że gdy w centrum skończy się prąd, nastąpi autodestrukcja.
Wszyscy zaczęliśmy w panice się pakować i biegać po całym CDC.
Drzwi nie mogły się ponownie otworzyć, więc ojciec wziął granat i wysadził szybę.
Wszyscy oprócz Andrei uciekali.
Dale został, żeby namówić ją do ucieczki, a my biegliśmy do samochodów.
W ostatnich sekundach zobaczyliśmy dwójkę wybiegającą z CDC.
Zdążyli schować się za barykadami i całe Centrum Chorób wybuchło.

Gdy ogień ustał, Andrea i Dale przybiegli do kampera i ruszyliśmy dalej.

Dotarliśmy na autostradę, która była cała zastawiona przez samochody, a kamper się zepsuł.
Wyszliśmy, żeby się porozglądać.
Glenn znalazł wodę, a Dale zabrał się za naprawę. Razem z tatą i T-Dogiem spuszczaliśmy benzynę z aut.
Nagle zobaczyliśmy wielkie stado szwendaczy. Szły w naszą stronę, więc ojciec kazał wszystkim schować się pod samochody.
Czekaliśmy przez długi czas na przejście.
Sophia bardzo się bała, ale była cicho, ale kiedy już myślała, że wszystkie zobmie przeszły zaczęła wychodzić spod auta.
Wtedy jeden sztywny ją zauważył, a ona pisnęła, co przyciągnęło drugiego.
Dziewczynka zaczęła uciekać a tata pobiegł za nią.

Wrócił po godzinie i powiedział, że Sophia gdzieś pobiegła (nie będę się rozpisywać w tym miejscu. Ci co oglądali wiedzą, jak to było).
Przez kilka tygodni urządzaliśmy wypady, żeby jej szukać, ale nie trafiliśmy nawet na ślad po niej.

Podczas kolejnego wypadu byliśmy podzieleni na grupy. Ja byłem z Shanem i ojcem.
Chodziliśmy przez kilka godzin po lesie, ale nie napotlaliśmy żadnego znaku, że Sophia tu była.
Nagle na polanie zobaczyliśmy jelenia.
Zacząłem podchodzić do zwierzęcia i gdy już miałem go dotknąć usłyszałem huk i momentalnie poczułem ból w brzuchu.
Potem była tylko ciemność.

Just Survive Somehow~The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz