*30*

1.2K 75 11
                                    

Niechętnie, ale Liam poszedł w końcu z Glennem i Sashą a ja z Darylem i Carlem musieliśmy poczekać chwilę od ich wejścia.
Po kilku minutach weszliśmy i w miarę oczyszczonymi schodami pobiegliśmy na górę.
Daryl biegł przodem a Grimes zaraz za mną.
Dixon umiejętnie oczyszczał drogę a co chwilę i ja musiałam wbić nóż w głowę sztywnego.
-"Dobra, jest w miarę czysto.
Ja idę do tej apteki a wy do tego sklepu na przeciwko i za 15 minut spotykamy się tutaj"
Niechętnie kiwnęłam głową niezadowolona tym, że będę musiała być sam na sam z niebieskookim.

Weszliśmy do sklepu, w którym było wszystko. Od ubrań po przekąski.
Trzymając dłoń na nożu dokładnie lustrowałam sklep.
Spojrzałam na Grimesa, który wskazał ręką przymierzalnie.
Zrozumiałam, że mamy sprawdzić czy jest czysto i weszliśmy do pomieszczenia po kolei sprawdzając kabiny.
Carl miał jednego, którego szybko załatwił i poza tym nie było już żadnego.
Miałam się wycofać, kiedy poczułam ręce łapiące mnie w pasie i zamykające w kabinie.
Zamiast standardowej kurtyny były tu na moje nieszczęście drzwi.
Carl stanął przed nimi uniemożliwiając mi wyjście.
Cofnęłam się trochę opierając plecy o lustro.
-"Co ty odwalasz?!"
-"Muszę cię o coś zapytać"
-"Nie mamy czasu"
Starałam się, żeby mój głos był jak najbardziej pozbawiony uczuć, ale lekko się łamał.
-"Chwilę"
-"Jezu... Dobra, czego?!"
-"Słuchaj, ja tylko chciałem zapytać czy..."
-"Czy co?"
-"Czy to o czym rozmawiałaś z Liamem to prawda?"
-"A co to zmieni?"
-"Chcę wiedzieć, czy jestem okłamywany czy to takie dziwne?"
-"Zapytaj Enid i twojego taty i domyśl się kto mówi prawdę...
Ona czy twój ojciec a teraz przesuń się, nie przyjechaliśmy tu na pogaduchy"
Chłopak zrezygnowany przesunął się i wyszliśmy a od razu rzucił się na mnie sztywny.
Było to tak niespodziewane, że przewróciłam się pod wpływem ciężaru umarlaka.
Próbowałam przytrzymać go a jednocześnie wyjąć nóż zza paska.
Nie dawałam sobie rady a sztywny był coraz bliżej.
Czułam odór ciała a gnijąca krew skapywała na moją twarz i ubranie.
Był już przy mojej twarzy kiedy zobaczyłam ostrze, które zatrzymało się tuż przed moim okiem.
Zombie znieruchomiał i martwe ciało padło na mnie.
Odepchnęłam je z obrzydzeniem i spojrzałam w górę na Carla, który stał z wyciągniętą ręką.
Nie przyjęłam jej, wstałam i otrzepałam się z kurzu.
-"Dzięki"
Rzuciłam tylko i przeszłam do zbierania wszystkiego co mogło się przydać.
Po chwili brunet zrobił to samo i kiedy już nie było niczego więcej opuściliśmy sklep.
Daryl już czekał i zadowolony z ilości rzeczy, którą znaleźliśmy powiedział:
-"Dobra świetnie, dacie radę obejść wszystkie sklepy z tej strony bez spotykania się między nimi?"
Kiwnęliśmy twierdząco głowami.
-"Dobra. Spotykamy się przy schodach, jeśli nie będzie mnie do zachodu słońca to macie iść do aut i spieprzać do domu jasne?"
*Pff już na pewno* -pomyślałam, ale potwierdziłam skinieniem głowy.
Dixon poszedł w jedną stronę piętra a my poszliśmy do reszty małych sklepików.

-"Ile ich jeszcze zostało?"
Moje pytanie rozdrażniło skupionego Carla.
-"Cicho..."
-"Pytałam tylko"
Mimo, że załatwiłam z Grimesem kilkunastu sztywnych oni ciągle gromadzili się przy kabinie jednej z przymierzalni w sklepie.
Stałam przy ścianie, która oddzielała nas od grupki.
Carl wychylał się przez otwór, który miał symbolizować drzwi a ja zniecierpliwiona próbowałam coś zrobić żeby móc wyjrzeć, ale chłopak ręką ciągle odsuwał mnie pod ścianę.
-"Około 15 ale nie damy rady ich załatwić na raz"
-"Musimy odwrócić uwagę części z nich"
-"Mam lepszy pomysł. Ja stanę z jednej strony drzwi, ty z drugiej i bedziemy rzucać czymś po kolei i kiedy będą tu podchodzić my zza zakrętu ich powalimy co ty na to?"
Kiwnęłam twierdząco głową i Carl pobiegł do ściany po drugiej stronie "drzwi".
Rozglądałam się w poszukiwaniu czegoś do rzucania w zombiaki i spostrzegłam stojaki z biżuterią.
Wzięłam i odpakowałam pierścionki i pokazałam Grimesowi. Uśmiechnął się i podniósł kciuk w górę, więc ostrożnie rzuciłam mu kilka i przystąpiliśmy do działania.
Rzuciliśmy w zombie, każde z nas w jednego, a one zaciekawione zaczynały iść w naszą stronę. Kiedy były już wystarczająco blisko wbijaliśmy im noże w czaszki i postępowaliśmy tak dopóki ostatni z nich nie leżał martwy na ziemi. Wzdrygnęłam się na ich smród, ale patrząc na niepokój Carla szybko zapomniałam o trupach.
Brunet z bronią przygotowaną podszedł do drzwi, do których dobijali się sztywni.
Były zamknięte, więc podciągnęłam się na ściance sąsiedniej kabiny i przez górę zobaczyłam chłopaka, a właściwie mężczyznę siedzącego na podłodze.
Zauważył mnie i podniósł ręce w geście obronnym.
Zeszłam do Carla i stanęłam koło niego cały czas trzymając broń w gotowości.
-"Rzuć broń i wyjdź z podniesionymi rękami"
Po chwili mężczyzna wyszedł z rękoma w górze.
Miał krótką czarną brodę i równie ciemne przydługie włosy.
Był dość wysoki i dobrze zbudowany i z łatwością poradziłby sobie ze sztywnymi.
-"Jak się nazywasz?"
Głos Carla był pozbawiony emocji, ale bardzo stanowczy.
-"Eric Woods"
-"Carl Grimes, to jest Sofii..."
Widziałam, że chłopak nie pamięta mojego nazwiska, więc zabrałam głos.
-"Sofii Reedus"
Mężczyzna opuścił ręce a brunet sprawdził czy nie ma broni.
Kiedy chłopak przeszukiwał Erica on złapał go i zabrał mu broń.
Od razu wyjęłam mój pistolet celowałam w mężczyznę, a on trzymał niebieskookiego i przykładał mu lufę do głowy.
-"Odłóż pistolet księżniczko bo twojemu kochasiowi się coś stanie"
Carl kręcił głową, że mam tego nie robić, ale ja idąc za rozsądkiem położyłam pistolet.
Miałam już plan.
Kiedy mężczyzna schylał się po broń puściłam niebieskookiemu oko. Skumał, że wiem co robię i myślę, że się uspokoił.
-"A teraz księżniczko..."
-"Teraz, teraz... Teraz Carl!"
Chłopak kopnął mężczyznę w kolano, łokciem dobił w brzuch a ja podeszłam i całą moją siłą wywaliłam go na ziemię.
Glanem nadepnęłam jego rękę na co on zwinął się z bólu.
-"Co z nim robimy?"
-"Może nam jeszcze uprzykryć życie..."
-"Faktycznie. Carl, działaj!"
I chłopak wbił nóż w głowę mężczyzny żeby nie marnować amunicji.
Usiadłam pod ścianą koło kasy i oparłam głowę o nogi.
Odetchnęłam głęboko i z niewiadomego powodu łza spłynęła mi po poliku.
Grimes widząc to wytarł ją.
-"Co się stało?"
-"Nie, nic zresztą sama nie wiem. Powinniśmy iść dalej"
Zaczęłam iść, ale chłopak zamiast mnie puścić do wyjścia on pociągnął mnie za ramię i przytulił to siebie.
Ja w żaden sposób nie zareagowałam na ten gest mimo, że w środku coś we mnie pękało.
Chciałam, ale nie mogłam nic zrobić. Już nie wycofam się z tego co się stało z Liamem a Carl też ma "dziewczynę".
-"Dziękuję Sofii"
-"Taa, nie ma za co a teraz musimy iść"
-"Masz rację. Jesteśmy zgraną drużyną"
Wychodząc uśmiechnęłam się smutno.
-"Tak, jesteśmy"

Za dobrze macie... 2 rozdziały pod rząd 😂😂😂
Ale mam mega wene i korzystam póki jest *-*
Do następnego 💗💗💗

Just Survive Somehow~The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz