Rozdział 13

527 14 1
                                    

-Gdzie my... Gdzie my jesteśmy?

-Chodź. -  wyciągnął do mnie rękę i poszliśmy przed siebie.

Latarnia morska. Od lat nieczynna latarnia morska. Boże ale super. Zawsze chciałam znaleźć się na samej górze.

-Justin tak strasznie ci dziękuje. Rzuciłam się mu na szyje.

-Nie ma sprawy. Chodź idziemy na górę.

O mój Boże tak wysoko. Tyle schodów matko Boska. Schody były kręcone. Przy setnym (tak mi się wydaje) wymiękłam.

-Justin ja już nie mogę.

-Dawaj mała jeszcze kilka stopni.

-Nie mogę.

-Okej. Wejdź mi na plecy.

-Żartujesz?

-Nie.

-My się wywalimy na tych schodach.

-Więcej wiary.

-No dobra.

Chłopak zniżył się trochę, a ja wdrapałam się na niego. Powoli i trochę chwiejnym krokiem nareszcie dotarliśmy na górę. Usiedliśmy na małym kocu i patrzyliśmy się w niebo.

-Tu jest wspaniale.

-Cieszę się że ci się podoba. Wiesz chciał bym cię o coś zapytać.

-Jasne. Pytaj.

-Bo wiesz znamy się już pewien czas i chciałem cię o coś zapytać.

Czy ty...

Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Mama. Kurde.

- Czego chcesz?!

-Córeczko... Wróć do domu. Porozmawiajmy.

-Ja nie chce z nim rozmawiać.

-Proszę....

-Dobrze. Zaraz będę.

Rozłączyłam się. A miało by tak dobrze. To wszystko. Bez niego.

Dlaczego go tak nienawidzę? No nie wiem może dlatego że zniszczył mi życie! Z rozmyślań wyrwał mnie głos Justina.

-Hej co się stało?

-Nic poprostu muszę wracać do domu.

-Dobrze. Odwiozę cię.

-Dzięki.

Zaczęłam kierować się do schodów kiedy chłopak mnie zatrzymał.

-A nie chcesz może pojechać windą?

-Jasne... CZEKAJ CO! Tu jest winda

-No jasne.

-To czemu my wchodziliśmy po schodach?

-No przepraszam że chciałem być romantyczny.

Weszłyśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Wsiedliśmy do samochody i pojechaliśmy w stronę mojego domu. Już miałam wysiadać kiedy Jus złapał mnie za rękę.

-Meg.

-Tak?

-Wiesz bo ja tam w latarni zacząłem... To znaczy. Bo my... No wiesz. CZY ZOSTANIESZ MOJĄ DZIEWCZYNĄ?

-Co?

-Megan ja definitywnie coś do ciebie czuję. Tylko nie wiem dokładnie co. Ale proszę. Możemy spróbować?

-Justin... Ja

-Daj mi szansę.

-Dobrze.

-Serio?

-Tak. Serio.

Przybliżył twarz ku mojej i złączył nasze usta. Pocałunek był delikatny, czuły i w ogóle taki...

Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.

-Muszę już iść.

-Wiem że musisz ale nie chcę.

-Dobranoc.

-Dobranoc piękna.

Cmoknełam go na pożegnanie i ruszyłam w stronę domu.

-Hej Megan?

-Tak?

-Mogę przyjechać po ciebie rano?

-Jasne. To dozobaczenia

-Pa.

Weszłam do domu i się uśmiechnęłam. Mam chłopaka! Justin. Justin Bieber. Mój chłopak Justin Bieber. O boże. Idę spać. Odwróciłam się i momentalnie uśmiech zszedł mi z twarzy. Zobaczyłam jego.

-Kim on jest.?

-- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Mrs_Warrior

Out Of Control.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz