* * * JUSTIN POV * * *
Stałem jak zamurowany. Co? Nie to nie możliwe. Nie zauważyłem nawet że zaczął padać deszcz.
-Nie Meg to niemożliwe. Ty nie możesz umrzeć. Kocham cie Meg. Nie zostawiaj mnie.
Upadłem na kolana i zacząłem płakać. Pierwszy raz od śmierci mojego dziadka. Dziewczyna uklękła przede mną.
-Justin ty nie możesz mnie kochać. To nie... To się nie uda.
-Kocham cie. Jesteś dla mnie wszystkim. Nie mogę Cię stracić.
-Musisz znaleźć sobie kogoś innego. To... Ty i ja to się nie uda. Mam już mało czasu.
-Będę przy tobie. Tak? Nie zostawię cię. Musze tylko wiedzieć co ty czujesz do mnie.
-Ja... Ja też Cię Kocham.
Nie czekając na nic złączyłem nasze usta w pocałunku. Tak bardzo brakowało mi jej ust. Jest wręcz idealna. Bez względu na to jak to się potoczy liczy się tu i teraz. Nie wiem ile tak staliśmy ale to ona przerwała pocałunek.
-Wiesz co zawsze marzyłam o pocałunku w deszczu. Musze to skreślić ze swojej listy.
-Co jest na tej liście.
-Rzeczy które chce zrobić przed śmiercią.
-Na przykład?
-Piknik pod gwiazdami, nauczyć się jeździć na motorze... zrobić tatuaż.
-Żartujesz?
-Nie. A wyglądam? - zaśmiała się. O Boże uwielbiam ten śmiech.
Chce się nią opiekować do końca. I teraz wiem jedno muszę sprawić żeby te ostatnie chwile były niezapomniane. Nie pozwolę jej umrzeć. Przecież robi się przeszczepy serca.
** * Megan POV * * *
Po tym jak wszystko sobie wyjaśniliśmy Jus odprowadził mnie do domu. Teraz czekała mnie konfrontacja z matką. Weszłam do domu po cichu. Jednak wchodząc po schodach zaczepiłam o wazon który następnie z hukiem uderzył o podłogę rozbijając się na kawałki.
-Megan? To ty? - kiedy mama mnie zobaczyła zbladła. - Dlaczego jesteś mokra, czemu wybiegłaś z kościoła. Wytłumacz mi to!
-Mamo byłam z Justinem.
-Kochanie wiem że coś do niego czujesz ale w związku z twoją sytuacją... On może temu nie podołać
-On już wie.
-Powiedziałaś mu?
-Tak. Powiedział że mnie kocha przed tym jak go uświadomiłam.
Moja mama stała i patrzyła na mnie nic nie mówiąc. Widziałam że w jej oczach gromadzą się łzy.
-Mamo? Proszę Cię nie płacz.
-Ja po prostu nie wiem kiedy ty zrobiłaś się taka dojrzała. Mimo choroby nie załamujesz się.
-Bo mam dla kogo walczyć.
Po rozmowie z mamą i niezliczonych ilościach wylanych łez poszłam do swojego pokoju.
Rzuciłam sie na łóżko. Kiedy zasypiałam zadzwonił mój telefon.
Justin :
Przyjadę po cb jutro rano okej? :*
Szybko mu odpisałam.:
Jasne. Dobranoc :*
Nie minęła minuta a dostałam odpowiedź.
Justin :
Dobranoc kochanie :*
-- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Rozdziały będą trochę krótsze ale częściej dodawane. Koxham was.
Mrs_Warrior