- A co byś chciała wiedzieć.?
-No nie wiem. Na przykład kim jest twoja mama, tata. Czy masz rodzeństwo.
- No więc nazywam się Justin Drew Bieber. Moja mama ma na imię Patty. A tata, no cóż to dłuższa historia. Mieszkam sam.
-A co z mamą?
-Nie wiem. Pewnie jeździ po Europie ze swoim nowym facetem.
-Przykro mi...
-Nie potrzebnie. Od dziecka byłem sam. Widziałam że ciężko jest mu o tym mówić.. - A ty?
-Nazywam się Megan Elena Frey. Mieszkam z mamą. Ma na imię Helen. Nie mam rodzeństwa..
-Ej przeprasza że i to pytam. Ale czemu masz krzyż na szyi.?
-Ja w przeciwieństwie do innych nie wstydzę się swojej wiary. Chodzę do kościoła regularnie.
-Łał no wiesz...
-Ej plis tylko się nie śmiej.
-Nie no spoko. Fajnie że masz swoje poglądy. Naprawdę.
-A co z tatą?
-Ja wiesz nie chcę o tym mówić.
-Ok.
Nagle przeszedł mnie dreszcz. Chłopak zauważył to i założył mi na ramiona swoją kurtkę.
-Ojej jakie to romantyczne. Chyba zemdleje. Udałam że jest mi słabo i przyłożyłam ręke do czoła.
-Przestań. Chyba powinniśmy już wracać.
-Dobra. Zaczął kierować sie w drugą stronę. Nagle zauważyłam schody. Czekaj co?
-Ej czy ty wiedziałeś że tam są schody.?
-Tak a co?
-I nic mi nie powiedziałeś.
-Chciałem zobaczyć jak dasz sobie radę w tych szpilkach.
-Dziękuję?
-Nie ma za co.
Droga minęła nam w spokoju. Podałam mu adres Brook. Kiedy wysiadałam z samochody Justin złapał mnie za rękę.
-Kiedy się znowu zobaczymy?
-W szkole - odpowiedziałam obojętnie.
-A mam co liczyć na drugą randkę?
- No nie wiem nie wiem. Zastanowie się.
-No dobra daj mi znać.
-Dowiesz się pierwszy.
-Pa
-Pa.
Wyszłam z samochodu i weszłam do domu. Od razu napadła na mnie Brook.
-No i jak było. Mów bo padne trupem
-Brooky wdech wydech. Policz do 10 i spokojnie.
-1,2,3,4...9,10 już no mów nio.
Opowiedziałam jej całą randkę. I co mi powiedział. Przegadałyśmy cała noc a nad ranem padłyśmy trupem.
***JUSTIN POV ***
Odjechałem spod domu Brooky. Cały czas myślałem o Megan. Czy ja dobrze robie? Czy to się nie posunie za daleko? Czy ją zranie?
Nie chcę już o tym myśleć bo zaczne mieć wyrzuty sumienia. Nagle na wyświetlaczu zobaczyłem Zayn Call. Odebrałem połączenie.
-No siema Biebs. Jak tam twoje rande wu z myszą kościelną.?
-Daj spokój same nudy. Ona nosi krzyż na szyi.
-Taaa...
-No.
-Spadam nara.
-Nara.
Wziołem szybki prysznic i od razu padłem na łóżko. Może jutro będzie dobrze.
***Megan POV **
Weekend minął mi dość spokojnie. W niedziele wróciłam do domu. Poszłam do kościoła, a resztę dnia uczyłam się na kolejny dzień szkoły.
Szłam spokojnie do szkoły. Miałam wrażenie że śledzi mnie czarny samochód. Miałam tego już dość nagle schował się dach a za kierownicą siedział Justin
-Czy potrzebuje może pani pod wózki.?
-Nie dziękuje przejdę się.
-Ale ja naprawde nalegam...
-No skoro pan tak prosi.
Wsiadłam do jego auta i ruszył. Jechał dość szybko ale podobało mi się to. Wiatr rozwiewał moje włosy.
Nim się obejrzałam spostrzegłam że jesteśmy już po szkołą.
Wysiadłam z samochodu i zaczęłam kierować się w stronę wejścia. Nagle brunet złapał mnie za rękę. Prubowalam ją wyrwać ale mi nie pozwolił.
-Nie szarp się kochanie. Uśmiechnij się.
Wszyscy w którzy znajdowali się na korytarzu patrzyli się na ale wtedy stało się coś o czym bym nigdy nie pomyślała. Jus rozłączył nasze ręce i jedną z nich objął mnie w tali. Widząc moje zdenerwowanie szepnął mi do ucha :
-Nie przejmuj się nimi dla mnie ty jesteś piękna. Pochylił się i pocałował mnie w policzek-Idę na matme. Do zobaczenia za godzinę piękna.
Stałam tam kompletnie w murowana w podłogę. Po tym jak policzyłam do stu żeby uspokoić serce, a następnie poszłam na biologię.
-- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
UWAŻAM ŻE ROZDZIAŁ JEST MOCNO ŚREDNI. CO WY SĄDZICIE?
MRS_WARRIOR
![](https://img.wattpad.com/cover/7805732-288-k645093.jpg)