Rozdział 15

539 16 1
                                    

Obudził mnie cholernie wkurzający dźwięk budzika. 6:30 super. Justin będzie za godzinę. Mam czas żeby wziąść prysznic i wybrać ubrania. Udałam się do łazienki.

Po długim i relaksującym prysznicu nadszedł czas aby wybrać jakieś ciuchy. O jezu. Było to o tyle gorsze że nie mogłam pozwolić sobie na zaliczenie,, Modowej Katastrofy "jak to zawsze mówi Brook. Po długim rozmyślaniu ubrałam krótkie spodenki z wysokim stanem do tego długa bluza przez głowę z napisem :,, What Now ", czarne podkolanówki i conversy. Do tego wybrałam czarną torbę. Przeczytałam włosy i byłam gotowa. Usłyszałam klakson samochodu. Wychyliłam się za okno i zobaczyłam Justina. Szybko zeszłam po schodach i kiedy chwytałam za klamkę ktoś złapał mnie za rękę.

-A gdzie ty się wybierasz moja panno.

-Ja idę do szkoły.

-W takim stroju. Nie ma takiej możliwości. Na górę przebrać się ale już!

-Chyba cię posrało!

-Dla niego się rak stroisz?

-Nie twój zasrany interes.

Złapałam za klamkę i wyszłam z domu. Mój chłopak stał oparty o samochód. Uśmiechał się do mnie ukazując rząd białych zębów. Już miałam do niego podejść gdy ojciec ponownie złapał mnie za rękę.

-Wracaj do domu gówniaro ale już!

-Nie!

Zobaczyłam jak podnosi na mnie rękę. Ale ktoś ją odepchnął. To był Justin po jego spojrzeniu było widać że jest wściekły.

-Jakiś Problem?!

-Już ja ci powiem mój problem.

-Chętnie posłucham ale najpierw Meg wsiadaj do auta.

-Ale...

-Już! 

Nie chciałam go bardziej denerwować więc wykonałam jego polecenie. Usiadłam na przednim siedzeniu od strony pasażera i czekałam. Widziałam że oboje są wściekli.

* * *JUSTIN POV * * *

-Słucham co ma mi pan do powiedzenia?

-Po pierwsze masz się nie zbliżać do mojej córki.

-Bo co?

-Bo zobaczysz do czego jestem zdolny.

-A co pobijesz mnie tak samo jak Meg.

-Powiedziała Ci!?

-Ostrzegam cie. Jeżeli coś jej zrobisz to cię zabiję.

Odwróciłem się na pięcie i poszłem w stronę samochód. Nie wiem czemu mnie tak poniosło. Przecież bardziej niż ja jej nie skrzywdzi. A może? O kurwa znowu mam wyżuty sumienia. Otworzyłem drzwi i usiadłem za kierownicą. Meg była spięta, a może wystraszona. Nie wiem co o tym myśleć. Czy ona się mnie bała?

-Megan. Co się stało?

-Nic co on ci powiedział?

-Nic czym powinnaś się przejmować.

Złapałem ją za rękę. Ale ona momentalnie ją zabrała.

-Mała? Ej co się dzieje?

-Nic.

-Ej czy ty się mnie boisz?

Nic nie odpowiedziała tylko zaczęła bawić się swoimi plecami.

Odetchnąłem i odjechałem z jej podjazdu. Droga do szkoły minęła w ciszy. Kiedy wjechałem na parking dziewczyna najwyraźniej chciała jak najszybciej opuścić pojazd jednak nie pozwoliłem jej na to.

-Meg. Poczekaj chwilę.

-O co chodzi? Nie  chce się spóźnić na lekcje.

Nic nie odpowiedziałem tylko wbiłem je mocno w jej usta. Pocałunek był długi. Namiętny a za razem delikatny. Kiedy się od siebie oderwaliśmy byliśmy lekko zdyszani.

-Między nami wszystko okej?

-Jasne.

Wyszła z auta a ja zamknowszy je dołączyłem do niej. Położyłem jej rękę na ramieniu i uśmiechnąłem się zadziornie. Była bardzo zdziwiona moim gestem.

-Co ty robisz?

-Chce pokazać wszystkim tutaj że jesteś moja.

-Ale... Ja myślałam że ty będziesz chciał zachować nasz związek w tajemnicy.

-Dlaczego?

-No bo ktoś taki jak ja i taki jak ty... To znaczy... No... Wiesz... Nieważne, zapomnij.

Widziałem jak się zarumieniła. To było słodkie.

-Aww! rumienisz się...

-Wcale nie ja tylko...

-Nie wstydź się...

Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem.

-Bo nie masz czego.

Poraz kolejny ją pocałowałem. Był on jednak krótszy niż poprzedni. Czułem na sobie spojrzenie wszystkich. Złapałem ją za rękę i poszliśmy w kierunku wejście.

Czy ja się w niej zakochuje?  Nie!

-- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Mrs_Warrior

Out Of Control.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz