Obudził mnie cholernie wkurzający dźwięk budzika. 6:30 super. Justin będzie za godzinę. Mam czas żeby wziąść prysznic i wybrać ubrania. Udałam się do łazienki.
Po długim i relaksującym prysznicu nadszedł czas aby wybrać jakieś ciuchy. O jezu. Było to o tyle gorsze że nie mogłam pozwolić sobie na zaliczenie,, Modowej Katastrofy "jak to zawsze mówi Brook. Po długim rozmyślaniu ubrałam krótkie spodenki z wysokim stanem do tego długa bluza przez głowę z napisem :,, What Now ", czarne podkolanówki i conversy. Do tego wybrałam czarną torbę. Przeczytałam włosy i byłam gotowa. Usłyszałam klakson samochodu. Wychyliłam się za okno i zobaczyłam Justina. Szybko zeszłam po schodach i kiedy chwytałam za klamkę ktoś złapał mnie za rękę.
-A gdzie ty się wybierasz moja panno.
-Ja idę do szkoły.
-W takim stroju. Nie ma takiej możliwości. Na górę przebrać się ale już!
-Chyba cię posrało!
-Dla niego się rak stroisz?
-Nie twój zasrany interes.
Złapałam za klamkę i wyszłam z domu. Mój chłopak stał oparty o samochód. Uśmiechał się do mnie ukazując rząd białych zębów. Już miałam do niego podejść gdy ojciec ponownie złapał mnie za rękę.
-Wracaj do domu gówniaro ale już!
-Nie!
Zobaczyłam jak podnosi na mnie rękę. Ale ktoś ją odepchnął. To był Justin po jego spojrzeniu było widać że jest wściekły.
-Jakiś Problem?!
-Już ja ci powiem mój problem.
-Chętnie posłucham ale najpierw Meg wsiadaj do auta.
-Ale...
-Już!
Nie chciałam go bardziej denerwować więc wykonałam jego polecenie. Usiadłam na przednim siedzeniu od strony pasażera i czekałam. Widziałam że oboje są wściekli.
* * *JUSTIN POV * * *
-Słucham co ma mi pan do powiedzenia?
-Po pierwsze masz się nie zbliżać do mojej córki.
-Bo co?
-Bo zobaczysz do czego jestem zdolny.
-A co pobijesz mnie tak samo jak Meg.
-Powiedziała Ci!?
-Ostrzegam cie. Jeżeli coś jej zrobisz to cię zabiję.
Odwróciłem się na pięcie i poszłem w stronę samochód. Nie wiem czemu mnie tak poniosło. Przecież bardziej niż ja jej nie skrzywdzi. A może? O kurwa znowu mam wyżuty sumienia. Otworzyłem drzwi i usiadłem za kierownicą. Meg była spięta, a może wystraszona. Nie wiem co o tym myśleć. Czy ona się mnie bała?
-Megan. Co się stało?
-Nic co on ci powiedział?
-Nic czym powinnaś się przejmować.
Złapałem ją za rękę. Ale ona momentalnie ją zabrała.
-Mała? Ej co się dzieje?
-Nic.
-Ej czy ty się mnie boisz?
Nic nie odpowiedziała tylko zaczęła bawić się swoimi plecami.
Odetchnąłem i odjechałem z jej podjazdu. Droga do szkoły minęła w ciszy. Kiedy wjechałem na parking dziewczyna najwyraźniej chciała jak najszybciej opuścić pojazd jednak nie pozwoliłem jej na to.
-Meg. Poczekaj chwilę.
-O co chodzi? Nie chce się spóźnić na lekcje.
Nic nie odpowiedziałem tylko wbiłem je mocno w jej usta. Pocałunek był długi. Namiętny a za razem delikatny. Kiedy się od siebie oderwaliśmy byliśmy lekko zdyszani.
-Między nami wszystko okej?
-Jasne.
Wyszła z auta a ja zamknowszy je dołączyłem do niej. Położyłem jej rękę na ramieniu i uśmiechnąłem się zadziornie. Była bardzo zdziwiona moim gestem.
-Co ty robisz?
-Chce pokazać wszystkim tutaj że jesteś moja.
-Ale... Ja myślałam że ty będziesz chciał zachować nasz związek w tajemnicy.
-Dlaczego?
-No bo ktoś taki jak ja i taki jak ty... To znaczy... No... Wiesz... Nieważne, zapomnij.
Widziałem jak się zarumieniła. To było słodkie.
-Aww! rumienisz się...
-Wcale nie ja tylko...
-Nie wstydź się...
Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem.
-Bo nie masz czego.
Poraz kolejny ją pocałowałem. Był on jednak krótszy niż poprzedni. Czułem na sobie spojrzenie wszystkich. Złapałem ją za rękę i poszliśmy w kierunku wejście.
Czy ja się w niej zakochuje? Nie!
-- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Mrs_Warrior