Z Justinem układa mi się świetnie. Chodzimy do kina, na spacery. Zmieniłam się. I to widać. Nie chodzi tu o sposób ubierania. Chociaż w sumie o to też ale generalnie o mój sposób bycia. O moje zachowanie. Jestem bardziej pewna siebie. Nie jestem już tą samą dziewczyną co kiedyś. Przełamałam swoją awersję do butów na wysokim obcasie.
Dni mijały, a mój ojciec nadal siedział na kanapie i oglądał telewizję z piwem w ręce. Pasożyt! Matka się zażyna a on co kurwa! Ok wróćmy do mnie. Zaraz przyjadą po mnie Hannah i Brooky. Dzisiaj ubrałam się w prześwitującą białą koszuke ze złotymi blaszkami na kołnierzu. Wpuściłam ją do moich poszarpanym spodni. Zarzuciłam na siebie skórę gdyż było trochę chłodno do tego czarne wiązane buty na obcasie i byłam gotowa. Chwilę potem usłyszałam klakson. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam samochód. Ok wziełam torbę i wyszłam.
-Hejj.
-Hej wskakuj bo i tak jesteśmy spóźnione. Bo Hannah nie mogła znaleźć drugiego buta.
-No najlepiej zwal na mnie!
-A może to moja wina że masz taki bałagan w garderobie.
-A może moja!
-No raczej.
-Dobra możemy już jechać? Co mamy pierwsze chemie - powiedzała ze smutkiem Brooky.
-Ja mam mate a ty Meg?
-Fizyke.
Fizyka to najgorszy przedmiot ever! Baba jest wredna a teraz pewnie czeka mnie kazanie na temat wczesnego wstawania i nie spóźniania się na jej lekcje. Boże! Ale pocieszające jest to że w mojej klasie jest Justin. Jakoś dam rade.
Nawet nie zauważyłam że jesteśmy już pod budynkiem.
-Ok trzymajcie kciuki żebym przeżyła.
-Trzymamy! - Krzyknęły obie. Boże kocham je! Moje wariatki.
Szłam korytarzem. Spojrzałam na zegarek. Super 8:20 no to muszę iść na tę lekcje. Dotarłam pod drzwi. No to jedziemy. Otworzyłam je i pewnie weszłam.
-O.. Panna Frey. Jak to miło że zaszczyciłaś nas swoją obecnością.
-Przepraszam za spóźnienie.
-Powiem ci że strasznie się zmieniłaś. Naprawdę.
Zajęłam miejsce obok Justina. Kiedy ta wredna baba przestała gadać Justin szepnął do mnie:
-Cześć piękna. Pocałował bym cię ale tamta starucha będzie się drzeć
-Spoko. Obdarzyłam go promiennym uśmiechem.
-A tak na marginesie to... To - wskazał na mój prześwitujący stanik - bardzo mi się podoba.
Zarumieniłam się lekko. Resztę lekcji nie mogłam się skupić. Justin co chwilę mnie rozpraszał. To łapał mnie za rękę, to głaskał po udzie. Nagle zadzwonił dzwonek. Mój chłopak wstał szybko i złapał mnie za rękę. Minęłam dziewczyny i tylko machnęłam do nich ręką. Jus zaprowadził mnie do jakiegoś schowka. Wepchnął mnie tam i zamknął za sobą drzwi.
-Jus... Co ty...
-Cii... Nareszcie mogę się z tobą porządnie przywitać.
Po tych słowach wbił się mocno w moje usta. Pocałunek był namiętny. Chyba najbardziej ze wszystkich ten mi się podobał. Złapał mnie za uda i posadził tak żebym oplatała go nogami w pasie. W pewnym momencie chłopak oderwał się od moich ust i powędrował wargami na moją szyje. Odnalazł moje wrażliwe miejsce i ssał je długo. Zmuszając mnie do cichego jęku. Kiedy się odsunął poczułam dziwne wybrzuszenie w tamtym miejscu. Co to kurwa jest. MALINKA! on zrobił mi MALINKĘ.
-Po co to zrobiłeś?! - byłam zła nie ukrywam - jak ja to teraz zakryje?!
On w zamian uśmiechał się do mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem pokazując białe proste zęby.
-I co się tak cieszysz? - moja złość trochę opadła.
-Chciałem żeby wszyscy wiedzieli że jesteś tylko moja - złapał mnie ręką za biodro i poruszył znacząco brwiami.
-Zboczeniec!
-Może ale za to tylko twój.
Po tych słowach mocno mnie przytulił.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Aww.. Ale. Było. Jak. Wam. Się. Podoba.
Mrs_Warrior
![](https://img.wattpad.com/cover/7805732-288-k645093.jpg)