Rozdział 25

392 15 2
                                    

Obudził mnie jak zwykle najbardziej znienawidzony przedmiot ever! Budzik. 7:20 super. Wstałam z łóżka i doczołgałam się do łazienki. Nie miałam worów pod oczami co było nowością. I byłam dziwnie szczęśliwa. Umyłam zęby i skierowałam swoje kroki do szafy. Wybrałam z niej niebieski swetet, czarne spodnie, białe conversy. Do tego granatowa torba z ćwiekami i okulary przeciw słoneczne. Włosy związałam w wysokiego koka i byłam gotowa. W tym momencie usłyszałam klakson. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Justina.

Zeszłam po schodach i wyszłam na zewnątrz. Chłopak miał na sobie biały T-shirt, dżinsową kamizelkę, nisko opuszczone spodnie i supry. Podeszłam do niego niepewnie. On jakby czując moje obawy otworzył przede mną ramiona w zapraszającym geście. Wtuliłam sie w niego napawając się wonią jego perfum.

-Cześć mała - wymruczał w moje włosy.

-Hej.

-Dobrze spałaś?

-Yhm. Możemy już jechać?

-Jak sobie życysz księżniczko.

Podbiegł do drzwi i mi je otworzył.

-Madam -  zaśmiałam się

-Dziękuję.

W drodze denerwowałam go śpiewając piosenkę która leciała w radiu.

Everyday I’m dreaming in California

Every nights starts come out to play

Wish that I can always follow this way

There is something about the sunshine baby

I'm seein you in the whole new light

Out of this world for the first time, baby

Oooh, it's alright

There's something about the sunshine

-Skończyłaś? -  zapytał

-Tak.

-To dobrze.

-Wiem. Mam fatalny głos.

-Wcale nie poprostu bardzo głośny. Wiesz ilu ludzi patrzyło na nas na światłach

Już miałam mu coś odpowiedzieć kiedy zadzwonił mój telefon.  Hannah. Cholera.

- Halo

-Megs złaź już. Czekamy chyba 20 minut.

-Mnie już nie ma w domu

-To gdzie do cholery.

-Jadę z Jayem do szkoły.

- Co?! - usłyszałam w słuchawce dwa głosy.

-Jak to?  - Brook wyrwała telefon Han.

-Opowiem wam potem pa.

Nie czekając na nic rozłączyłam się i schowałam telefon do torby.

-Jest bardzo źle.

-Nawet nie pytaj. Ej a może skoczymy na kawę.

-Okej ale wiesz że się spóźnimy.

-No i...

-Ok od kiedy ty jesteś taka buntownicza Frey?

-Masz na mnie zły wpływ Bieber.

-Yhm.

Droga do kawiarni minęła w ciszy.Jus zaparkował samochód na parkingu i znowu zrobił tą akcję z drzwiami. So romantic <3. Zamówiliśmy. Ja zwykłą z mlekiem a on czarną. Kiedy byliśmy już pod szkołą. Justin zablokował moje drzwi.

-Ej co ty robisz?

-Zobaczysz.

-O nie...

-O tak!

Wyszedł szybko z samochodu. Wszyscy spojrzeli w jego kierunku kiedy po raz czwarty dzisiaj otworzył mi drzwi.

-Proszę bardzo pani.

-Zamknij się.

Chłopak przyparł mnie do drzwi i bardzo namiętnie i ostro pocałował. Czułam na sobie wzrok ludzi do okoła mnie. Kiedy wreszcie się od siebie oderwaliśmy ruszyliśmy na lekcje trzymając się za ręce.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Oh Justin jaki z ciebie Gentelmen. ;D.

Mrs_Warrior

Out Of Control.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz