Siedziałam spokojnie w ławce sama. Teoretycznie powinien być koło mnie Justin ale zważając na to ż 15 minut temu wylałam na niego zawartość mojego kubka pewnie pojechał do domu się ogarnąć. Może nie powinnam go tak potraktować. Przecież to tylko jedna randka. Ale te jego oczy. Boże są piękne. NIE! Megan zachowaj zimnął krew. Nie on cię zrani. I tak nagle zadzwonił dzwonek zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Przy parapecie stała już Brooky. Nie miałam z nią nawet okazji porozmawiać.
-Ej. Co to było godzinę temu!
-Co?
-Czy tu wylałaś koktail na Justin Bieber, największe ciacho ever które klikając przed tobą na kolanach zapraszało cię na randkę!
-No i....
-Ja pierdziele walnięta.
**JUSTIN POV**
No super naprawdę. Co jest ze mną nie tak. Raczej co jest z nią. Nie przyjęła mojego zaproszenia na randkę. I to JAKIEGO??. Na kolanach przed nią klękałem.Ale ja wygram ten zakład. Albo nie nazywam się Justin Bieber! Szłem tak ulicą rozmyślając. Nagle przed sobą zobaczyłem Liama. Jezu! Nie mam jak zawrócić. No dobra to jedziemy.
-Joł Joł JB!
-Siema LP
-To no i jak smakował koktail - widziałem ten szyderczy uśmiech na jego twarzy.
-Bardzo dobrze pasował mi do butów.
-Jaki polew ha ha
-Dobra zwijam nara
Odeszłem nie czekając na odpowiedź. Nie chce mi się z ni gadać. Ona będzie moja. Musi BYĆ!
**Megan POV **
Przez cały tydzień Justin nie dawał za wygraną. Kupował mi kwiaty. Czekolady i te różne rzeczy. Ja jednak byłam niewzruszona. Wali mnie to. Nie obchodziło mnie nawet kiedy został zawieszony za nadanie,, komunikatu'' i chyba nie muszę mówić jakiej treści.
Nareszcie piątek. Ostatni dzień tygodnia nareszcie. Myślałam że ten dzień już będzie spokojny. Że ten chłopak da sobie spokuj. Jednak się pomyliłam. Kiedy weszłam na teren szkoły. Od razu podbiegła do mnie Brook.
-Megan! Chodź musisz coś zobaczyć! - I nie czekając na odpowiedź złapała mnie za rękę.
Zaprowadziła mnie na dziedziniec i mnie zamurowało. Justin stał ns dachu i krzyczał przez megafon.
-Megan! FREY. WIEM ŻE TU JESTEŚ! BŁAGAM CIĘ UMÓW SIĘ ZE MNĄ ALBO SKOCZE.
-JAK DLA MNIE MOŻESZ SKAKAĆ!
Nauczyciele dookoła krzyczeli żeby nie skakał. Nagle zachwiał się i myślałam że serio skoczy.
-Dobra. Ok jedna randka. Nic pozatym.
-Tak! Łuchu. Przyjade o 7.
BOŻE CO JA ZROBIŁAM
--- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
mrs_Warrior