Rozdział 29

343 12 2
                                    

Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu Justina. Chłopak przeciągnął się i odebrał. Zayn!

-Halo? - powiedział zaspanym głosem.

-Joł Bieber. Nie śpisz.?

-No teraz już nie.

Usiadłam na chłopaku i głęboko pocałowałam.

-Bieber dzisiaj jest impreza. Będziesz?

-Tak.. Oh -  jęknął gdy pociągnęłam go za włosy.

-Co ty robisz kurwa?!

-Ymm.. Co?

-Jesteś z Megan?

-Tak

-Oo... Mały Justinka zaliczył. O Boże te dzieci... Tak szybko dorastają.

Chłopak nie wiedział co powiedzieć. Wyrwałam mu telefon i przerwałam połączenie. Chciał to skomentować ale ja wtedy zaczęłam oddawać na jego szyi drobne pocałunki.

-Meg... Cholera skarbie.

-Mhmm...

-Czy ty nie jesteś bardzo...znaczy nie...boli cie.?

Odsunęłam się na moment. Właśnie. Znajome mi mówiły że ich pierwszy raz był straszny ale ja...nie czułam dyskomfortu.

-Nie a co? - uśmiechnęłam sie do niego zadziornie.

-Nic po prostu...tymi swoimi wygibasami na maxa mnie podnieciłaś.

-Chyba możemy temu zaradzić.

Tego ranka kochaliśmy się dwa razy. Raz w łóżku i raz w łazience. Po wszystkim wykąpaliśmy się i rozpoczeliśmy przygotowania do imprezy Zeyna. Kiedy zeszłam na dół po długiej kąpieli usłyszałam 2 znajome głosy. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Justina, Brook,  Hanne i jakąś dziewczynę.

-Hej co wy tu robicie?

-Jus po nas zadzwonił. Powiedział że spałaś u niego i potrzebujesz ciuchów na imprezę. No więc stylowe pogotowie przybyło.

-Okej idzcie na górę ja musze jeszcze pogadać z Megan.

-Dobra-odezwała się Hanna- a była bym zapomniała. To Alison moja sąsiadka.

-Hej jestem Megan

-Ali. Miło mi.

Po tym jak dziewczyny poszły do pokoju Jay wziął mnie na kolana.

-Kochanie powiedz mi co się wczoraj stało.

W moim oku pojawiła się łza. Nie wiedziałam od czego zacząć.

-Kiedy wróciłam do domu zobaczyłam kartkę od mamy że nie będzie jej 4 dni. Oglądałam jakiś film ale chyba zasnęłam. Poczułam jego ręce na moich udach. Zaczął mnie  obmacywać. Rozerwał mi koszulkę. Wtedy zobaczyłam pilota. Uderzyłam go nim i pobiegłam do drzwi. Ojciec złapał mnie za biodra i rzucił na szklany stolik. Wbiłam mu kawałek szkła w rękę i uciekłam do ciebie. Jus tak się bałam. Boże do teraz mam obrzydzenie do mojego ciała.

-Skarbie czemu nic mi nie powiedziałaś?

-Bo... Bo ja się bałam że nie będziesz w stanie mnie dotknąć.

Chłopak nic nie mówiąc przytulił mnie mocno a potem postawił na ziemi.

-Kocham cie.

-Ja ciebie też.

-- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Po 2 i pół godziny byłam gotowa. Miałam na sobie czarną koszule ze złotymi guzikami oraz dżinsowe spodenki. Buty sznurowane na wysokim obcasie z ćwiekami na bokach. Dziewczyny też wyglądały super. Stałyśmy tak przed lustrem kiedy usłyszałyśmy krzyk Justina.

-Dziewczyny jeśli nie zejdziecie za 3 sekundy idziecie z buta. To nie jest żary.

Szybko zabrałyśmy torebki i zeszłyśmy po schodach. Kiedy Jus mnie zobaczył otworzył szerzej oczy.

-Mała wyglądasz... Łał

-To chyba warto było czekać.?

-Moo... Warto..

Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy.

Droga na imprezę trwała około 20 min. Już na początku ulicy było słychać muzykę. Wysiedliśmy z auta i razem z Justinem trzymając się za ręce weszliśmy do domu. Poszliśmy do baru czegoś się napić. Tańczyliśmy, skakaliśmy, całowaliśmy się. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Po chwili zorientowałam się że Justin gdzieś zniknął. Zaczęłam się rozglądać ale nigdzie go nie było. Ruszyłam w głąb domu. Weszłam po schodach i zaczęłam sprawdzać pokoje. Kiedy podeszłam do dużych machomiowych drzwi usłyszałam głosy:

-No no Bieber nie myślałem że ci się uda zaliczyć świętoszkę...

-Taa... Ale wiesz trochę zżerają mnie wyrzuty sumienia...

-Przestań przecież to był zakład... To masz dwie stówy... Możesz mieć każdą.

Nie wierzyłam w to co słyszę. Po co ja mu znowu zayfałam. Łzy napłynęły mi do oczu. Kiedy wycofywałam się w stromę schodów oczywiście musiałam strącić wazon. Niech żyje zdrabność. Wtedy drzwi się otworzyły i stanął w nich Justin.

-Co ty tu robisz?

-Ja...ja już wracam do domu.

-Nie stój zaczekaj...

-Masz już swoje pieniądze. Czego jeszcze chcesz...

-Nie jesteś zła...?

-Wiedziałam że to jest zbyt piękne..

-Kocham cie Meg na początku to był tylko zakład ale ja cie na serio pokochałem... Błagam  wybacz mi...

Zrobiło mi się czarno przed oczami i odpłynęłam..

Out Of Control.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz