*** Justin Pov***
Siedziałem na korytarzu w szpitalu już drugą godzinę. Nie wiem czy Meg się obudziła. Nie chcą mnie do niej wpuścić. Od razu kiedy straciła przytomność zadzwoniłem na pogotowie. To cud że pozwolili mi jechać z nią w kartce. Jej mama już jedzie poprosiłem ją by nie dzwoniła do swojego męża ponieważ stwierdziłem że Meg by sobie tego nie życzyła. Schowałem głowę w ręce i zacząłem płakać. Dawno tego nie robiłem. Nagle przez drzwi na oddziału wpadła Hannah, Brook, Ally i... Zayn? Od razu rzuciłem się na niego z pięściami.
-Przez Ciebie! To przez ciebie ona tu teraz jest!
-Uspokuj się Justin! Jak go pobijesz to cię z tąd wyrzucą i gówno jej pomożesz. SŁYSZYSZ!
-MUSI ZAPŁACIĆ BROOK!
Wtedy poczułem mocny uścisk na ręce.
-Trzeba się było nie zakładać. A teraz siadaj!
-Ja tylko...
-SIADAJ KURWA JUŻ!
Bez słoba usiadłem na krześle.Zayn zrobił to samo. Krzyki Brook pewnie było słychać w całym szpitalu.
Minuty zamieniały się w godziny. Nic nie było wiadomo. Jej mama również dotarła i teraz była trzymana w objęciach Hann. Nagle zza szklanych drzwi wyszedł lekarz. Wszyscy szybko zerwaliśmy się z krzeseł.
-Megan Frey - powiedział lekarz
-Co z nią?
-Państwo z rodziny?
-Jestem jej mamą Emma Frey. Panie doktorze co z moją córką?
-Jej stan jest stabilny, ale potrzebuje nowego serca.
-Czyy... Ja jej mogę oddać swoje?
-Niestety to musi być narząd od osoby w zbliżonym wieku do biorcy i nie pobiera się go od osób że tak powiem żyjących.
-Więc co możemy zrobić?
-Czekać.
-Czy możemy ją zobaczyć.
-Tak ale tylko jedna osoba.
Weszłem do sali gdzie leżała moja dziewczyna ...znaczy nie jestem tego pewien. Była przytomna. Kiedy mnie zobaczyła jej oczy otworzyły się ze zdziwienia.
-Justin? Co ty tu robisz?
-Przyjechałem z tobą w kartce.
-Jesteś tu cały czas? Po co?
-Chciałem wiedzieć co z tobą? Kocham cię i to bardzo. Nie mogę Cię stracić.
-Ja też cię bardzo kocham.
---- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Postanowiłam nieco wydłużyć ten pobyt w szpitalu.
Mrs_Warrior
