Katy

12.4K 722 35
                                    

Udałam się do wskazanego pokoju. Jego ściany miały o dziwo jasny, zielony kolor. Piękne, wielkie łóżko miało na sobie seledynową pościel. Naprzeciwko łoża była oświetlana komoda. Obok niej stał stolik, na którym była postawiona wielka plazma. Krótko mówiąc: pokój był świetny i w moim stylu. Położyłam moją torbę obok komody, wcześniej wyciągając z niej jedwabną piżamę. Przebrałam się i zmęczona schowałam się pod miękką kołdrą. Niedługo potem zasnęłam.

~~~

Obudziło mnie delikatne trzęsienie moim ramieniem. Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam rudowłosą dziewczynę. Miała na oko siedemnaście lat.
-Kim jesteś?- zapytałam, a ona delikatnie się uśmiechnęła.
-Nazywam się Mia i jestem twoją pokojówką. Pan kazał mi zaprowadzić ciebie na śniadanie.
-A co jeśli odmówię?- tym pytaniem na pewno zbiłam ją z tropu, o czym świadczyła jej zdziwiona mina.
-Pan nie lubi jak ktoś się spóźnia. - Powiedziała, jakby to miał być wystarczający argument.
-Mam to w dupie. Powiedz mu, że nie jestem głodna i proszę wyjdź, bo jestem zmęczona. - Nie myślałam o tym co mówię. Rano jestem kapryśna i moje dobre maniery uciekają w las. Po usłyszeniu trzaśnięcia drzwiami - zasnęłam.
-Wstawaj! - Coś, a właściwie ktoś krzyknął mi do ucha.
-Nie drzyj się tak!- Odkrzyczałam, a dopiero potem podniosłam powieki. Tam stał on. Jego czarne oczy stały się czerwone, a wyraz twarzy był co najmniej straszny.
-Jak śmiesz się tak do mnie odzywać?! Zignorowałaś moje polecenie, a teraz to? - Szarpnął za moje prawe ramię i wywalił mnie z łóżka. Mam przerąbane.
-Masz dokładnie pięć minut na zejście do jadalni. Jak się spóźnisz, to pogadamy inaczej. - Wyszedł, a właściwie wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami. To cud, że nie wyrwał ich z zawiasów. Szybko ubrałam błękitną sukienkę i wyszłam z pokoju. Tylko gdzie iść?
-Drugie drzwi po prawej. - Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam tego samego wkurzającego blondyna, którego poznałam wczoraj. Na samą myśl, o jego wczorajszych słowach, przeszły mnie ciarki.
-Dzięki. - Burknęłam i szybkim krokiem podeszłam do tych drzwi. Już chwyciłam za klamkę, a odezwał się on.
-Wow, ty umiesz mówić!- zrobiłam się czerwona ze złości.
-Wal się, dupku. - Gratulacje dla mnie! Powinnam trzymać język za zębami, ale nie! Duma nie pozwala! Teraz to mnie pożre żywcem. Spojrzałam się na niego. Było widać, że jest zaskoczony moją śmiałością. Czekałam na jego jakikolwiek ruch, ale on ciągle stał w miejscu.
-Ktoś tu ma cięty języczek. Tak wychowują tutejsze damy dworu? Dupku?- zaakcentował to słowo i uśmiechnął się. - Ludzie są dziwniejsi niż przypuszczałem. - Spojrzał na zegarek. - Wiem, że kochasz przebywać w mojej obecności, ale zostało ci dwadzieścia sekund, żeby dojść na czas. - Wskazał drzwi i uśmiechnął się szeroko. Szybko chwyciłam za klamkę. Zobaczyłam ogromny stół, przy którym siedział z zegarkiem czarnowłosy.
-Masz szczęście, przyszłaś siedem i dwie dziesiąte sekundy przed czasem. Siadaj. - wybrałam krzesło, które było na drugim krańcu stołu. Król spojrzał na mnie kpiąco.
-Smacznego. - Powiedziałam, a on nie odpowiedział.
-Jadłem już. Nie miałem zamiaru na ciebie czekać. - Znowu poczułam te pieczenie na policzkach. Stwierdziłam, że powinnam przeprosić za moje karygodne zachowanie. Bądź co bądź, ale jako księżniczka powinnam zachowywać się tak jak mnie uczono.
-Przepraszam, za to co było rano. - Spojrzałam w jego oczy. - Jestem rano markotna i...
-W porządku. - przerwał mi. - Po prostu nie rób tego więcej. - Skinęłam głową na znak, że zrozumiałam. Mój wzrok powędrował na zapełniony stół. Wyliczyłam trzy rodzaje mięsa, pięć misek sałatek, ryby, chleb, ser, masło, kawior i grzyby.
-Nie wiedziałem co lubisz, więc kazałem zrobić kucharce różnorodne potrawy. - Tego się nie spodziewałam. On zrobił to dla mnie?
-Dziękuję. - Powiedziałam i posłałam mu leciutki uśmiech, który sekundę później zniknął z mojej twarzy. To niemożliwe, żeby wampir był miły. Może to jest zatrute? Wymyślił jakieś podstęp? Mój wewnętrzny dialog przerwał czarnowłosy.
-Halo! Słyszysz mnie? - Czarnowłosy utkwił we mnie cięty i zdenerwowany wzrok.
-T-tak tak, przepraszam, ale się zamyśliłam. 
-Czemu nie jesz? - Zapytał, a ja na chwilę zawahałam się z odpowiedzią.
-Skąd mam wiedzieć, że to nie jest zatrute? Wam nie wolno ufać. - Mówiąc to patrzyłam na pusty talerz. Usłyszałam rozbijające się szkło, a pijawki w jadalni już nie było.






Władca WampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz