Część II, Aaron

3.2K 140 20
                                    

Na równinie zawrzało.

-Do bitwy jeszcze daleko, o co tutaj chodzi? - krzyknął do towarzysza Samuel, pikinier stojący w trzecim szeregu piechoty.

-Nie wiem, kazali ustawić się w podstawową formację, ale zebrali tylko część sił. - odpowiedział zapytany.

-To nie jest główny atak, ustawili samą piechotę i trochę konnicy. Nie, to próba sił. Pewnie przyjęliśmy wyzwanie. - powiedział stojący za nimi mężczyzna z ogromnym wąsem i niegoloną od dłuższego czasu brodą.

-Mówisz o pojedynku? - Samuel odetchnął z ulgą.

-Tak, spójrz tam.

Żołnierz z zarostem wskazał dłonią miejsce, w którym szeregi rozstąpiły się, a pomiędzy nie wjechało dwóch konnych, do których natychmiast dołączył trzeci. Potężny głos rogu zabrzmiał w powietrzu. Zapowiedź klęski, pomyślał Samuel. Lecz czyją klęskę tu zapowiedziano?

Aaron jechał pośrodku, jego prawicę zajmował Hassan, po lewej zaś właśnie pojawił się Percival, prawdopodobnie jedyna osoba na całym świecie, którą czarnowłosy mógł nazwać przyjacielem. Spojrzeli na siebie i jednocześnie się uśmiechnęli, ani na chwilę na spowalniając gniadoszy. Kłusem wjechali w przejście, które formowało się z rozstępujących się przed nimi szeregów pikinierów i kuszników, po czym wydostali się na otwarte pole. Ziemia niczyja, typowe dla oblężeń. Atakujący nie zamierzają wchodzić pod łuki stojących na wieżach, zaś ci będący w twierdzy nie widzą potrzeby wystawiania swoich sił pod mury zamku, które ostatecznie mogą być śmiercionośną pułapką. Teraz jednak teren ten nie był pusty, albowiem niecałą milę od jeźdzców znajdowała się postać, która za chwilę miała stoczyć krwawy bój na śmierć i życie z Aaronem. Trójka ludzi zeszła z koni. Dopiero wtedy czarnowłosy podszedł do Percivala i stanął z nim twarzą w twarz. Patrzyli na siebie, jakby czekając, który z nich wcześniej odwróci wzrok. Wynik był oczywisty.

-Percival, stary druhu, znowu przegrałeś! - Zakrzyknął radośnie czarnowłosy.

-Gdybym mógł się poszczycić takimi oczami, wytrzymałbym znacznie dłużej - odpowiedział z przekorą towarzysz i wyciągnął rękę, na co Aaron zareagował szybkim chwytem za jego przegub - Dobrze cię widzieć, przyjacielu.

-I ciebie również. Późno przyjechałeś, czyżby coś cię zatrzymało?

-To... Długa historia, opowiem ci, jak już skończysz.

-Tak, racja. - Zwrócił się do obu towarzyszy - Jeśli tam stanie się coś, na co nie jesteśmy przygotowani, nie idźcie po moje ciało. On jest sam, ale nie wiemy, czy przypadkiem nie należy do elity.

-Nie miałem zamiaru cię stamtąd ściągać, ale dobrze, że sam to powiedziałeś. Pozwoli nam to uniknąć przykrości, które mogłyby z tego wynikać. - Hassan powiedział to z całkowitą szczerością, lecz nie dlatego, żeby urazić czarnowłosego, a jedynie by uświadomić go o sytuacji.

-Dobrze wiedzieć. Zapamiętam. - rzucił oschle Aaron.

Percival podszedł do swojego konia i wyjął z juk podłużną pochwę w kolorze krwi, która dopiero co opuściła żyły. Ułożył ją na swoich dłoniach i z uśmiechem podał Aaronowi, kierując sztych w swoim kierunku. Czarnowłosy kiwnął głową i położył prawą dłoń płasko na rękojeści, po czym jednym zwinnym ruchem zacisnął ją i wyszarpnął ostrze z pokrowca.

-Nadal zachwyca - rzekł marzycielsko Percival na widok broni.

Była to prawda, albowiem miecz, który unosił Aaron przed swoją twarzą był prostą kataną o jednosiecznej głowni długiej na osiemdziesiąt centymetrów, która kończyła się lekko zakończonym w stronę krawędzi siecznej czubkiem. Była ona jakoby ucieleśnieniem wszelkiej ciemności tego świata, gdyż atramentowe ostrze zawierało w sobie głębię, jakiej ciężko byłoby szukać gdziekolwiek indziej. Pomiędzy drewnianą rękojeścią, obwiązaną specjalnie spreparowaną skórą hydry, a głownią nie było jelca, tak typowego dla mieczy używanych przez rycerstwo. Ostrze z całą pewnością było wyjątkowe, lecz Hassan mógł stwierdzić, że umiejętności osoby, która tę broń dzierżyła, również do zwyczajnych nie należały. Widział go już wielokrotnie w akcji, ba, z powodu zaledwie czteroletniej różnicy wieku generał pamiętał, jak niebezpieczny był Aaron już za młodzieńca.

Władca WampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz