Katy

10.3K 630 10
                                    

Obudziłam się z okropnym bólem głowy i szyi. Jęknęłam w poduszkę. Próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy dzień, ale miałam totalną pustkę w głowie. Zbolała wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Na mojej szyi był strup, który przypominał dwie pionowo ułożone dziurki.
-Co to jest?- zapytałam samą siebie. Zrezygnowana wyszłam z pokoju w poszukiwaniu głupich pijawek. Chcę mieć z nimi jak najmniejszą styczność, ale miałam nadzieję, że wytłumaczą mi co wczoraj się stało. Niespodziewanie zostałam przygnieciona do ściany.
-Nigdy więcej nie nazywaj mnie pijawką. - Był to czarnowłosy, który warczał prosto w moją twarz. Jak on to zrobił? Przecież nie powiedziałam tego na głos.
-Złotko, po wypiciu twojej krwi...- nie słuchałam dalej.
-Ty gnoju! Piłeś moją krew?!- chciałam go uderzyć, ale skutecznie zablokował moje ręce.
-Grzeczniej, a po drugie wczoraj bardzo ci się podobało. - wymruczał w moje ucho. Zaczęłam się wiercić, żeby wyjść ze stalowego uścisku wampira.
-Jesteś potworem. - wzmocnił uścisk, a w kącikach moich oczu zaczęły zbierać się łzy.
-Puść mnie! Proszę! - wampir widząc, że się boję, puścił mnie, a ja szybko od niego odskoczyłam.
-Nazywaj mnie Brian i jeszcze jedno. - schował ręce do kieszeni i wzdychnął głośno -Powinnaś podziękować mojemu przyjacielowi, którego miałaś już zaszczyt poznać.
-Dlaczego?- zapytałam zdziwiona. Co ja wczoraj zrobiłam?
-Uratował ci życie. -  Brian podrapał się po głowie i zniknął. Nie zdążyłam przyswoić sobie tych informacji, bo chwilę potem usłyszałam za moimi plecami głos blondyna:
-Witaj. - odwróciłam się w jego stronę.
-Um... Hej- odpowiedziałam niepewnie, a w mojej głowie włączyła się czerwona lampka. Ten uśmiech na jego twarzy nie wróżył niczego dobrego.
-Jesteś mi winna podziękowania.
-Dziękuję, ale mimo tego, że znam cię tak krótko wątpię, żebyś zrobił to bezinteresownie. - Wampir zaczął klaskać.
-Brawo! Jednak nie jesteś aż tak głupia. - uśmiechnął się wrednie, jak miał w zwyczaju.
-Jak już wcześniej uzgodniłem z Brianem, który przez swoją głupotę prawie cię zabił - zrobił pauzę, a ja zaczęłam się niecierpliwić.
-No co uzgodniliście?- uniosłam brwi w pytającym geście.
-Tylko ja mam prawo codziennie pić twoją krew. - zaśmiał się, a mi ugięły się kolana.
-Twoja przepyszna, czerwona ciecz jest tylko i wyłącznie moja. - Szepnął wprost do mojego ucha, a mi ugięły się kolana. Czułam, że odpływam i mimowolnie zemdlałam.


Ciężko mi się pisało ten rozdział, nie miałam na niego pomysłu :/ Ale wzięłam się w garść, i dałam radę :) Jak widzicie jakiś błąd, proszę napiszcie w komentarzu.
Do następnego! <3

Władca WampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz