Z racji iż jakimś dziwnym sposobem poprzestawiały mi się rozdziały, to publikuję na nowo, w poprawnej kolejności.
Zasłona, która do teraz okrywała wejście do namiotu, wzleciała w górę pod naporem szczupłej ręki.
Wnętrze urządzone było schludnie, całość przedzielona na dwie części drewnianą ścianką, gdzie lewa stanowiła łaźnię z balią, w prawej zaś mieściło się połączenie sypialni i jadalni z zaledwie jednym półmiskiem owoców. W alkierzu, tuż pod ścianą, znajdowała się rozciągnięta na lince zasłonka, która pełniła rolę ubogiej wersji przebieralni. Całość była zaciemniona, wszelkie otwory w dachu zakryto szmatami, które miały za zadanie zakrycie urzędującej wewnątrz namiotu osobistości przed słońcem. Pomimo raczej ciężkich warunków, osoba zajmująca tenże namiot nie miała powodów do narzekań, gdyż był on jednym z najlepszych, na jakie można było sobie w aktualnej sytuacji pozwolić.
Uwagę gościa przykuło długie, niechętne jęknięcie, które wydobyło się spod prześcieradła w sypialni. Krótki chichot, bezsprzecznie dziewczęcy, przerwał ciszę i sprawił, że twarz nowo przybyłego okrutnie się zaczerwieniła, zaś jego wzrok natychmiast opadł ku dołowi. Usypany z pledów stożek rozsypał się po całym namiocie, wydając głuche, szorstkie brzmienie. Dwoje ludzi, do teraz ukrytych pod kocem, zdawało się nie zwracać uwagi na gościa, który urzeczony stał, wpatrując się w widok, którego pewnie nie jeden mężczyzna by mu zazdrościł. Oto płowowłosa piękność o uroczej twarzy i szczupłych, zgrabnych nogach leżała na mężczyźnie niespotykanej urody, albowiem miał on długie, sięgające prawdopodobnie do okolic łopatek włosy w kolorze tak ciemnym, że nowo przybyłemu skojarzyły się z nocą, w której niebo jest idealnie czyste, a jedynym, co się na nim znajduje, są gwiazdy. I jak te gwiazdy, tak jego oczy lśniły niesamowitym blaskiem wśród czerni, która rozrzucona, pokrywała spory kawał wyłożonego derką podłoża. Kobieta uśmiechała się zawadiacko, jakby zapraszając partnera do kolejnej partyjki ich pikantniejszej, lecz równie taktycznej wersji szachów. Ten jednak pokiwał tylko przecząco głową i lekkim, acz zgrabnym ruchem zrzucił ją z siebie, po czym oparł się na lewym ramieniu i zwrócił błyszczące idealną bielą oczy pozbawione źrenic w stronę tego, który wszedł bez zaproszenia do namiotu.
-O cóż chodzi, drogi chłopcze? - spytał właściciel namiotu, a jego głos, twardy i spokojny, rozszedł się z siłą i uderzył gościa niczym morgensztern.
Mężczyzna, a raczej chłopiec, który ledwo wszedł w wiek męski przełknął ślinę i spojrzał w podłogę, po czym ponownie skierował spojrzenie na kobietę, która, pozbawiona jakiegokolwiek zainteresowania ze strony czarnowłosego, położyła się na brzuchu i zasnęła, ku przykrości nowo przybyłego zasłaniając się kocem.
-Podoba ci się? - chłopca z zamyślenia wyrwało dość zaskakujące w swej naturze pytanie, które, jakkolwiek nie patrząc, było oczywistym podpuszczaniem.
-Nie, panie.
-Oh, nie? A mi się podobała. - czarnowłosy z ociąganiem wstał z prowizorycznego łóżka, prezentując swe nagie ciało w całej okazałości - Jak się nazywasz, chłopcze?
-Derek, panie. - odpowiedział, nadal świdrując wzrokiem kobietę, lecz szybko oprzytomniał i przypomniał sobie o ukłonie, który wykonał z wręcz przesadnie okazanym szacunkiem.
-Derek? Dobre imię. Ja zwę się Aaron - czarnowłosy ruszył w kierunku balii z wodą.
-Wiem, panie.
- Oczywiście, że wiesz. Przysłano cię do mnie, więc doskonale wiesz, kim jestem. Ja jednak nie wiem - Aaron nabrał wody w dłonie i chlusnął nią na twarz - Po co cię tu przysłano.
CZYTASZ
Władca Wampirów
VampireKsiężniczka Katy w zamian za pokój pomiędzy królestwem ludzi, a wampirami staje się własnością króla Briana. Czy władca wampirów jest taki jak go opisują? Bezlitosny w stosunku do poddanych, zabijający każdego kto mu się sprzeciwi? "Zło na świecie...