Brian

1.3K 64 17
                                    

-Panie! Za tobą! - usłyszałem zza pleców głos jednego z moich żołnierzy. Odwróciwszy się, dostrzegłem, że człowiek zmierza się ku temu, by zaatakować mnie od tyłu. Wyciągnąłem z pochwy swój miecz i z impetem zatopiłem ostrze w jego brzuchu. Moje wojsko wznowiło zażartą walkę i zauważyłem, że frontowy człon oddziału ścisnął przeciwników tak, by utrudnić im pościg za mną. Na ich czele stał Sam. Skinęliśmy sobie porozumiewawczo głowami i wznowiłem bieg do Katy. 

Viserion dyszał ciężko. Jego skrzydło było brutalnie oderwane i poszarpane. Poczułem obrzydliwy smród spalenizny, który wydobywał się ze zwęglonych ciał olbrzymów. Okrążyłem smoka, lecz nigdzie nie ujrzałem chociaż kawałka skóry blondynki. Smok podniósł powieki i spojrzał na mnie. Jego wzrok, zmętniony i wyrażający cierpienie był we mnie utkwiony, a ja wyciągnąłem miecz, gotowy, by przerwać jego mękę. Wtem jednak stworzenie się poruszyło, podniosło swoje lewe, zdrowe skrzydło, gdzie skrywała się ona. Cała brudna, skulona, nieprzytomna. W oczy rzuciła mi się jej noga, nienaturalnie skręcona. Doskoczyłem do niej i delikatnie ująłem,  by przenieść ją w inne miejsce, po czym zabiłem szybkim dźgnięciem smoka, który po urywanym sapnięciu wyzionął ducha. 


***

Istota nie posiadająca uczuć, osoba zimna, bezduszna, nieokiełznana i dzika, nie powinna mieć w ogóle dobrych wspomnień, czy też powodów, by walczyć o jakąkolwiek ideę, nie mówiąc już o drugiej duszy. Tymczasem ja miałem marzenia, mogłem przywołać z pamięci chwile, które miały dla mnie wartość sentymentalną. Właśnie, określenie "chwila" jest istotne, bo oznacza ono ulotność, której tak bardzo nienawidziłem. Nawet gdy jakiś okres w moim życiu był dla mnie łaskawy, odchodził on niczym poranna bryza i nie miałem na to wpływu, co było niezmiernie wkurwiające, ale no cóż, los nie byłby sobą, gdyby nie szczycił się swoją potęgą.

Katy.

Nie potrafiłbym jej nawet scharakteryzować, a tym bardziej opisać uczuć jakie do niej kierowałem, o ile istniały. Nie była szczególnie istotna, lecz rozpaliła we mnie coś, o czym zdążyłem zapomnieć - było to pewnego rodzaju uczucie troski. Tak, czułem się za nią odpowiedzialny i zobowiązany do ochrony tej gówniary. Nawet mówiąc jej, że ją zabiję w jakichś momentach naszej historii, byłem świadomy, że tego nie zrobię, że nie potrafiłbym podnieść na nią ręki, co zdecydowanie mi się nie podobało. Przywiązanie to siła niszcząca i z nią trudno zadzierać, a jeśli się zaryzykuje, to czeka nas walka krwawa i otoczona ze wszech stron barierami. 

Podchodząc do niej, zauważyłem zza pagórka fagasa, który był mi dobrze znany. Niedoszły mąż mojej udawanej narzeczonej, wraz ze swoim małym oddziałem ciężkiej piechoty, zmierzali ku nam. Moi żołnierze nadal odpierali atak i nie byliby w stanie mi pomóc. Odłączenie się jakiegoś ich członu, przyniosłoby zły skutek. Nie przywołałem ich. Musiałem walczyć sam. Dla tego niezrozumiałego uczucia przywiązania i po to, by po prostu ujść z tego cało, razem z tym ludzkim stworzeniem. Przymknąłem na chwilę oczy, wziąłem głęboki oddech i wyciągnąłem z mojej małej, ukrytej kieszonki fiolkę z fioletową substancją. Po wypiciu substancji ugryzłem swój nadgarstek. Wypływająca niebieska ciecz, wyłoniła się z rany i przyłożyłem ją do ust Katy.

Pij, pij do dna.

Jej ciało ogarnęły konwulsje. Gwałtownie otworzyła oczy, krzyknęła, a jej ciało się naprężyło. Słyszałem to, jak kości jej nogi się przemieszczają, a jej kończyna wraca do normalnego stanu. Źrenice czarne, niczym otchłań, zwróciły się ku mnie, a malinowe usta rozwarły się. Nabrała gwałtownie powietrze.

-Co to było? Gdzie ja jestem? Co się stało?! - krzyknęła, a ja odwróciłem się w stronę wojska, szacując ile czasu nam pozostało.

-Uzdrowiłem cię, a zaraz pewnie i tak nas zabiją. No ale z tą nogą wyglądałaś okropnie i chciałem byś po prostu nie sprawiała problemu twórcom trumien, bo taka rozlazła byłaś. - Katy chciała już coś powiedzieć, lecz niespodziewanie ją pocałowałem. Odrętwiała. Słyszałem jak jej serce przyspiesza przez ten niespodziewany gest, a ja odrywając od niej usta, lekko się uśmiechnąłem. Nie mogłem jej teraz powiedzieć, że stała się hybrydą. Nie mogłem powiedzieć, że przez to, co wprowadziłem do organizmu, moja krew stała się jednym ze sposobów, by stać się nie-człowiekiem. Nie było czasu. 

Zdezorientowana blondynka nie skomentowała tego, co zrobiłem, lecz tak samo jak ja, przypatrywała się podążającej w naszą stronę piechocie. 


Eloszka :D Ja już po maturach i ave! Jestem tak w ciul niezdecydowana i ten rozdział miał być już ostatnim przed epilogiem, ale wolę chyba rozbić to, co chcę, na mniejsze części, by nie było niedosytu :DD

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 18, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Władca WampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz