Katy

4.2K 300 55
                                    

Biegłam najszybciej jak pozwalała mi na to biała, dopasowana sukienka, która znacznie ograniczała moje ruchy. O mało nie potknęłam się o skrawek sukni, gdy skręcałam, by dostać się do bram zamku. Na moje szczęście Sam nie zamknął mosiężnych wrót i bez problemu weszłam do środka. Nie zwlekając pobiegłam przez schody, nakryte lawendowym dywanem, który idealnie komponował z kolorem ścian zamku. Wyrzuciłam moje baletki w trakcie biegu i udałam się szybkim krokiem do mojego pokoju, w którym znajdowała się drogocenna rzecz, po którą tutaj przyszłam. Wyrzucając wszyskie ubrania z mojej walizki, której nawiasem mówiąc jeszcze nie zdążyłam wypakować, na samym dnie ujrzałam małą, rozpinaną kieszonkę, którą otworzyłam. Znajdował się w niej woreczek z miniaturową i złotą trąbką, która pokryta była małymi diamencikami. Niluzja.

Mając pięć lat uwielbiałam gdy moja mama, najpiękniejsza i najwrażliwsza kobieta, jaką znałam i kochałam, co noc czytała mi bajki. Ich tematyką były zazwyczaj księżniczki, które odnajdywały przystojnych księciów, którzy z odwagą ratowali damę swojego serca przed siłami zła i niebezpiecznymi istotami. Często były wzmianki o smokach, wielkich i potężnych latających gadach, posiadających skrzydła i wielkie zębiska, na których widok ludzie uciekali i chowali się pod dachem swych domów. Lecz stworzenia te nie były złe. Często zaprzyjaźniały się z młodymi rycerzami, którzy zaślepieni stereotypami ruszali na pojedynek ze smokiem. Gad ten dawał wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza zrobić krzywdy człowiekowi, jeśli ten przestanie go atakować i nie będzie stwarzał zagrożenia dla ich rasy. Młodzi mężczyźni poznawali ten wyjątkowy gatunek i odrzucili wizję walki z nimi. Trzymali jednak w tajemnicy to, że zaprzestali zabijać te istoty, przez co nadal siały one postrach wśród mieszkańców pobliskich królestw. Zawsze z zainteresowaniem i skupieniem słuchałam melodyjnego głosu mojej matki, i gdy z uśmiechem zamykała moją ulubioną książeczkę po zakończonej opowieści, cicho protestowałam, by nie zbudzić mojej śpiącej siostry.
-Nie, kochanie. Na dzisiaj wystarczy, jest już późno. - Mówiła, po czym czule całowała mnie w czoło. Lecz tego jednego dnia, na dłużej zatrzymała usta przy mojej skórze i tylko tego wieczoru, nasz wzrok skrzyżował się na dłużej.
-Katy, złap mnie za rączkę. Muszę ci coś ważnego pokazać.
-Niespodzianka?! - Zapiszczałam z ekscytacji, po czym posłusznie udałam się do sypialni rodziców. Taty jak zwykle nie było, bo wracał późną porą z racji pełnionych obowiązków. Moja mamusia podeszła do wielkiej komody i wyciągnęła brązowy woreczek, który trzymała bardzo delikatnie. Jeszcze raz spojrzała na mnie i zapytała:
-Katy, pamiętasz o czym była bajka, którą dzisiaj ci przeczytałam? - Z uśmiechem pokiwałam potwierdzająco główką. Pamiętałam doskonale.
- O księciu Roymundzie, o księżniczce Elizabeth, i o smokach, które zieją ogniem, rawr! - Wymieniałam z fascynacją i radosnymi iskierkami w oczach.
-Właśnie, kochanie. Skupmy się na smokach. Tylko obiecaj mi, że to co za chwilę ci powiem, będzie naszą słodką tajemnicą, dobrze? Nie mów tacie, ani Jess, zgoda?
-Zgoda! - Zaczęłam się niecierpliwić i ciekawość brała górę. Chciałam wiedzieć, co takiego tajnego mama chciała mi pokazać. To co ujrzałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
-To się nazywa Niluzja. Jeśli dmuchniesz w tę trąbkę przyleci smok, tak jak w tej bajce.
-Plawdziwy? - Otworzyłam usta z fascynacją.
-Ale teraz słuchaj mnie uważnie. To nie jest zabawka i możesz tego użyć tylko w sytuacji, w której będzie to naprawdę potrzebne.
-Dobrze, mamo. - Dostałam do rączek ten drogocenny przedmiot.
-I jeszcze jedna ważna rzecz. - Spojrzałam uważnie w oczy rodzicielki. - Jeśli tata będzie walczył z innym królestwem, nie wykorzystuj tego i nie zawołaj smoka, będąc po stronie tatusia, dobrze? - Nie rozumiałam zbytnio znaczenia tych słów, ale nie chciałam jej zawieść i ochoczo pokiwałam główką.
-Moja mała, grzeczna dziewczynka. - Pogłaskała mnie po twarzy. - A teraz schowaj to do miejsca, o którym wiesz tylko ty i idź spać. Dobranoc, skarbie.
-Dobranoc, mamusiu.

Wspomnienie to naszło nagle i musnęło już dawno nienaruszony skrawek mojej psychiki, niczym łagodny wiatr. Otrzeźwiałam i skierowałam się do Briana, którego słychać było zaraz po wyjściu z zamku. Krzyczał i gestykulował tłumacząc coś zażarcie jednemu z oficerów wojska.
-Brian, muszę ci powiedzieć coś ważnego. - Uciszył mnie gestem dłoni.
-Nie teraz Katy, jestem zajęty. - Brunet wrócił do rozmowy, a ja czekałam z boku.
-Panie. - Zaczął głównodowodzący. - Oni mają jakieś zmutowane olbrzymy, nie damy radę się przebić, jesteśmy zbyt słabi.
-Damy radę. - Zaczęłam, wpraszając się do rozmowy. - Jeśli mamy smoka.

Pisałam ten rozdział w nocy i z rana, mam nadzieję, że mimo to wyszedł prawilnie xD

Władca WampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz