Cześć III, Aaron

1.9K 77 4
                                    

Na końcu rozdziału informacja!

W śnieżnobiałym namiocie królewskim znajdowało się pięcioro mężczyzn. Dowódca królewskiej konnicy, Hereward, mężczyzna z bufiastym, siwym wąsem, za który ciągle pociągał, siedział na krześle znajdującym się w rogu. Obok niego stał Hassan, którego wzrok zdawał się przebijać na wylot stojącego przy wyjściu z namiotu Aarona. Na małym podwyższeniu stał bogato zdobiony tron, którego skórzane siedzenie z oparciem zajmowane były przez brodatego jegomościa w aksamitnym, szkarłatnym płaszczu, który zakrywał go od szyi do stóp, przez co ciężko było zauważyć, co ubrane miał pod spodem. Król Aleksander, zwany Walecznym lub Kłamliwym, w zależności od sytuacji. Obok tegoż mężczyzny stał kolejny, młodszy, wyróżniający się z grupy człek. Był on bowiem przyodziany w zbroję, która okrutnie błyszczała złotem i straszyła lwim łbem, wyrytym na piersi. Osobnik ten był niesamowicie wysoki, jego potężne nogi okryte były stalowymi nogawicami, które podobnie do góry pancerza, również uderzały straszliwym blaskiem. Wyglądał tak niesamowicie, że nawet Aaronowi ciężko było oderwać wzrok. Tak, najemnik również chciałby posiadać takie bujne, kręcone blond włosy, takie zielone oczy, twarz, którą od razu można skojarzyć ze szlachetnym urodzeniem. Tak, Aaron zazdrościł temu człowiekowi, który przyobleczony w złoto, patrzył nań z pogardą.

-Dobre zagranie, Bladooki - pochwalił Aarona król - Taktyczne i przyszłościowe, a nawet w pewnym sensie odważne. Zyskałeś sobie tym wielu przyjaciół, młodzieńcze. Wiesz o tym?

Najemnik nie odpowiedział, patrzył jedynie w oczy monarchy, ukrywając wszystkie uczucia, które chodziły mu po głowie.

-Pokazaliśmy im siłę, jakiej oni nie posiadają. - odezwał się Hereward - Lecz teraz jesteś ich celem pierwszorzędnym. Twoja przeciwniczka, ta... Ailes, czy jak jej tam było, powie o tobie wszystkim. Będą ostrożni, Bladooki. Ostrożniejsi, niż ona była.

-Z tego, co zrozumiałem - Hassan w zamyśleniu potarł się po brodzie - W jej żyłach płynie czarna krew. To znaczy, że była jedną z najsilniejszych istot po stronie przeciwnika, prawda?

-Owszem, generale. Do czego zmierzasz? - król z ciekawością spojrzał na podwładnego.

-Mówię o tym, że skoro bez większego problemu pokonałeś ją, to mógłbyś pokonać również resztę tych stworów, prawda? Dla przykładu w trakcie walki mógłbyś skupiać się na dowódcach przeciwnika, zaś pomniejszymi zajmowaliby się ludzie, których sam byś wybrał.

-To dobry plan, generale - odparł powoli Hereward - Lecz tylko wtedy, kiedy wojska obu stron nie przekraczają tysiąca. Przy większej liczbie, jak zapewne sam doskonale wiesz, na polu walki pojedynczy wojownik, nawet tak utalentowany, nie zdziała nic. Upada wtedy na poziom szeregowego żołnierza, a czasem nawet niżej, bo wróg wie, że najpierw należy zabić właśnie jego. Nie, generale, to nie jest dobry pomysł przy potyczkach, na jakie my się przygotowujemy.

Hassan pokiwał głową.

-Racja, mój błąd. Zaaferowany, nie zwróciłem uwagi na podstawowe problemy. Dobrze więc, ten pomysł odpada.

-Warto wziąć go pod uwagę, kiedy ilość wojska się zmniejszy.- odparł król.

Hassan skinął głową na znak podzięki i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, lecz nagle do namiotu, przez wejście znajdujące się za Aaronem, wbiegł mężczyzna w zielonkawym ubraniu, które ciasno opinało jego szczupłe, wręcz chude ciało. Przeszedł obok najemnika, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem, po czym podszedł przed oblicze króla i uklęknął na jedno kolano.

-Królu, posłaniec od króla Briana dostarczył list. - powiedział głośno mężczyzna.

Okuty złotą zbroją rycerz, którego imienia Aaron nie znał, podszedł do nowo przybyłego i wziął pakunek z jego dłoni, po czym przekazał monarsze. Ten rozciął paznokciem zaklejoną część i wyjął zeń zgrabnie złożone pismo. Jego oczy powoli przesuwały się po powierzchni kartki, chłonąc każde pojedyncze słowo. Po dłuższej chwili westchnął i złożył list do pierwotnej formy, po czym uniósł głowę wysoko, a oczy skierował ku zadaszeniu namiotu.

Władca WampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz