Lekarz milczał, ja czułam jak oczy mnie ponownie pieką, a serce stanęło..
-A-ale żyje..? - spytałam lekarza upewniając się.
-Proszę się uspokoić...- poprosił lekarz.
-Żyje czy nie?!- ponownie spytałam.
-Tak, ale jest w śpiączce i nie wiemy kiedy się wybudzi.. Wziął dużą ilość leków nasennych.. I stracił dużo krwi. Wszystko teraz zależy od niego...- powiedział spokojnie.
Czułam w tej chwili jak cały mój świat się zawala.
-Gdyby nie wy to by było za późno... W ostatniej chwili zdążyliście...- powiedział.
Spojrzałam na niego ze łzami w oczach, ten położył rękę na moim ramieniu i posłał smutny uśmiech. Lekarz odchodził.
-P-przepraszam! Możemy go zobaczyć..?- spytałam nie pewnie.
-Dobrze.. Zaraz go zawiozą do sali 103.. Proszę się tam udać..- powiedział z lekkim uśmiechem.
Od razu wraz z Luke'm i Pete ruszyliśmy pod tą salę i czekaliśmy.
-Natalia... Dobrze się czujesz?- spytał Luke.
-Nie.. Słabo mi..- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Chcesz coś do picia, lub jedzenia?- spytał troskliwie.
-Wodę..- odpowiedziałam siląc się na mały uśmiech, lecz w tej chwili nie był on możliwy.
Brat poszedł do sklepiku, który znajdował się na dole, a ja zadzwoniłam do Alana.
-Hej- powiedziałam starając się mówić normalnie.
-Hej, co tam?- spytał.
-Możemy przełożyć nasze spotkanie na inny dzień?- spytałam.
-Jasne, a coś się stało? Płakałaś?- spytał zmartwiony.
-Chodzi o pewną osobę i jest w szpitalu i po prostu muszę przy nim być..- powiedziałam.
-Dobrze, rozumiem, to się jeszcze umówimy- powiedział.
-Dziękuję, trzymaj się kasztanie.. Papa- powiedziałam i się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon, oparłam głowę o dłonie. To czekanie się tak dłużyło..
Pete siedział i dał upust emocjom, ciągle płakał.
Czułam jakby mijały cholerne godziny, a tak na prawdę minęło 8 minut.
Zamknęłam oczy i starałam się uspokoić.. Usłyszałam hałas jadącego łóżka, podniosłam głowę i to właśnie jego przywieźli do tej sali.
Gdy już znajdował się w sali ponownie się rozpłakałam. Nie wiem czy jestem w stanie tam wejść..
Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos pielęgniarki.
-Mogą państwo już wejść..- powiedziała ze słabym uśmiechem.
-Dobrze, dziękuję..- odpowiedziałam.
Pielęgniarka oddaliła się w stronę wind, ja zaś nabrałam powietrza do płuc i postanowiłam wejść, a Wentz tuż za mną.
Powolnym krokiem weszliśmy do pomieszczenia. Podeszłam słabym krokiem do jego łóżka i usiadłam na krzesełku, które znajdywało się tuż obok.
Złapałam jego dłoń i po prostu patrzyłam na niego.
-Wiesz, że osoby, które są w śpiączce lub innego typu rzeczy to wszystko słyszą..?- zapytałam go, mimo to że wiem że nie dostanę odpowiedzi.

CZYTASZ
Love Me Again | Patrick Stump
Fanfiction-Chciałaś iść do łóżka z tym chłopakiem?- zapytał. -A co zazdrosny?- odpowiedziałam ze swoim perfidnym uśmieszkiem. -O ciebie? Haha zaraz się zsikam- powiedział sztucznym śmiechem. 2 część fanfiction "Have a little hope (Patrick Stump)" *wulgar...