14

3.5K 197 21
                                    

   Nie minęła godzina, a usłyszałam dzwonek do drzwi. Przeraziłam się troszkę, bo mój wygląd nie był do pokazywania się światu, ale przeczuwałam, że to Rebecca. Jednak, kiedy otworzyłam drzwi prawie zachłysnęłam się powietrzem.  

  -Luke?!- krzyknęłam wpatrując się w stojącego przede mną chłopaka.

-Umm... cześć Chloe.

-Co ty tu robisz?- powiedziałam zdziwiona i może zabrzmiało to troszkę niemiło, ale prawdę mówiąc zupełnie się go nie spodziewałam. Wyglądałam okropnie i zdecydowanie czułam się głupio, gdy on wyglądał idealnie w koszuli w czarno czerwoną kratę i czarnych spodniach. 

-No...bo.. ja.. twój brat nie wziął wszystkich rzeczy iii no wiesz, przywiozłem ci- powiedział, jednocześnie pokazując reklamówkę z ubraniami, których Jacob zapomniał spakować, nie za bardzo mogąc złożyć sensownego zdania i drapiąc się w kark. 

Poziom niezręczności tej sytuacji był niesamowicie wysoki. Po pierwsze; jak on w ogóle tu przyjechał, wycieczka się nie skończyła. Po drugie; skąd on wziął mój adres, a po trzecie; no cholerka ja go wyzywam od kryminalistów, a on tak po prostu przychodzi do mojego domu z rzeczami które zostawiłam w hotelu?! 

-Ou... no to wejdź, proszę- nie wiedziałam co jeszcze powiedzieć, więc szerzej otworzyłam drzwi, przepuszczając go w nich. W tej samej chwili wzięłam reklamówkę z moimi rzeczami i położyłam obok wieszaków na kurtki. Przeszliśmy razem do salonu i usiedliśmy na kanapie patrząc się wszędzie, tylko nie na siebie. W końcu postanowiłam przerwać mało ciekawą ciszę między nami.

-Czemu przyjechałeś? Wycieczka jeszcze się nie skończyła? Skąd wziąłeś mój adres?- zaczęłam pytać, nie przejmując się, że powinnam podziękować za przywiezienie mi rzeczy.

-Przyjechałam bo nie chciało mi się już tam siedzieć,a adres no cóż.. moja mama jest nauczycielką.

No jasne, przecież mogłam się domyślić. Po tym zdaniu znów nastała bardzo niezręczna cisza. Patrzyliśmy się  na siebie i wiem, że obydwoje chcieliśmy się odezwać, ale po prostu nie mogliśmy.

-Wiesz...  przyjechałem tu w jeszcze jednej sprawie- w końcu wydusił z siebie- a mianowicie chciałem cię przeprosić. Czułem się okropnie z myślą, że to przeze mnie masz rozbitą głowę. Nie chciałem,  po prostu byłem wkurzony. Tak naprawdę to poprosiłem mamę, żebym mógł przyjechać i sprawdzić jak się czujesz ... no i oczywiście przeprosić.

Patrzyłam na niego ze zdziwieniem. Dlaczego on mnie przeprasza. Przecież wiem, że to nie jego wina. To ja powinnam go przepraszać. 

-Co? Przecież moja rozbita głowa to nie twoja wina. To ja przepraszam. Usłyszałam przez przypadek jak twoja mama rozmawia o tym, że wychodzisz z więzienia i nie wiedziałam o co chodzi. Pochopnie cię oceniłam, zupełnie cię nie znając. Chciałeś mi tylko pomóc, gdy zobaczyłam tego kutasa który próbował mnie zgwałcić, a ja nazwałam cię kryminalistą.

Jego oczy momentalnie powiększyły się, a ja zorientowałam się, że powiedziałam o kilka słów za dużo. Zawsze gadam za dużo. Niepotrzebne mu wiedzieć o mojej przeszłości. Próbował coś powiedzieć, ale ja go wyprzedziłam.

-Wiesz, chyba powinieneś już iść- zaczęłam, żeby przypadkiem nie wspomniał nic o moich wcześniejszych słowach- nie chcę wyjść na niegrzeczną, ale głowa mnie troszkę boli i chyba pójdę spać, sam rozumiesz- mówiłam szybko, plątając się w słowach. 

-Okej, ale daj mi swój numer, napiszę jutro-powiedział i momentalnie lekko się speszył- Znaczy... wiesz... zapytać się jak się czujesz i te sprawy. 

Wymieniliśmy się numerami telefonów, ale ja jeszcze długo nie mogłam zasnąć, bo wciąż miałam mnóstwo pytań dotyczących Luka, na które, jak to ja, chciałam poznać odpowiedź.


Syn nauczycielki || L.H [w trakcie poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz