34

2.6K 165 26
                                    

-Musisz mi wszystko później opowiedzieć- praktycznie krzyczała do słuchawki Rebecca. Ona była maksymalnie podekscytowana, a ja maksymalnie zdenerwowana moim wyjściem na ślub z Lukiem. Nie mogłam znieść jej głosu, który kiedy jest podekscytowana zmienia się na piskliwy, więc po prostu się rozłączyłam. Już od ponad godziny mówiła, a raczej piszczała jak się cieszy.

Ślub pani Hemmings? Tak, miałam nie iść, ale  dzień po spotkaniu z Lukiem zadzwoniłam do mojej przyjaciółki i opowiedziałam jej o wszystkim, ta zrobiła mi dwugodzinną przemowę na temat: ,,jak dziecinnie zachowałam się odmawiając'' i ,,dlaczego powinnam pójść''. W sumie to nie ona mnie przekonała, a sam Luke. Przez ten tydzień był u mnie kilka razy i ostatecznie zgodziłam się. Przez cały tydzień zbliżyliśmy się do siebie. Oczywiście bez bardziej ,,gorętszych'' chwil też się nie obyło. 

Nie miałam pojęcia jakie buty ubrać. Rzadko ubierałam szpilki ze względu na moje kochane metr siedemdziesiąt, ale uznałam, że przy blondynie nie będę wyglądać jak żyrafa, bo nawet, kiedy będę w szpilkach to on i tak będzie wyższy. 

Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi od razu je otworzyłam. Luke wyglądał obłędnie, a czarny garnitur prezentował się ma nim genialnie. Otworzyłam drzwi, ale Luke nie wchodził tylko się na mnie patrzył.

-Coś nie tak?- zapytałam, bo obawiałam się, że może nie spodobał mu się mój wygląd, sukienka, makijaż, cokolwiek.

-Co?Nie. Chloe wyglądasz cudownie- powiedział i pochylił się, aby dać mi buziaka w policzek, a ja nie mogłam nic zrobić, że na moją twarz wkradł się rumieniec przez jego komplement.

Miałam na sobie szarą opinającą sukienkę, białe delikatne szpilki oraz białą kopertówkę. Zrobiłam nie za mocny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Z racji tego, iż są one naturalnie falowane nie musiałam z nimi nic robić. 

-Nie jest ci trochę dziwnie, czy smutno, że twoja mama już trzy lata po...wiesz, wychodzi za mąż?- zapytałam, kiedy byliśmy w samochodzie chłopaka. Może nie moja sprawa, ale po porostu byłam ciekawa.

-Nie, coś ty. Anthony to serio fajny facet. Mama jest z nim szczęśliwa, to najważniejsze.

I faktycznie. Kiedy Liz przyszła się ze mną przywitać emanowała pozytywną energią. Na kilometr można było wyczuć, że jest szczęśliwa. Kiedy składali sobie przysięgę widziałam jak pan Brown na nią patrzył. Wtedy poczułam, że też chciałabym, żeby ktoś patrzył na mnie z taką miłością. W sumie myślałam, że będzie bardziej niezręcznie. Ogólnie to pan Brown nie bardzo mnie lubił, bo nie zawsze chciało mi się ćwiczyć na jego lekcjach. Jednak okazało się, że-jak zawsze- za bardzo się przejmowałam. 

Luke zaprosił mnie do tańca do jakiejś wolnej piosenki. Kiedy położył dłonie na mojej talii poczułam takie przyjemne dreszcze. Czy to możliwe, że zwykły taniec może być tak magiczny? 

Później zatańczyłam jeszcze z jego wujkiem, stryjem, kolegą mamy, kuzynem, no dużo tego było. Kiedy wróciłam do stolika zobaczyłam, że Luke jest kompletnie zalany. Jakim cudem spił się tak bardzo w tak krótkim czasie i dlaczego? 

-Luke, co jest?- zapytałam potrząsając jego ramieniem.

-Chloe? Kurwa Chloe, bo ja się w tobie chyba zakochałem...

Ostatnio bardzo mało jest aktywności, dlatego bardzo chciałabym podziękować RemyChase1 że zawsze, już od bardzo dawna,nawet gdy rozdział jest byle jaki tak świetnie komentuje 💓💖

Szczęśliwego nowego roku wszystkim! ⭐🎉








Syn nauczycielki || L.H [w trakcie poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz