24

3K 195 12
                                    

Nie przejmowałam się tym, że biegnę jak idiotka po ulicy w bluzce i spodenkach do spania, w ręku trzymając kopertówkę, którą miałam wczoraj na imprezie. Mimo lata poranki były dość chłodne, ale ja nie zważałam na nic. Chciałam uciec, być najdalej od brata, który tak bardzo mnie zranił jednym zdaniem. ,,To ona powinna umrzeć" te słowa odbijały się echem w mojej głowie i nie mogłam racjonalnie myśleć. Nie wiedziałam, gdzie pójść, a jedyne co mi przyszło do głowy to zadzwonić do Rebecci.

Wybrałam numer i czekałam aż odbierze.

-Halo? Chloe? Nie mogę teraz gadać, jestem w domu Michaela, wczoraj poznałam, kochanie opowiem Ci wszystko jutro, buziaczki- powiedziała szybko przyjaciółka i zakończyła połączenie.

-Kurwa- krzyknęłam najgłośniej jak mogłam i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Siedziałam na środku chodnika i wyłam jak małe dziecko. Nie mogłam się uspokoić. Drżącymi dłońmi wystukałam numer po taksówkę. Piętnaście minut później wsiadłam do taksówki podając adres Luka. Nie pamiętałam dokładnie gdzie mieszka, ale w tamtym momencie mnie to nie obchodziło. Chciałam być przy kimś. Chciałam się komuś wypłakać, kiedy osoba do której zawsze mogłam pójść z problemem tak bardzo mnie zraniła. Rebecca oczywiście ma inne sprawy na głowie. Nie mam jej tego za złe, przecież to jej życie, nie musi mnie niańczyć.

Kiedy dotarłam na ulicę, w której mieszkał chłopak zapłaciłam taksówkarzowi i rozglądałam się, aby znaleźć dom Luka. Od razu rozpoznałam dom chłopaka i po prostu do niego weszłam. Nie przejmowałam się tym, że to kompletnie niekulturalne, żeby wchodzić do czyjegoś domu bez pukania. Poza tym nie chciałam, żeby moja nauczycielka matematyki zobaczyła mnie w takim stanie. Szybko odnalazłam pokój chłopka i zapukałam w jego drzwi. Usłyszałam ciche ,,proszę'' wiec otworzyłam je. Luke leżał na łóżku przeglądając telefon. Kiedy zobaczył mnie w drzwiach całą zapłakaną od razu zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie biorąc mnie w ramiona.

-Chloe, kochanie co jest? Co się stało? Jak się tu znalazłaś?- zadawał kolejne pytania. Pewnie gdybym nie była w stanie w jakim się znajdowałam zastanawiałoby mnie określenie, którym nazwał mnie blondyn.

Siedząc na łóżku w objęciach Luka na jego kolanach czułam się całkowicie bezpieczna. Nie odzywałam się, tylko płakałam. Nawet nie próbowałam się uspokoić. Kompletnie nie obchodziło mnie, że koszulka chłopaka jest całkiem przemoknięta od moich łez.

-Teraz na spokojnie, co się stało?- po kilkunastu minutach siedzenia w objęciach blondyna zapytał jeszcze raz.

-O-on mnie nienawidzi- zaczęłam mówić- W ogóle Luke przepraszam, że tu przyszłam, tak bez pukania, jejku zamoczyłam ci całą koszulkę, już pójdę- zaczęłam mówić jak najęta, a moje słowa chyba nigdy nie miałyby końca, gdyby nie Luke. On mnie uciszył i to w najlepszy sposób w jaki mógłby to zdobić. Złączył nasze usta w czułym pocałunku, a ja zapomniałam o całym świecie, który mnie otacza.

Hepi berzdej tó mi xd😂💕Taaa, urodziny w dzień zmarłych xd

dlatego pierwszy kiss Luka i Chloe *-* to co, że nigdy nie obchodzę urodzin, ale i tak tu napiszę xd

A w ogóle wiecie co? Dziś ogarnęłam,że ja nigdy Wam nie dziękowałam, a przecież jestem tak wdzięczna za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki, komentarze i te kilka obserwuj na moim profilu 💕💕 Dziękuję💖💎

Syn nauczycielki || L.H [w trakcie poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz