- Amelia... Spakowałaś już walizkę?
- Tak mamo już schodzę. -Ostatni rzut oka na Sajgon pozostawiony podczas pakowania ogromnej walizki i jestem gotowa na nowe wyzwania. Wakacje w Hiszpanii to jest to.
Ostatnie wakacje przed jego wyjazdem do Nowego Jorku. Mój kochany braciszek znalazł sobie świetną pracę w dużej firmę marketingowej. Szkoda, że mnie opuszcza, tylko z nim potrafię się dogadać. No cóż, taka kolej rzeczy ja także wyjeżdżam na studia, w przyszłości chcę pracować jako agentka nieruchomości.Zeszłym na dół gdzie czekają na mnie rodzice Simon i wiedźma w postaci blond piękności zwanej moją siostrą. To znaczy to córka mojego ojca z poprzedniego małżeństwa. Myśli, że świat się kręci wokół niej. Jak na kobietę w wieku dwudziestu sześciu lat żyje, jakby miała. Swój własny piękny świat. Obecnie szuka męża. Nie musi być przystojny ważne, aby był bogaty i zapewnił jej dostatnie życie. Myśli, że Jej należy się wszystko, co najlepsze a ja jestem głupią gówniarą, która nie zna życia. Mam już skończone 18 lat jestem otwartą osobą, lubiącą się uczyć.
Postawiłam walizki w kuchni i przytuliłam się do mojego kochanego braciszka.
- Gotowa na wakacje życia?
- Tak! -Podekscytowanie słychać w moim głosie. Nigdy nie byłam za granicą, nigdy nie latają samochodem, a tym bardziej, nigdy nie byłam w Europie.
-Pamiętajcie, aby na siebie uważać. Simon pilnuj jej.
- Będę.
- Tak pilnuj jej, bo się jeszcze upije, pójdzie na dyskotekę i straci dziewictwo. Osiemnastolatka, dziewica i abstynentka wielkie zagrożenie dla ludzkości. -Żmija pluje jadem.
-Zamknij się wiedźmo, przynajmniej nie puszczam się na prawo i lewo tak jak ty. Przyznaj się, ile już usunęłaś dzieci? Idź do weterynarza, niech Cię wysterylizuje, bo jeśli dziecko odziedziczy móżdżek po mamusi, będzie skrzywdzone do końca życia.
- Och nie unoś się tak. Wiem, dlaczego jeszcze się nie bzykałaś. Spójrz w lustro, odpowiedź znajdziesz w jego odbiciu.
- Dosyć! Obie przestańcie. Jesteście rodziną... My jesteśmy rodziną, a rodzina nie odnosi się do siebie w teki sposób. - Mama skarciła nas swym wzrokiem, aż dostałam gęsiej skórki. Lepiej nie będę jej denerwować.
- Przepraszam mamo, ale ona sama się prosi.
- Dobra Amelia. Chodźmy bo taksówka czeka.
Pożegnaliśmy się z rodzicami i wyruszyliśmy wspólną podróż.
Simon przespał dwunastogodzinny lot, do Hiszpanii, tam mieliśmy przesiadkę z Madrytu na wyspę La Palma. Lot trwał półtorej godziny, tu też mój kochany braciszek uciął sobie małą drzemkę. Ja natomiast jestem za bardzo pobudzona, wypiłam już trzy kawy i kilka napoi energetycznych. Nie chcę spać, chcę jak najszybciej zacząć zwiedzać. Jednak mój braciszek nie ma ochoty na zwiedzanie, więc po przyjeździe do hotelu, poszedł do swojego pokoju i ma zamiar iść na plażę. Ja natomiast, przebrałam się w wygodniejszy strój, wzięłam mapę i komórkę, plecak z dokumentami, jedzeniem i pieniędzmi, po czym wyszłam z hotelu. Jest tu dużo atrakcji nie wiem, od czego zacząć. Więc pierwsze co zrobię, to pójdę szlakiem wulkanów. Trasa prawie osiemnastu kilometrów z punktami widokowymi. To coś, co uwielbiam. Pójdę do recepcji i zapytam ich, czy mają mapę tego szlaku. Mój Hiszpański nie jest jednak za dobry, dobrze, że mówią tu po angielsku inaczej nie dogadałabym się z nimi.
- Właśnie wyrusza grupa, szlakiem wulkanicznym. Jeśli się Panienka pośpieszy, to jeszcze zdąży.
- Gdzie mam iść?