Czekałam na Kevina do późnej godziny, ale on i tak nie pojawił się w domu. Teraz gdy go potrzebuje, jego nie ma. Chciałam, aby przy tym był, ale skoro muszę zrobić ten test sama i pójść do ginekologa trudno.
Może to jednak przez stres? Przecież to całkiem prawdopodobne. Spóźniony okres nie zawsze oznacza ciążę. Nie wiem, czy jestem teraz gotowa na dziecko. Dopiero się zaręczyliśmy, a tu taka wpadka... To wszystko zmienia, dosłownie wszystko. Będę musiała odłożyć plany związane z założeniem własnej firmy, będziemy potrzebowali większego mieszkania, trzeba będzie zacząć odkładać pieniądze na studia, trzeba zarezerwować miejsce w żłobku i przedszkolu...
W gruncie rzeczy chciałam mieć dziecko, ale nie sądziłam, że to tak szybko się potoczy. Kevin będzie wniebowzięty. W kółko mówi, że jego zegar tyka i chce mieć dzieci, jak najszybciej się da. Tylko nie sądziłam, że wieść o ciąży spowoduje u mnie tak sprzeczne odczucia. Z jednej strony pragnę je mieć, a z drugiej stwierdzam, że jednak nie jestem gotowa na macierzyństwo. Może martwię się na zapas? Może jednak nie jestem w ciąży? W końcu spóźnia się nieco ponad dwa tygodnie.
Na opakowaniu jest napisane, aby odczekać pięć minut, w tym czasie powinna pojawić się jedna lub dwie kreski. U mnie pojawiły się dwie kreski już po kilku sekundach. Otworzyłam drugi test, aby upewnić się, że ten nie jest wadliwy. Tu też pokazały się dwie. Otworzyłam następny i kolejny, i kolejny... W sumie zrobiłam dwanaście powtórzeń i każdy potwierdza ciążę. Co teraz? Czuję ogromną radość oraz niepokój. Nie wiem, czy to łzy szczęścia, czy przerażenia. On powinien tu być i powtarzać mi, jakie to szczęście, że wszystko będzie dobrze. Niestety go nie ma. To, że wyszedł wczorajszego wieczoru, jest moją winą. Powinnam powiedzieć mu o podejrzeniu, iż jestem w ciąży.
Umyłam twarz i wyszłam z łazienki. W naszej sypialni na łóżku siedzi Kevin. Palce splótł ze sobą, zwiesił głowę, a łokcie oparł o kolana. Podeszłam do niego i przykucnęłam przed nim, złapałam go za rękę.
- Przepraszam. Przepraszam za wczorajsze. Okłamałam Cię. Wiem, że nie powinnam. Wiem, że nie powinnam się z nim spotkać. Umyślnie cię sprowokowałam, to dlatego rozwaliłeś mój telefon. Przepraszam Kevin... To prawda chcę przełożyć ślub.
Prychnął szydząc, po czym podniósł wzrok, spojrzał na mnie i zacisnął usta w cienką linię.
- Nie rozumiem? Nie wiem, jak mam odebrać twoje zachowania? Masz wątpliwości? Robię wszystko, abyś czuła się kochana i wyjątkowa. Kocham Cię, zrobiłbym dla ciebie wszystko. Dlaczego chcesz mnie zostawić? To przez wiek? Jestem za stary, za mało pociągający? Nic już nie rozumiem... Było dobrze, oświadczyłem się, zgodziłaś się, dlaczego chcesz to zepsuć?
- Nie... Nie... To nie tak. Jest coś, o czym powinieneś wiedzieć. Ślub powinien odbyć się za rok... - Wstał zdenerwowany i zaczął nerwowo przeczesywać włosy... - Za rok lub za... Tak na oko... Za miesiąc lub dwa. Nie chcę iść do ołtarza z brzuchem.
Zatrzymał się raptownie. Właśnie zaczęły do niego docierać moje słowa.Szybko poszłam do łazienki, po dowód w postaci testów ciążowych. Wróciłam i kazałem mu usiąść na łóżku, podałam mu test.
- To nic pewnego... to może okazać się pomyłką. Za godzinę mam wizytę u ginekologa, wtedy wszystko się potwierdzi. Chciałabym, abyś poszedł tam ze mną.
Czekam na jego odpowiedź, ale on ślepo patrzy na test ciążowy. Po chwili podniósł wzrok.
- Zostanę tatą? Naprawdę?
Uśmiechnęłam się do niego i przytaknęłam.
Tego, co w tej chwili nastąpiło... Takiej reakcji się nie spodziewałam. Ściskając test w ręku, zaczął płakać. Nie chodzi tu o zbłąkane łzy spływające po policzkach, tylko płacz... Prawdziwy, niepohamowany płacz, ściskający za serce. Nigdy nie widziałam go w takim stanie, nigdy nie spodziewałabym się, że wieść o potencjalnej ciąży wywoła taką reakcję. Patrząc na niego, sama się rozryczałam. Wtuliłam się w jego pierś i czekałam, aż się uspokoi...