Amelia.
Zaszyłam się u rodziców. Nie mam ochoty na towarzystwo mojego brata, Kate, Amber, Adama, wszyscy na siłę próbują mnie pocieszyć. Nie cierpię, gdy ktoś szepcze za moimi plecami na mój temat, a tak właśnie jest, za każdym razem, gdy są w naszym mieszkaniu. Potrzebuję samotności ciszy spokoju i czasu na przemyślenia, ale nawet tu nie mam spokoju.
Moja kochana siostrzyczka powiedziała rodzicom o Kevinie. Ile można im tłumaczyć, że to było dawno temu. Zresztą co to ich interesuje, przecież są razem. Mama nie przejęła się tym za bardzo ale tata troszeczkę się wkurzył na wieść o ślubie, którego nawet nie pamiętam. Dzisiaj wyjechał na weekendowe szkolenie i zostałam sama z mamą i bratankiem.
- W takim razie ten mężczyzna, przez którego wyprowadziłaś się z domu? - Spytała mama.
- Mamo długo będziemy wałkować ten temat? Mówiłam już, że tak.
- Warto było?
- Jakby nie patrzeć to tak. Nie żałuję i nigdy nie będę. Przeżyłam z nim wspaniałe chwile. Nie zrozumiesz tego.
- Rozumiem i Podziwiam cię.
To wyznanie mnie zaszokowało.
- Nie rozumiem.
- Wyjechałaś w nieznane, nic nam nie mówiąc o zmianie planów. Wiem, że między nami wtedy nie było najlepiej... mniejsza o to wyjechałaś tak daleko, nie mając nikogo, a jednak dałaś sobie radę. To jest godne podziwu, pracowałaś, studiowałaś, ukończyłaś studia. Teraz planujesz założenie własnej firmy. Kochanie jesteś młodą piękną kobietą, masz wiele zalet, jesteś nadwyraz uzdolniona. Jesteś silną niezależną kobietą, powinnaś być z siebie dumna. Ja jestem.
- Dziękuję mamuś.
- Co do Kevina nie znam go za dobrze. Camilla często nas odwiedza, ale bez niego z nim w ciągu sześciu lat mieliśmy okazję się z nim widzieć może dwanaście razy. Nie pała do nas sympatią, zresztą on chyba nie lubi nikogo. Nie uśmiecha się nawet do Camille, co jeszcze dziwniejsze on nazywa ją Carmen. Wiem, że to jej drugie imię, ale i tak wydawało mi się to podejrzane. Kevin jest gburem.
- Nie mamo. Kevin jest wspaniałym mężczyzną. Troskliwy, bezinteresowny, onieśmielający, utalentowany, mądry i gościnny. Chyba nie poznałaś go za dobrze. Camilla o to zadbała.
- Kochałaś go prawda?
- Tak, zdałam sobie z tego sprawę dopiero później, wtedy kiedy było już za późno. Zresztą była w ciąży z nim, więc nie walczyłam. Wiesz, że sama nie dałaby sobie rady. Żałuję, ale to przeszłość już nic do niego nie czuję.
- Znajdziesz sobie kogoś, nie martw się o to.
- Nie chcę. Tylko...
- O co chodzi skarbie?
- Spójrz tylko na tego szkraba, jest cudny, kochany.
Przyglądamy się obie małemu Leonowi, jest słodziutki... Tego właśnie pragnę, pragnę mieć dziecko.
- Chcesz mieć dziecko tak?
Przytaknęłam.
Istnieją banki spermy, mogę zapłodnić się sztucznie... Nieważne jak, chcę mieć dzidziusia, jestem pewna, że dam sobie radę z wychowaniem.
- Oj córcia wiem, że byłabyś cudowną matką, życzę Ci tego z całego serca. Mam już swoje lata, mam jednego wnuka, ale wnuczka też by się przydała.