Rozdział 2

254 21 4
                                    

  Wysiadłam z tramwaju i pobiegłam w stronę stajni. Przywiatłam się z trenerami i przyjaciółmi. Po czym zaczęłam szukać Sopi. W końcu znalazłam ją w boksie Eltory. Jest to prześliczna klacz rasy anglo-arab maści karej.
-Cześć -przywitałam się, kiedy otworzyłam boks
-Hey, Amy!!!- dziewczyna odwróciła się szybko i skoczyła na mnie z wielkim uśmiechem. Zaczęłam się śmiać. Bardzo ją lubię, chociaż jest lekko walnięta. Ma rude włosy za pośladki, czekoladowe oczy oraz dużo piegów na nosie. Jednak jest naprawdę bardzo ładna i LEKKO jej zazdroszczę.
Zaprowadziła mnie do siodlarni, gdzie pokazała mi jej nowe błękitne ogłowie. Zapomniałam wspomnieć, że Eltora jest jej własnym koniem, więc wszystkie sprzęty jeździeckie są właśnie do jej klaczy. Kiedyś na jej urodziny kupiłam jej jasny fioletowy kantar. Sopia tak się ucieszyła, że zapewniła mnie że ona kupi mi piękne skórzane siodło. Tylko, że ja nie mam konia... Rodzice nie mają zamiaru się na niego zgodzić. Mówią że nie jestem na tyle odpowiedzialna żeby posiadać jakiekolwiek zwierzę, a poza tym przecież powinnam zająć się nauką. Myślę, że tylko oni tak uważają.
Kiedy zobaczyłam to ogłowie Sopi myślałam że się popłacze. Dlaczego nie ja? Byłam taka zazdrosna. Jej rodzice kiedyś podobno mieli dużo wspólnego z końmi, wiec bardziej rozumieją córkę niż moi rodzice.
Pogadałam jeszcze chwilę z przyjaciółką, a potem poszłam do trenerki.
- Dzieńdobry Claris.- pani mówi żebym mówiła do niej po imieniu
- Hey Amy.- przywitała się- to na kogo wsiadasz?
-Może na Błękita...-zaproponowałam
-Okey, tylko weź siodło Figi.
-Dobrze, dziękuję- odpowiedziałam i poszłam po sprzęt
Otworzyłam boks, gdzie już czekał na mnie wielki Błękit. Bardzo lubię tego ogiera. Większość osób się go boi bo jest najwyższy i najpotężniejszy, ale mnie tam to nie przeszkadza. Po chwili czyszczenia drzwiczki boksu się otworzyły a do nich weszła jak zwykle uradowana Sopia. Zapytała się czy może mi pomóc. Oczywiście się zgodziłam. Siodłając tak mojego rumaka, śmiałyśmy się w najlepsze. W końcu skonczyłyśmy, a ja poszłam z koniem na ujeżdżalnie. Wsiadłam na niego, a potem ustawiłam sobie strzemiona. Dziś miałam lekcję z panią Claris. Na początku stępowalismy i robiliśmy różne ćwiczenia na koniu. Potem zaczęliśmy kłusowac i przechodzić przez drągi i cavaletti. W końcu zagalopowalismy i skakalismy przez wyższe przeszkody i tak toczyła się lekcja. Kiedy dobiegł koniec, odprowadzilam Błękita do boksu i go rozsiodłałam.
Przejrzałam stajnię, ale Sopii już nie było. Lekko westchnęłam, a potem nakarmilam Eltorę tak jak prosiła mnie przyjaciółka i nalałam do wszystkich boksów koni wodę. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 20 pora wracać do domu. Chętnie bym jeszcze posiedziała, ale czekają mnie obowiązki. Tak więc pozegnałam się z wszystkimi i udałam się do najbliższego tramwaju. Już po chwili byłam w domu.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba...
Pozdrawiam😉
Tulipan2004
To moja przyjaciółka
Polecam❤

Nagła zmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz