Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, poszłyśmy razem z Hannah pod salę w której miałyśmy następną lekcję. Szybko wszystkie minęły.
Na każdej z nich siedziałam z nową koleżanką.
Chyba się naprawdę polubiłyśmy...
Po szkole pojechałam do domu. W mieszkaniu nikogo nie było.
No pięknie!
Przecież miałam pojechać z mamą do stajni. Wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do rodzicielki. Po trzech sygnalach oderbał......tata...?
Tak, to on!-Cześć tato. Dlaczego odbierasz mamy telefon?!- to mnie trochę zdziwiło.
-Hej, jesteśmy w szpitalu. Mama jest w ciąży i źle się poczuła. To normalne. Nie przejmuj się.- wytłumaczył mi tata. Westchnęłam... Miałam nadzieję ze nic jej nie będzie..
- Czyli nie pojedzie ze mną na basen...?- zapytałam.
-Nie...
Muszę już kończyć. Papa!- powiedział i się rozłączył.No cóż w takim razie jadę do stajni!- pomyślałam. Odłożyłam telefon na blat kuchenny i nagrzalam sobie obiad, po czym go zjadłam. Pobiegłam z plecakiem do mojego pokoju i jak najszybciej mogłam odrobiłam lekcje. Ubrałam się w stajenny strój i spojrzałam na zegarek. Była już prawie piętnasta. Wzięłam do mojej torby potrzebne rzeczy, wyszłam z domu i pobiegłam na przystanek tramwajowy. Kiedy dojechalam do stajni szybko pobiegłam w stronę gabinetu trenerek. Nikogo w środku nie spotkałam. Rozejrzałam się po stajni. Żadnego człowieka nie zauważyłam. Nagle rzuciła mi sie w oczy ciężarówka która stała za jednym pastwiskiem otoczona masą ludzi. Podeszłam bliżej i...czyżby nowy kon?!
Na to wyglądało.
Pobiegłam do miejsca gdzie zgromadzili się ludzie i dopiero wtedy zobaczyłam co jest grane. W ciężarówce prawie ze brykał przecudowny ogier! Wyglądał mi na hanowerskiego.
Był wspaniały!!!
Podeszlam do pojazdu. Biedak bał się wyjść. Strach było patrzeć jak kierowca uderzał batem konia, aby się ruszył...-Kto to?- zapytałam Claris stojącą obok mnie.
-Dwuletni hanowerski ogier. Piękny prawda?- uśmiechnęła się. Zgadłam!!
Był maści karej. Moja ulubiona!-Prawda.- odpowiedziałam i również się uśmiechnełam. Tak ciężko mi było patrzeć jak ci panowie go biją.
Nie wytrzymałam!
Weszłam do tej ciezarowki i odciagnelam mężczyzn od konia. Podeszłam do ogiera i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich ból Ale także przerażenie. Czułam dokładnie to samo...
Tak jakbym była w jego ciele. Koń od razu się uspokoił i powąchał moją dłoń. Wyszłam z ciężarówki i dałam znać mu ze ma iść za mną. On tak jakby wszystko zrozumiał, poszedł za mną. Bez żadnego kantaru czy uwiązu, poszłam z nim aż do stajni. Zaprowadziłam go do jednego z boksów, w którym nikt nigdy nie mieszkał. Zamknełam się tam razem z nim. Czułam na sobie wzrok innych ludzi. Jednak nie zwracałem na to uwagi, byłam tylko ja i on.
Nikt więcej. Sama się zdziwiłam że jestem zdolna do tego żeby zahipnotycowac konia. Ale nie, to było coś więcej. Coś nas łączyło.
On stracił przyjaciół z jakiejś innej stajni, a ja miałam podobnie. Straciłam przyjaciół ze szkoły... Siedzieliśmy tak w boksie i patrzylismy się na siebie. Glaskałam konia jak najprzyjemniej, a potem poszłam do mojej torby po smakołyki dla koni, z którymi po chwili wróciłam do boksu mojego nowego ulubieńca. Może nie powinnam go tak jeszcze nazywać, bo nawet na nim nie jeździłam.. Ale wiedziałam, że to właśnie TEN.TEN rozumiejący mnie...
Hej***
Rozdział może być...? Czy raczej słaby...? Piszcie w komentarzach😂
❤❤❤
CZYTASZ
Nagła zmiana
Teen FictionAmy to piękna 15-letnia dziewczyna. Jest całkiem wysoka, szczupła, ma czarne włosy oraz niebieskie oczy. Jest to naprawdę szczęśliwa osoba. Ma wszystko: pasje,chłopaka,przyjaciół, kochającą rodzinę. Jednak nagle coś w jej pięknym życiu się zmienia...