Rozdział 16

118 11 4
                                    

Obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Wiedziałam, że idę tego dnia do stajni. W KOŃCU!!!! Spojrzałam na zegarek stojący na stoliczku nocnym. O Boże! Dopiero 5.54. A no tak, wczoraj zasnelam o 16. Nie miałam już zamiaru iść powrotem spać. Podeszłam do szafy i ubralam się w czarne bryczesy I jakaś białą bluzkę. Uczesałam włosy w luźnego warkocza i podeszłam do lusterka. Umalowałam się szybko i poszłam do sypialni rodziców. Oczywiście ich nie było!! Zeszłam po schodach na dół do kuchni I zrobiłam naleśniki. Tak tak, bardzo je  lubię! Zjadłam je w pół minuty i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 7... Iść już do stajni czy nie? Zadzwoniłam do Sopii, lecz ona mi powiedziała że jeszcze śpi i na konie idzie dopiero o 12. Wybrałam numer do Sama. W tym momencie wyświetliło się poczta głosowa. I co ja teraz mam biedna zrobić?- pomyślałam. Stajnia była zawsze otwarta więc postanowiłam już tam jechać. Założyłam na siebie szarą bluzę, sztyblety, a do różowej torby włożyłam toczek, rękawiczki i mój ukochany niebieski palący, pasujący do czapraka Figi. Pobiegłam truchtem na przystanek, gdzie od razu przyjechał mój tramwaj do którego wsiadłam. Już po pięciu minutach byłam przy stajennym padoku. Poszłam do alejki z boksami i pokojem dyrektorki. Przywitałam się że wszystkimi osobami, które tam były i udałam się do siodlarni. Zauważyłam, że Sopii ma nową srebrną kopystke. Czego ona nie ma? Chyba ma jednak wszystko. Poszłam do boksu mojego ulubienicy (Susan), rasy amerykański quater horse maści gniadej, która była w trakcie picia wody. Kiedy koń mnie zobaczył stał przede mną patrząc się w moje oczy. Ja osobiście uważam, że te zwierzęta mają umiejętność rozumienia myśli człowieka, ale to tylko moje zdanie. Pogłaskałam Susan i postanowiłam, ze dzisiaj na nią wsiąde. To wspaniała klacz... Dziwny ten, kto jej nie kocha. Przeszłam się jeszcze po innych boksach i dolewałam przy okazji wszystkim wodę. Konie zawsze muszą mieć co pić. Tak bardzo je kocham. Nie wiem jak je opisać, ale powiem że to najlepsze zwierzęta na świecie. Zawsze ci wysluchają, gdy masz problem, mają "usta" które nigdy nie skrzywdzą, oczy które samym spojrzeniem pocieszą ale także serce, ktore zawsze polubi i pokocha.
Dochodziła 10, a ja już miałam ogromną ochotę na poranne galopy. Poszłam do trenerki i zapytałam czy mogę już wsiadać? Całe szczęście się zgodziła. Poszłam do siodlarni i wzięłam sprzęt dla Susan. Poszłam po nią i szybko osiodłałam. Weszłam z koniem na ujeżdżalnie i wsiadlam na niego.....

Hej°°°
Rozdział taki trochę nudny, ale mam nadzieje że da się przeżyć. Zapewnie jutro o 16 dodam nowy rozdział więc zapraszam...❤

Nagła zmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz