Rozdział 32

96 10 1
                                    

W końcu przeszliśmy do kłusa na jakiejś ogromnej łące, a potem do stępa.
Zeskoczylam z konia, podeszłam do jakiegoś drzewka i usiadłam pod nim. Wiedziałam ze Neptun idzie za mną, bo czułam na sobie jego ciepły oddech. Ja siedziałam i myślałam o rumaku a on jadł sobie trawę.
Jak ja chciałabym mieć go na własność...- myślałam- jednak rodzice nie mają wystarczająco pieniędzy. W takim razie będę do niego przychodziła codziennie. Prezciez te panie sobie z nim nie poradzą! Oczywiście kocham Claris ale czasami potrafi doprowadzić do szału. No cóż. A może Neptun jest faktycznie agresywny. Nie...to nie w jego stylu. To cudowny przyjacielski koń. Nie ma prawa, żeby ktoś go tak nazywał.
Nagle myśli przerwał mi powoli ucichajacy stukot kopyt. O nie nie nie!!!!
Spojrzałam w stronę gdzie był chwilę temu Neptun i....uff! Ulga!  Rumak ćwiczył klusowanie w miejscu. Ale śmieszek! Już myślałam że sobie gdzieś biegnie w ciemny Las. Tylko skąd on ma takie zdolności?! Żeby koń zrobił coś takiego trzeba go wytrenować, a on nic... Nikt na nim nie jeździł.. Nikt go nie ujezdzal. Niesamowite! Ten koń jest niesamowity!! Póki jeszcze Neptun ćwiczył, szybko na niego wskoczylam. Trochę dziwne ze tak szybko mi się udało bo to naprawdę wysoki koń. Kiedy już na nim siedziałam, Neptun nadal kłusował. Koniecznie musiałam to pokazać trenerkom. Ale stop. One zabronią mi na niego wejść!

Mam pomysł!- powiedziałam na głos- wjade teraz na ujeżdżalnie i TERAZ pokaże.

Świetny pomysł!!!
Popedzilam lekko konia do galopu i poszybowałam do stajni. Kiedy już byliśmy przy padokach, przeszliśmy do kłusa i wjechaliśmy na ujeżdżalnie, gdzie była Claris ze swoimi uczniami. Gdy wjechałam, ona była chyba bardzo zdziwiona, bo wytrzeszczyla tak oczy że myślałam iż jej wypadną!

-Pokaże coś pani dobrze?- zapytałam.

Pani nic nie odpowiadała. Pewnie była zbyt przerażona. Zaczęłam swój pokaz. Udało mi się zaklusowac tak jak na tamtej łące. Claris widząc to omało nie zemdlała...!

-I jak się podoba?- zapytałam ponownie z usmiechem.

Ale była przerażona, jednak w końcu się odezwała.

-Lepiej zejdź z tego konia...

- Proszę pani!- przerwałam jej.

- Dobrze Już dobrze, ale ten koń jest chyba zmęczony. Odprowadz go do boksu.- powiedziała, a ja wykonałam polecenie.

Kiedy już byliśmy w boksie, dałam mu pić i zaczęłam go głaskać.... Cudowny koń..

Hej***
Dzisiaj trochę krótszy rozdział...
Piszcie w komentarzach jak się podoba..
❤❤❤

Nagła zmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz