Rozdział 18

104 11 2
                                    

Lady to przecudowna klacz rasy pełnej krwi angielskiej. Kocham ją ponad życie. Właśnie na niej uczyłam się jeździć gdy byłam malutką dziewczynką. Była dla mnie wtedy Baaardzo duża.... Kiedy już ja osiodłałam, podeszłam do jednej z pań i powiedziałam ze jadę sama w teren na tę samą łąkę co ostatniego razu.... Wsiadłam na Lady i wjechałam stepem na ścieżkę, która prowadzi na łąkę. Zaczęłam kłusowac i po paru chwilach galopowac. Włosy powiewały mi jak w filmach, a moja twarz promieniała. Co ja zrobiłabym bez koni. To najwspanialsza rzecz jaką świat stworzył. Galopowalismy Tak wzdłuż wysokich pięknych traw i kwiatów. Było tak pięknie... Mogłabym tam spędzić całe moje życie z końmi. Kiedy wjechałam na łąkę, zobaczyłam coś co mnie po prostu przeraziło. Szlochajaca Olivia na Błękicie!!
- Jezu, co się stało?!!- krzyknęłam przechodząc z galopu do stępa...
-O Boże Amy! Jesteś najlepsza na świecie!!!! Wyjechałam sama w teren i oczywiście się zgubiłam- uśmiechnęła się krzywo, kiedy tylko mnie zobaczyła.
- O ludzie, kto ci kazał jechać w teren?- zapytałam. Przciez ona nie zna otoczenia!
- Niejaki Sam powiedział, ze macie tu piękne tereny, więc tak sobie pomyślałam, że może bym gdzieś sobie bezpiecznie pojechała...- czy ten Sam już kompletnie oszalał?!
- No trudno, dobrze że przyjechałam. A może teraz galopy?- zapytałam uśmiechając się szczerze do Olivi
-Jasne!- dziewczyna odwzajemnila uśmiech. Ruszyłyśmy stepem, klusem, a potem galopem. Było cudownie!!! Dawno nie czułam się tak wspanile. Moje serce biło jak szalone. Nie ma to jak galopowac po pięknej Długiej zielonej łące... To jeden z najwspanialszych dni mojego życia, chociaż nie zapomniałam o kryzysie z byłymi przyjaciółmi. Razem z Oli śmiałyśmy się i piszczałyśmy ze szczęścia. Po paru pięknych minutach przeszlyśmy do kłusa i do stępa.
- Było ekstra!- piszczała Oli
- Też tak myślę!- krzyknęłam zgodnie Z prawdą. Tak to było zdecydowanie EKSTRA!- musimy to powtórzyć.
- Jasne, dam ci swój numer- powiedziała Olivia.
Wrocilysmy do naszej stajni, rozsiodłałyśmy swoje konie i odłozyłyśmy sprzęt do siodlarni. Poszłam do pokoju trenerek, gdzie zostawiłam swoją czarno-rózowa torbę i wzięłam moją komórkę. Podeszłam do Oli i zapisałam sobie jej numer jako Oli <3. Ona też zapisała sobie mój numer i poszła do domu. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 16. Ale ten czas szybko mijał..! Przeszłam się jeszcze po stajni i zamiotłam chodnik przy boksach oraz nakarmiłam pod prośbą pani Claris jej trzy konie. Ponieważ nie miałam już nic więcej do roboty, zabrałam swoje rzeczy, pozegnałam sie z całym towarzystwem i pobiegłam na przystanek. Tramwaj przyjechał całkiem szybko, więc w takim tempie znalazłam się też w domu... Zobaczyłam, ze tam w dalszym ciągu nikogo nie ma, więc poszłam na górę do swojego pokoju i wypakowałam rzeczy z torby, kiedy zawarczał mi telefon.

Od przystojniak (Sam) :
Hej <3, chcesz się spotkać jutro o 11.30 mniej więcej? ;)

Do przystojniak:
Nie mogę muszę nadrobić lekcję i tobie radzę tego samego ;(

Już po chwili dostałam następna wiadomość od Sama...

Od przystojniak:
Masz rację... Dobra to miłego weekendu. Kocham Cię <3

Do przystojniak:
Papa! Ja cb też ;)

Żadnej odpowiedzi już na tego SMS nie uzyskałam, więc wzięłam się za przygotowywanie sobie obiado-kolacji w postaci spaghetti...

Hejka*-*
Jak się podoba rozdział. Ostatnio lekko straciłam wenę, ale przejdę przez to...
Oceniajcie rozdział w kom....
❤❤❤

Nagła zmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz