Rozdział 34

91 10 6
                                    

Tata wytrzeszczyl oczy i dał znak tej blondynce, żeby wyszła. Wykonała polecenie. Zostaliśmy tylko my we troje.

-To...-zaczął ojciec.

-Nie mamy nic do gadania. Przelej nam pieniądze do niedzieli. A teraz wyjdz!!!-przerwała mu już naprawdę  zdenerwowana matka.

-Pa!- dołączyłam się  równie zła jak rodzicielka.

Tata kiwnoł głową i z krótkim słowem "czesc " -wyszedł. Kiedy mężczyzna zamknął drzwi, ja z mamą zaczelysmy głośno płakać. Wmawiałyśmy sobie ze ten człowiek na nas nie zasłużył i ze musimy z nim skończyć.

Mama po paru godzinach szlochów odpaliła komputer. Zaczęła szukać jakiejś pracy. Ja przez ten czas zastanawiałam się dlaczego mój ojciec zdradził!!!
Nie spodziewałam się czegoś takiego po nim!
W szczególności jak zrobił mojej mamie dziecko! Jak miałybyśmy sobie poradzić?! Chyba trzeba będzie jakoś przetrwać lub znaleźć mamie jakiegoś innego faceta-myślałam.
Trochę się skrzywilam na tego "innego faceta", bo nadal tesknilam trochę za tym zdrajcą...

Z zamyśleń przerwał mi obraz mojej stajni na monitorze, w który przez cały czas się patrzyłam.

-Mamo... Jak by co to ostatnio jakaś kobieta która odbiera telefony w stajni zrezygnowała i ty możesz no wiesz.... Trochę kasy będzie.

-Wiem, właśnie zobaczyłam ogłoszenie na stronie internetowej, że potrzebują kogos. Może tak na początek sprobowalabym tutaj.- odpowiedziała mama.

-Może tam dzisiaj pojedziemy...?

-Okey. Tylko wez jakieś rzeczy na konie to może sobie trochę pojezdzisz...- zaproponowała.

Kiwnełam głową i poszłam po szarą torbę. Włożyłam tam potrzebne rzeczy, a potem wzięłam do worka cztery jabłka dla Neptuna.

Powiedziałam mamie ze jestem gotowa po czym wsiadlam do samochodu. Mama też chwilę później przyszła i odjechalysmy. Po siedmiu minutach byłyśmy już w stajni. Wysiadlysmy z pojazdu i pokierowałysmy się w stronę pokoju trenerek i kierowniczki.

-Dziendobry - przywitała nas miło pani Louisa-kierowniczka- to pewnie mama Amy. Zgadza się?

-Tak, dzień dobry. My... W sensie ja w sprawie tego... Ze mogłabym pracować na stanowisku... Tej pani co odeszła...- widać było ze mama była na prawdę bardzo zestresowana.

Pani Louisa szeroko się uśmiechnęła i skinela głową.

-Pani za mną, a ty Amy zostań. Idz do koni jak chcesz.- powiedziała miłym głosem.

Mama weszła za kierowniczka do środka a ja oczywiście pobiegłam do koni. Przywitalam się ze wszystkimi po czym popędziłam do mojego ukochanego Neptuna. Przywitał mnie cichym rżeniem i ocieraniem się swoją głową o moją dłoń. Dałam mu jedno jabłko które w ułamku sekundy zjadł. Pozostałe  owoce pożarł równie szybko. Glaskalam go przez cały czas a on się o mnie przyjemnie ocierał. Jak ja go kochałam!!!

Hej*
Ostatnio nie dodawałam rozdziałów bo było na to bardzo malo czasu... Przepraszam.
Ale trzeba się cieszyć ze śnieg pada, a przynajmniej tu gdzie ja mieszkam... Xd

Do następnego rozdziału!!
❤❤❤



Nagła zmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz