Rozdział 31

100 12 9
                                    

Może to dziwne, że tak o nim mówię, bo przecież każdy nowy koń jest odłączony od znajomych. Lecz tutaj coś było. Czułam coś i on chyba też. Patrzył się na mnie jak zahipnotyzowany.
Dawałam mu smakołyki nie odkrywając kontaktu wzrokowego.
To było niesamowite!
Nagle przerwał nam krzyk pani Claris.

-Amy szybko wyjdz z boksu! On może ci coś zrobić. Neptun jest agresywny!!!- krzyczała.

A więc to Neptun...
Pięknie do niego pasowało. Pogłaskałam rumaka. Spojrzałam w stronę trenerek, a te miały tak rozszerzone usta, że prawie ziemi dotykały!!!
Przecież on był taki spokojny! Jak one mogą mówić, ze to jest AGRESYWNY koń. Pocałowałam Neptuna w nos i wyszłam z boksu, na co cicho prychnął. Naprawdę polubiłam tego konia. Nagle pani Claris złapała mnie mocno za ramiona.
-Dziecko czy ty jesteś normalne. Przecież on mógł Cię zabić!!- nigdy takiej przerazonej jej nie widziałam... Przecież to była pestka. On nie jest ani trochę agresywny. To spokojny koń z uczuciami!!! Jak ona mogła tak o nim mówić...!
Wyrwałam się z jej objęć i pobiegłam na stertę siana, która leżała za boksami. Słyszałam stukot kopyt i rżenie. Pewnie to Neptun- pomyślałam. Nagle usłyszałam bat! O nie nie nie! Tak się tego nie załatwia Pani Claris!!! Wstałam z siana i momentalnie pobiegłam do boksu karego. To co zobaczyłam to po prostu mnie przerosło. Jedna z dziewczyn chciała my dac wodę jednak ten się sprzeciwiał, a Claris biła co batem żeby się uspokoił!!!

-Co pani do jasnej cholery robi?! Wyjdz z tad dziewczynko!- krzyknęłam.

Mała wyszła z boksu, a pani przestała bić batem.!

- Daj to wiadro z wodą!- nakazałam, a dziewczynka przestraszona wypełniła moje polecenie. Już miałam wchodzić do boksu, gdy... Oczywiście zatrzymała mnie Claris.

- Amy, on Cię zabije! Proszę Cię nie wchodz tam!- ale ona się drze!

Nie posluchałam trenerki i weszłam do Neptuna.. Ten powachał moja rękę i zaczął się tulić. Ależ on słodki! A one się jego boją... Dałam mu wodę, którą szybko wypił, a potem zaczął wąchać moją dłoń.
W pewnym momencie podjął próbę otworzenia drzwiczek. On chciał iść na polane. Zresztą tak jak ja. Też miałam ochotę tak sobie pobiegać. Wyszłam z boksu i już miałam iść po kantar,ale gdyby tak pojechać sobie na nim na oklep. Zastanawiam się czy jest ujeżdżony...

-Claris czy na nim kiedyś ktoś jeździł?- zapytałam na co trenerka wytrzeszczyla oczy.

-Nie...
Mówię ci że jest agresywny. Ale ty chyba nie chcesz na niego wsiadać.
Prawda? - ale miała minę..

Uśmiechnełam się chytrze. Otworzyłam drzwiczki boksu i szybko wskoczyłam na Neptuna. On szybko wykorzystał sytuację i razem ze mną wybiegł z boksu.

-Jadę w teren Claris!- wykrzyknelam za sobą.

Ciekawe jaką wtedy miała minę...
Kiedy już nie byliśmy na terenie stajni. On zaczął galopować. Ten koń czytał mi w myślach. Nawet nie trzeba jego popedzać. Mi powiewały włosy a jemu grzywa. On przymykal oczy i ja też to robiłam. W końcu przestałam trzymać się jego grzywy. Galopowałam bez trzymania na oklep. Niesamowite!
Jak ja mu bezgranicznie ufałam!!!

Cześć ;)
Podoba się rozdział? Mam nadzieję ze tak.
Amy poznała swoją bratnią  dusze. W następnych rozdziałach zobaczycie jak potoczy się ich dalszy los...
❤❤❤

Nagła zmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz